sobota, 23 lutego 2013

Rozdział XXXVIII

Las Vegas, w stanie Navada 1990 rok


Z góry przepraszam za..okropne słownictwo..ale..to przecież nie ja to wymyśliłam :D


- Rain, budzimy się..- usłyszałam głos, gdzieś w oddali. Otworzyłam oczy, czując okropny ból głowy. Dosłownie miażdżył mi czaszkę.
- J-jezu...- jęknęłam ledwo słyszalnie. Przyłożyłam dłonie do gorącego czoła. Siedział koło mnie Axl i Steven, popijając świeżo zaczęte piwo.
- Jezus ci nie pomoże, mała..chcesz piwo?- uśmiechnął się Axl. Nie mogłam się nawet ruszyć. Każda część mojego ciała odmawiała mi posłuszeństwa.
- P-pojebało..cię? Gdzie są wszyscy?- spytałam, próbując podnieść głowę z nad podłogi.
- Rzygają po kiblach..mam wrażenie, że tylko ja umiem w tym towarzystwie pić..
- O, przepraszam i jeszcze ja!- odezwał się głośno Steven.
- Shh..- szepnęłam, przyciskając dłoń bardziej do czoła. - A gdzie Duff?
- Duff? Poszedł ze Slashem i z Rachelem do baru..opijają wasz ślub..- odpowiedział.
Powoli wstałam i szurając nogami powłóczyłam się do szafki nocnej.
- T-tak..w ogóle..to..to chyba nie jest mój pokój, prawda?
- Nie.
- A k-kogo?
- Ja tam nie wiem, ale w sumie..to jedno i to samo..- odpowiedział Axl. Pokiwałam głową i udałam się w stronę wyjścia.
- Bar jest otwarty..więc jak chcesz możesz tam iść..- krzyknął za mną Rose.- Ale..szczerze nie radzę..
- Spierdalaj..- powiedziałam raczej do siebie bo już zamknęłam za sobą drzwi.
Szłam wzdłuż długich, korytarzy szukając w pamięci obrazów z wczorajszego dnia. Nic. zupełna pusta. Po głowie krążyła mi tylko świadomość, że wczoraj wzięłam nieprawny ślub. Przeszłam przez duże drzwi i o moje nozdrza obił się zapach alkoholu. Natychmiast poczułam napływ pulsującego bólu w skroniach. Obeszłam całą, pustą salę i udałam się w stronę dochodzących mnie krzyków i śmiechów. Stanęłam za ścianą, nadsłuchując by sprawdzić czy to na pewno oni. To oni. Wychyliłam, się nie pewnie wcześniej odgarniając włosy z twarzy. Moim oczom ukazał się duży okrągły stół przy którym, rzeczywiście siedziała trójka ale obok nich trzy nieznane mi kobiety. Na kolanach, pijanego Slasha siedziała ciemna brunetka obejmując go za szyję. Koło Rachela, także siedziała jedna dziewczyna. Mój wzrok zatrzymał się na Duffie. Na którego kolanach siedziała , wysoka blondynka. Zamarłam. Bolan, który siedział naprzeciwko mnie przestał się uśmiechać i spojrzał gwałtownie w moją stronę. Duff, obejmował w pasie dziewczynę, trzymając między palcami papierosa. Rachel kiwnął na mnie głową . Blondyn, spojrzał na niego i natychmiast odwrócił głowę w moją stronę. Szybko odwróciłam się i odeszłam od tego miejsca uderzając gołymi stopami o posadzkę. Zakryłam sobie ręką usta i szybko wyszłam w sali. Słyszałam podniesione głosy i kroki.
- Rain!- darł się za mną basista. - Czekaj..no..przecież..Rain..
Po jego głosie można było poznać, że jest naprawdę pijany.
Odwróciłam się,  gwałtownie się zatrzymując, przed drzwiami od naszego pokoju.
 - Co to było?- próbowałam, stłumić okropny ból głowy.
Duff dobiegł do mnie, głośno dysząc. Chwycił mnie za ramiona, ale szybko się wyrwałam. Spojrzał na mnie niepewnie. Zmarszczyłam brwi.
- Ćpałeś?- szepnęłam, patrząc w jego oczy.
Cofnął się o krok i próbował złapać równowagę.
- N-nie..nic..- odpowiedział, próbując odwrócić wzrok.
- No..przecież widzę..- podniosłam jego głowę, dłońmi. Przyjrzałam się jego twarzy.- Co to była za dziewczyna?
- Ż-żadna..ona..sama się przysiadła i jakoś tak wyszło..przecież, wiesz że nigdy w życiu bym cię nie zdradził..- zaczął mówić.
- No właśnie, nie wiem..ćpałeś..mogłeś zrobić wszystko..dobra, wiesz co? Mam cię w dupie, jeśli wolisz towarzystwo tamtych lasek..to nie mam nic przeciwko ja idę spać... - otworzyłam drzwi od pokoju. Chciał coś powiedzieć, ale zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.
- Rain..no przepraszam..k-kurwa..wpuść mnie..-walił w drzwi.
- Powiedziałam, coś..- odezwałam się siadając na łóżku.
- No nic, z nią nie robiłem..przecież siedziała tylko na moich kolanach..przestań robić aferę..o byle gówno..
Szybko wstałam i nie zważając na ból głowy otworzyłam z impetem drzwi, także z całej siły wpadł do pokoju przewracając się.
- K-kurwa..- jęknął , łapiąc się za głowę.
- Jezu..przepraszam..uderzyłeś się?- zamarłam. Mocno jebnął głową o kant ściany. Uklękłam przed nim i odgarnęłam mu włosy z twarzy.
- Moja głowa..- szepnął, uderzając nią teatralnie o podłogę.
Usiadłam na podłodze, opierając plecy o zimną ścianę.
-Rain?- spytał, otwierając jedna oko.
- Czego, chcesz ty pasztetowy pajacu?- uśmiechnęłam się do niego i delikatnie kopnęłam go w nogę.
- Wcale, nie chciałem tam iść..Slash mnie namówił..chciałem być z tobą..- już nic nie usiał mówić.
- Dobra..już nie chcę o tym słyszeć..dalej , idziemy spać..przecież dzisiaj jedziemy w trasę..- wstałam  i ściągnęłam z siebie bluzkę.
- O-och..-jęknął, patrząc na mnie z dołu.
- Do spania..- zakryłam się rękami i mrugnęłam do niego, podchodząc do łóżka . Dosłownie w ciągu paru sekund , poczułam