niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział XXXVI


Denver w stanie Colorado, 2 styczeń 1990


                                                                                                                                                             Okropny ból w gardle suszył mnie niemiłosiernie. Gdzie ja jestem?
- A teraz przenieśmy się tam, gdzie jest nasz wysłannik czyli Kurt Devis prosto z Cedars-Sinai Medical Center w samym centrum Los Angeles..-jakiś głos dudnił w małym, starym telewizorze po drugiej stronie pokoju. Podniosłam obolałą głowę znad poduszki i nieprzytomnym wzrokiem rozejrzałam się po pokoju. Przez zasłonięte do połowy białe rolety wpadały promienie słońca, ogrzewając cały pokój. Czułam na moim ramieniu ciepły oddech, który miarowo ocieplał moją skórę powodując na niej gęsią skórkę. Podniosłam głowę i odwróciłam się w jego stronę.
- Mała, gdzie my kurwa jesteśmy?- szepnął, ciągle mając zamknięte oczy. Włosy zasłaniały mu całą twarz, ale mimo to widziałam majaczący na ustach uśmiech.
- Chyba..w Denver..- odpowiedziałam, przewracając się na drugi bok. Nasze twarze prawie się stykały, więc nie pozostało mi nic innego jak patrzeć na jego twarz.
- Proszę powiedzieć naszym widzom, co dokładnie stało się tamtego wieczoru w państwa domu?- głos cały czas dudnił. Nagle usłyszałam znajomy, ciepły męski głos. To jego głos.
- A co się kurwa mogło stać? Jak myślisz, dlaczego on tam leży?- darł się Axl. Bach gwałtownie otworzył oczy i zderzył się z moim spojrzeniem. Zerwaliśmy się z miejsca i oboje usiedliśmy na brzegu łóżka wlepiając wzrok w telewizor.
- Axl, czy Slash naprawdę chciał się zabić?- zapytał drugi dziennikarz. Kamera padła wprost na  jego twarz. Wygląda jakby nie spał od co najmniej roku. Nagle podszedł do niego Izzy i zaczął go odciągać. Widziałam zakłopotanie, na twarzy gitarzysty. Po chwili zobaczyłam, że telewizor niebezpiecznie mruga. Wyłączył się. Pozostaliśmy w kompletnej ciszy. Tępo gapiłam się w ciemny telewizor, próbując zrozumieć co właśnie usłyszałam.  Poczułam na sobie jego spojrzenie.
- Effy?
Odwróciłam wzrok i spojrzałam na niego.
- Żałujesz?- szepnął. Popatrzyłam w jego zielone oczy i mimowolnie uśmiechnęłam się.
- Nie, nie żałuję..- odpowiedziałam szybko. W jednej chwili znalazłam się na nim, całując go namiętnie.
- Jedziemy do Phoenix ?- spytał z nagle, biorąc oddech. Zawiesiłam się na chwilę, patrząc w jego rozpalone oczy.
- Po co ?
- Musimy jechać do urzędu, Eff..nadal jesteś jego żoną..- powiedział cicho. Szybko zeszłam z niego i usiadłam z powrotem na łóżku.
- Jezu..zapomniałam..- szepnęłam. - Będę się smażyć w piekle, Baz..obiecuję ci to..
- Ja też..- uśmiechnął się do mnie i wróciliśmy do dawnej czynności.



***


- No kurwa, uspokój się..- szarpałem się z Axlem, próbując go uspokoić. Zaciągnąłem go za jakąś ścianę, by uniknąć kamer.
- Co ty odpierdalasz?- uderzyłem go pięścią w klatkę piersiową, cały czas trzymając kurczowo. Spuścił głowę i oparł ją o moje ramię, szybko oddychając. Pociągnął nosem. Spojrzałem na niego niepewnie.- Chyba nie ryczysz?
- Jak ja mam kurwa nie ryczeć, Izzy..moja żona przespała się z moim kumplem..- zaczął mówić. Odepchnąłem go delikatnie od siebie i przyjrzałem się mu.
- Wiem.Axl, wiem..- szepnąłem. Właśnie wtedy zrobiło mi się go tak cholernie żal. Stracił miłość i przyjaźń w zaledwie jedną noc. - I tak dajesz radę, naprawdę jesteś..no..emm..dzielny..
Spojrzał na mnie smętnie. Zobaczyłem w kącikach jego oczu łzy. 
- Muszę się najebać, Izzy..bo tu kurwa zwariuję..albo załatw mi jakiś towar..nie wiem, cokolwiek..- powiedział błagalnie. 
- Poczekaj, jeszcze godzinę..przyjedzie Rain i tu zostanie i wtedy pojedziemy do Cathouse, co?-spytałem.
 Pokiwał twierdząco głową. Poklepałem go po ramieniu.
- Zabijemy sukę..obiecuję ci to..- powiedziałem, gdy wychodziliśmy zza ukrycia. 
Uśmiechnął się promiennie i objął mnie ramieniem.
- Mój ty pedale, napiszemy o niej piosenkę..- zaśmiał się. 
Mijały godziny, a Slash jak spał tak spał. Lekarze na razie dają mu marne szanse. Ale my wiemy, że da radę. To w końcu Slash. Właściwie nie wiadomo co było przyczyną, tego że wziął za dużo. Przecież to doświadczony ćpun, wiedział ile i w jaki sposób ma to wziąść. 


***


Powoli otworzyłem ociężałe powieki. Rain. Slash. Szpital. Rain. Baz .Effy. Slash. Axl.- To był właśnie mój nocny repertuar. Jeszcze ten pieprzony dziennikarz z Rolling Stone..ciekawe co o nas napiszą. Nie zmrużyłem oka nawet na chwilę tej nocy. Rain chyba też. Przed oczami miałem widok Slasha, upadającego na ziemi z hukiem. Widok kochających się w kuchni Sebastiana i Effy. Widok, Rain która przyjmowała moje oświadczyny..Jezu. Przecież dopiero co się zaręczyliśmy. Dopiero co zgodziła się zostać moją żoną, a ja już zapominam o tym ,że równie dobrze mogłaby teraz odejść do Slasha. A jednak jest. Jest przy mnie cały ten czas. Patrzyłem na jej spokojną twarz z boku i zastanawiałem się jakie mam szczęście, że to właśnie ja ją mam. W głębi serca jednak, wiem że Slash nigdy nie będzie jej obojętny. Zawsze będzie dla nim kimś ważnym. Niezależnie od tego w jakiej sytuacji będzie się znajdować. 
- Rain, śpisz?- szepnąłem. Otworzyła zupełnie nie zaspane oczy. 
- Pojebało cię? Nie zmrużyłam oka przez całą noc..- odpowiedziała szybko, obojętnym tonem. Trochę mnie to..zakuło. 
- Co się stało? Jesteś na mnie zła?- spanikowałem, szybko podnosząc się z nad poduszki.
Przymknęła oczy i głośno westchnęła.
- Przemyślałam, to Duff..- zaczęła mówić. No to koniec. Przemyślała..pewnie to co powiedział Slash. Zamarłem, wpatrując się w jej twarz z boku. - Uważam, że..powinieneś go przeprosić, jak tylko się obudzi..oboje..powinniśmy go przeprosić..nie mogę pojąc skąd on się dowiedział o tej akcji w szpitalu..w pokoju..kiedyś..Boże..wymagałam od niego tego, czego sama nie robiłam..-mówiła, zaciskając mocno powieki. Z każdym jej słowem, co raz bardziej zdawałem sobie sprawę z tego że jednak jestem egoistą.
Gdy mówiła do mnie i zdawałem sobie sprawę z tego, że odetchnąłem z ulgą. Jednak nie chciała mi powiedzieć, że nie jestem jej wart. 
Przejechałem ręką po włosach, próbując jednorazowo rozczesać sobie włosy. 
- Rain?- spytałem cicho. Otworzyła oczy i podniosła z niepokojem głowę w moją stronę. Podparła się ręką pod głową i patrzyła na mnie oczekująco.
- Przeproszę go, jeśli chcesz..ale to nic nie zmieni..pocałował cię, a tego się nie wybacza..- zacząłem mówić.
- Ale my też się całowaliśmy, Duff!- podniosła głos. - Ja też cię całowałam, kiedy byłam z nim..dlatego powinniśmy go przeprosić..dalej wstańmy już..musimy jechać..oni tam czekali całą noc..- nie czekając na moją odpowiedź szybko zeszła z łóżka i udała się do łazienki. Opadłem na poduszkę.
*
- Duff, gdzie tak właściwie był Axl?- spytała niepewnie Keira, z przedniego siedzenia samochodu. Jestem tak cholernie wkurwiona,że to się nie dzieje. Drażni mnie Duff. Drażni mnie Keira. Wszyscy. Najchętniej to nigdzie bym nie jechała. Poszła do Rainbow, najebała się i tyle. 
- Powiedział mi, że mam nie mówić..- uśmiechnął się szyderczo. Idiota. Umiera jego kumpel, a jemu się poczucie humoru włączyło. Nie dosyć, że kazał mi siedzieć z tyłu, to jeszcze pieprzy z Keirą od półgodziny.
Los chciał, że akurat spojrzał w tylne lusterko prawdopodobnie sprawdzić czy też śmieję się z jego zajebistego żartu. Moja mina była wręcz grobowa, więc on też szybko spoważniał. - Nie, no..nie chcę mówić..niech on sam wam powie. Już nikt się nie odzywał. Gdy zaparkowaliśmy pod szpitalem, szybko otworzyłam drzwi i szybko wyszłam z samochodu. Duff natychmiast podbiegł do mnie i objął mnie ramieniem, przyciągając do siebie tak mocno, że ledwo mogłam chodzić.
- Co jest, ty mała, stara niewdzęcznico?- powiedział, przyciskając moją głowę z całej siły do klatki piersiowej. 
- Duff!!Nie mogę oddychać..-śmiałam się, stłumionym głosem.
- Trudno, będę cię tak trzymał dopóki i nie powiesz..- czułam, że weszliśmy już do szpitala. Pomimo tego, że nic nie widziałam, czułam na sobie spojrzenia ludzi.
- Powiem ci potem..- jęknęłam i w końcu ugryzłam go w rękę. 
- Już się przyzwyczaiłem, do tego że gryziesz..- zaśmiał się cwaniacko. W pewnym momencie, poczułam  że chwyta mnie w talii. Już chciałam się wyrwać gdy nagle podrzucił mnie w powietrzu i przerzucił sobie przez ramię.
-Duff!- darłam się.- Puść!
Weszliśmy po schodach. Potem na odział. Usłyszałam znane mi głosy. 
- Kurwa, puść..- jęknęłam. 
- Nie puszczę..- śmiał się. 
- Duff, nie rób szopki..Slash się obudził..chce pogadać z Rain..- usłyszałam głos Izziego. Duff gwałtownie stanął. Szybko ściągnął mnie i postawił na ziemię. Spojrzałam po wszystkich. Keira tuliła się do wręcz zmasakrowanego Izzyego. Za nim Axl i Steven.
Przełknęłam ślinę i spojrzałam na Duffa, którego nozdrza niebezpiecznie drgały.
- Duff? Pójdę sama..dobrze?- spytałam niepewnie. Nie czekając na jego odpowiedz, podniosłam się na palcach i pocałowałam go po czym minąwszy go weszłam do ciemnego pokoju.

***


Niepewnie zamknęłam za sobą drzwi. W pokoju było prawie ciemno, gdyby nie pas światła wpadający przez niezasłonięte do końca ciemne zasłony. Podeszłam powoli do łóżka, leżał na nim Slash przykryty do pasa białą, kołdrą. Usiadłam delikatnie na łóżku. Nie za bardzo wiedziałam co mam robić, bo wydawało mi się że śpi. Na kołdrze leżała jego dłoń, więc dotknęłam ją opuszkami palca. W końcu, włożyłam palce pod jego dłoń i splotłam nasze dłonie. Była  przeraźliwie zimna. Poczułam, że także delikatnie rusza palcami. Czyli nie śpi.
- A jednak, przyszłaś..- szepnął, ledwo słyszalnie. Drgnęłam na dźwięk jego głosu. Chciałam wziąść rękę, ale mocniej ją ścisnął. Otworzył oczy. Zderzyłam się z jego spojrzeniem. Jego źrenice, były zupełnie czarne, pozbawione jakiegokolwiek blasku.
- No pewnie, że przyszłam..- szepnąłem, wkładając sobie włosy za ucho. Patrzył na mnie, z przymkniętymi powiekami. Widziałam, majaczący gdzieś na jego twarzy uśmiech. - Jak się czujesz?
- Jak ktoś, to dwadzieścia minut temu obudził się ze śpiączki..- zaśmiał się cicho, co spowodowało że zaczął kaszleć. Spojrzałam niepewnie na kardiomonitor. Tętno gwałtownie wzrosło. Opadł z powrotem na poduszkę. 
- Slash, co się właściwie stało?- w końcu spytałam, niepewnie czekając na jego odpowiedź.
Przyjrzał się uważnie mojej twarzy, jakby starał się coś w niej ujrzeć.
- Chyba trochę przegiąłem z dawką..popiłem..i tak jakoś wyszło..- zaczął mówić.  
- To przeze mnie, prawda? - szepnęłam. Długo nie odpowiadał. Całą wieczność ,nie odpowiadał.- Slash?
- Tak.- odparł cicho. Poczułam, pod oczami łzy. Zmarszczył brwi i wyciągnął w moją stronę rękę. Otarł mój mokry już policzek i przyciągnął delikatnie do siebie. Położyłam głowę na jego gołej klatce piersiowej. Czułam pod sobą jego , powoli bijące serce. Jedną ręką gładził mnie po włosach, do palca miał przyczepione jakieś przewody które haczyły mi bluzkę. Ale to nie ważne, nie teraz. 
- Przepraszam, Rain że sprawiam ci tyle bólu..to wszystko nie miało tak być..ja..naprawdę przepraszam..
- Za co przepraszasz, Slash?- podniosłam się szybko. Za co ? To ja powinnam cię przepraszać..to ..
Nagle otworzyły się drzwi. odwróciłam się gwałtownie. Stał w nich Duff. Pierwszą myślą jaka narzuciła mi się, była ta że gdyby wszedł kilka sekund wcześniej na pewno już by pomyślał że go zdradzam. 
- Jak już, się przepraszacie to ja też chyba..bym chciał coś powiedzieć..- zobaczyłam, że jego wzrok utkwił w na naszych splecionych dłoniach, więc Slash szybko wziął swoją rękę i schował ją pod kołdrę.
- Ja potem, przyjdę, Saul..chce żebyście porozmawiali sami..beze mnie..- nie czekając na ich odpowiedź , wstałam. Minęłam się spojrzeniem z Duffem, ale szybko odwrócił wzrok tak jakbym była ostatnią osobą na którą chciał teraz patrzeć. Zamknęłam za sobą drzwi. Na korytarzu został tylko Axl. Usiadłam więc koło niego. 
- Wszyscy pojechali?- spytałam.
Kiwnął twierdząco głową i dopił, puszkę coli. 
- Jak się trzymasz Axl? Wszystko gra?
- Nie, ale nie jest najgorzej..wiesz..w sumie zawsze mógłbym skończyć jak Slash..albo coś..- powiedział. Mimowolnie zaśmiałam się. 
- Dzisiaj, idziemy się najebać prawda?- spytałam, opierając głowę o jego ramię.
- Niech tylko skończą pieprzyć..i lecimy do Las Vegas..- zaczął mówi,c.
- Gdzie?- spytałam, zdziwiona. 
- No, do Las Vegas..za godzinę mamy samolot..trzeba się zabawić, kochanie..i wreszcie pora by znaleść sobie nową żonę !- powiedział. Zaczęłam się głośno śmiać. Zerwałam się z miejsca i mocno go przytuliła.
- Jesteś najdzielniejszym facetem na świecie...i gwarantuję ci, że znajdziesz sobie żonę..o wiele lepszą niż..
- Niż..ta która łuska kukurydzę..wiesz o co chodzi..
Wybuchnęłam śmiechem.
- Niekoniecznie o to mi chodziło..ale może być..taka Cornshucker..coś w tym stylu..- zaczęliśmy się śmiać.
Mijały minuty, a oni jak nie wychodzili tak nie wychodzili. 
- A Slash? Przecież on nie pojedzie..- Axl, przerwał mi rozbawionym spojrzeniem. 
- Myślisz, że Slash odpuścił by taki wyjazd? Już Duff go tam przekabaci, ty się nie martw..
Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich uśmiechnięty Duff, tuż za nim całkowicie ubrany Slash.
- Pojebało was?- wrzasnęłam. Duff szybko do mnie podbiegł i zasłonił mi dłonią usta.
- Nic się nie odzywaj..to zepsujesz plan..wybacz kochanie..ale muszę to zrobić..- w jednej chwili, podniósł mnie i znowu przerzucił mnie przez ramię. Tym razem wiedziałam, że nic nie zdziałam. Nawet jakbym się wyrywała to i tak obok nas szedł Slash i Axl, więc daleko bym nie zaszła. Kątem oka widziałam jednak, że Axl trzyma go za ramię. To jest idiotyzm..Boże..obudził się ze śpiączki..i..nie..no to się nie dzieję.
- Panowie, kierunek dom..trzeba odbić bo resztę, pobrać jakieś ciuchy i lecimy..- powiedział wesoło Axl, gdy wsiadaliśmy do auta. Nie wiem, jak zdołali wyjść ze szpitala. Tyle tam lekarzy, pielęgniarek..a oni tak po prostu wyszli.
W aucie, Axl wyciągnął spod siedzenia dwa Jim'y Beam'y. Pomimo moich protestów, Slash wypił naraz prawie całą butelkę. Gdyby nie to, że Duff prowadził..dlatego nie mógł pić..była bym już jedyną trzeźwą osobą. Gdy w końcu dojechaliśmy do domu, w salonie już czekała na nas reszta. Wszyscy byli tacy szczęśliwi..tacy niepodobni do siebie. Pobiegłam z Duffem po schodach na górę, przepychając sie w każdym przejściu. 
- Gdzie jest koszulka z Ramones..?- darł się z łazienki.
- Szafa, górna półka!- odpowiadałam, grzebiąc w szafce nocnej i szukając dokumentów.
Po chwili, gdy Duff zbiegł na dół z naszymi torbami i zostałam sama w pokoju zadzwonił telefon. Podeszłam do niego szybko.
- Halo?- powiedziałam wesoło. Moim uszom dobiegła głucha cisza. -Haaalo?
Znowu nic. Nagle zamarłam. Już wiem, kto dzwoni.
- Rain?- usłyszałam szept Effy. Musiałam usiąść na łóżku. Do pokoju wszedł Duff.
- Już jesteś gotowa..- przerwał, widząc skupienie na mojej twarzy. Ukląkł przede mną i kiwnął pytająco głową, bym powiedziała mu z kim rozmawiam.
- Czego chcesz?- powiedziałam oschle. Próbowałam ukryć trzęsący się głos.
- Chcę, porozmawiać..
- Nie mamy o czym..- mówiłam już pewniej. 
- No właśnie, chyba mamy..możemy się spotkać..albo..- zaśmiałam się nerwowo.
- My nie mamy o czym rozmawiać..- zawiesiłam się na chwilę.- Nie istniejesz, dla mnie..rozumiesz?
Po drugiej stronie rozległa się martwa cisza. Szybko odłożyłam słuchawkę z powrotem. 
- Effy?- spytał Duff. 
- Tak..chciała się kurwa spotkać..- żachnęłam się, udając obojętność. Spojrzał na mnie niepewnie, ale już nie drążył tematu. Szybko zeszliśmy na dół. Taksówka już czekała. Dojechaliśmy na lotnisko i całą ekipą weszliśmy na pokład samolotu. Długo jeszcze myślałam, o mojej rozmowie z Effy. O cały, tym dziwnym dniu. Siedziałam pod oknem, więc mogłam podziwiać niesamowite Las Vegas z wysoka. 
Duff głaskał mnie po nodze w skupieniu czytając wziętą ode mnie  książkę Agathy Christie.
- Na czym jesteś?- spytałam cicho, opierając głowę na jego ramieniu.
- Na tym jak ten koleś go zabija..- odpowiedział, szybko przewracając kartkę. Slash , siedzący przed nami oparł się o fotel i odwrócił w naszą stronę.
- McKagan, pedalisz, naprawdę pedalisz..- zaśmiał się. Duff nawet na niego nie patrząc pokazał mu środkowy palec. Zaśmiałam się z całej tej sytuacji i spojrzałam na Slasha. Mrugnął do mnie,uśmiechnął się i wrócił na swoje miejsce.
Odwróciłam wzrok i spojrzałam przez okno. Najpiękniejszy widok na świecie. 



- Las Vegas, mała..- szepnął mi do ucha Duff. Odwróciłam głowę i pocałowałam go w jego ciepłe usta. 
- Kocham cię..- szepnęłam.
 Uśmiechnął się słodko.
- Ja ciebie też, kochanie..- i powrócił do swojej dawnej czynności. Patrzyłam się jeszcze na niego  z boku po czym ponownie spojrzałam przez okno. Las Vegas, jest nasze. 




Miłego czytania :)
Chciałam też przeprosić, za to że ostanio nie komentowałam ale nie miałam kompa a blogger w telefonie coś mi się pieprzy. 
Nadrobię, obiecuję !






24 komentarze:

  1. Tyle sie dzieje, że nie wiem od czego mam zacząć.
    Well Slash taki biedny w tym szpitalu, ale sie chłopak trzyma.
    Axl zdradzony, samotny, ale się chłopak trzyma.
    Duff tak boi się że straci Rain, ale się chłopak trzyma xd
    Z jednej strony nie dziwię się Effy, że zostawiła Axla, ale mogła to inaczej załatwić.
    Rozdział jak dla mnie świetny, czekam na więcej.
    No i u mnie nowy xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, wszyscy się trzymają xd
      Dziękujęę <3

      Usuń
  2. Rozdział boski, ale to jak każdy...Dobrze, że Slash dochodzi do siebie, ale że tak po prostu sobie z nim nagle wyszli ze szpitala?:D Gunsi potrafią. Biedny Axl bardzo to przeżywa, ale chłopak jest twardy to da radę ;) a Effy zachowała się okropnie. Jestem ciekawa co będzie w Vegas i czy między Duffem a Rain wszystko będzie dobrze...mam taką nadzieję i zapraszam do mnie na nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, wiesz to Slash jest pieprzonym królem jak to powiedział kiedyś Myles.<3
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
    2. Hehe no w sumie racja :D zapraszam na nowy rozdział

      Usuń
  3. Może to przez to, że ostatnio nie mam humoru, nie wiem, ale... Dobra możesz mnie kochanie zabić za to, co napiszę <3
    Rozdział podoba mi się naprawdę, ale... Tak, mam pewne ale :P
    Po pierwsze: wszyscy się wkurwiają na Effy, jaka to ona zła i wgl, ale już nikt nie pomyśli o tym, że Rose nie jest idealny i bił ją. Liczy się tylko to, że Pan Rose cierpi. Rozumiem, są jego przyjaciółmi, ale z tego co wiem, to Rain zna Effy od dziecka, a teraz tak po prostu skreśliła ją ze swojego życia i nie chce jej znać... Tego trochę nie potrafię ogarnąć...
    Po drugie: Slash dopiero co wybudził się ze śpiączki, wychodzi ze szpitala i już piję Beama? :D Okej, chłopak daje radę :D
    A tak, żeby nie było to oczywiście rozdział mi się bardzo podoba :D Uwielbiam Rain i Duffa :PP
    Możesz mnie poćwiartować, zakopać i co tam sobie chcesz :) <33 ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No naraszcie jakaś krytyka <3
      Wiesz, chodzi o to że po prostu Effy nigdy nie powiedziała jej co czuje do Bacha.
      Nie może jej tego jakby wybaczyć..o to chodzi. xd
      dzięki za komentarz ! :*

      Usuń
  4. Hm... co tu by napisać rozdział mi się podoba też nie rozumiem Slash dopiero co się wybudził i już wychodzi ze szpitala ale może wypisał się na własne żądanie .Nie rozumiem też postawy Rain ale to już swoją drogą i czego chyba na razie nie ogarnełam .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Slash się obudził i jakimś tam cudem udało mu się wyjść bez żadnych wypisów. Nie pytaj się jak to zrobił xd

      Usuń
  5. O matko o matko kocham cię kurwa!
    Boski rozdział!
    Mega mi się podoba.]
    Slash jest taki słodki i kochany że aż żal dupę ściska jak tak się męczy obserwując Duffa i Rain
    Wyszedł ze szpitala tak od razu.....hmm w sumie mnie to nie dziwi bo to przecież normalka. Życie to spontan nie można go przećwiczyć :P(sama to dzisiaj mówiłaś na historii :D)Rain trochę ostro potraktowała Effy ale myśle ze slysznie zrobila bo jej sie nalezalo
    Nie no wgl cud miód i malina!
    Aha no i ostrzegam cię że jutro ciąg dalszy debaty na temat....sama wiesz czego więc się szykuj kochana bo mamy cięzki orzech do zgryzienia.
    kckc
    ~xoxo

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurde jak ja za tym tęskniłam . Jak ja bardzo tego potrzebowałam .
    To jest po prostu genialne . + przydało by się trochę więcej uczuć Effy i Axl .
    Slash - kurde nie wiem czemu ale mam dziwną ochotę na jakiś skandal związany z nim i z Rain - sama nie wiem czemu .
    +JEST GENIALNIE I CZEKAM NA NASTĘPNE , INFORMUJ MNIE :
    http://byswag.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uczuć Effy i Axla ? Oni już nie są razem..w jakim sensie ..uczuć?
      Dzięki za komentarz :)

      Usuń
    2. W takim ,że co czje Effy po tym wszystkim ( więcej z jej punkt widzenia ) co czje po stracie przyjaźni z Rain a co czje po tym jak odeszła do Sebastiana zostawiając Axl , którego zdradziła czy ma poczcie winy jakieś wyrzuty sumienia.
      i czy Axl kocha ją nadal ? czy bardziej tęskni niż to ukazje ? czy to mu obojętne i czy mówiąc dam radę na pewno tak myśli .
      COŚ W TYM STYLU . ale to tylko takie moje herezje których nie musisz słuchać ;)

      Usuń
  7. Zła Beatka się reklamuje :C Bo nikt jej nie lubi i nie zna :C
    Jakby co to przepraszam za spam :C Jak będę mieć czas, to przeczytam Twój twór, tylko mi jakoś przypomnij czy coś O.o
    Oto link do mnie: http://never-fear-shadows-gnr.blogspot.com/
    Baj baj! C:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi to właśnie lubię !Szczerość <3 Okok, wpadnę <3

      Usuń
  8. Dziś znalazlam Twojego bloga i przeczytalam wszystko jednym tchem! Zajebiste! Boże, to uczucie między Duffy'm a Rain... Cudowne <3 Jak na poczatku tak dlugo nie byli ze soba, a jednak... A potem te klotnie... Prawie mialam lzy w oczach. Cudo <3 Zazdroszcze talentu :)

    Ps: eeej, Duff w swojej biografii mowi to Mandy 'wypierdalaj'? Gdzie to jest? Czytalam, wprawdzie niedokladnie i nie pamietam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, dokładnie nie pamiętam gdzie to było w książce, ale mogę ci powiedzieć że było to w święta 1989. To pamiętam xd
      Dzięki ! <3

      Usuń
    2. Aaa wiem, Ale nie bylo tam nic o tym, że powiedziała że go nienawidzi, a on 'wypierdalaj'... Nie... To by było straszne, zapamiętałabym! :p Napisal tylko, że się rozstali... Czy ja cos nieuwaznie przeczytalam? :p
      (wybacz za brak polskich znakow, TELEFON xd)

      Nie ma za co dziekowac, to prawda :D Kiedy bd nowy rozdzial? :)

      Usuń
  9. skończyłam czytać ! calutkie !
    jest zajebiste, uwielbiam to opowiadanie. Świetnie piszesz, ale uważaj na błędy, bo przeszkadzają w czytaniu.
    Cały czas mam wrażenie, że Rain jeszcze coś czuje do Hudsona. Może nie kocha go tak bardzo, jak Duffa, ale coś tam jeszcze w niej siedzi z poprzedniego związku... A Slash jest taki słodkii :3
    ciekawe, co ze Steviem. Nie ma go i nie ma, nie dzwoni, nie pisze, nic. To trochę smutne.
    Las Vegas... Kiedyś będę tam miała kasyno. Zapraszam od razu. xd
    kieeeedy następny ?
    a tak btw. strasznie mi się podoba imię Rain. Oryginalne.
    I mam pytanko, ile rozdziałów planujesz?
    Albo ile opowiadań ? :3
    Keep on rockin' ! \m/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję, to bardzo miło :D
      Wiem, te błędy ..uh ;\

      Generalnie to rozdziałów tego opowiadania będzie jeszcze kilka..no może kilkanaście i zaczne pisać nowe..właściwie to wstawię nowe bo jest już zaczęte, konkretnie prolog i tak dalej, także jak coś to zapraszam częściej ! :)

      Usuń
    2. będę czytać z wielką przyjemnością . xd
      czekam na następny rozdział ! :3

      Usuń
  10. Kiedy nowy rozdział?? Prosze, juz nie moge sie doczekać :C

    OdpowiedzUsuń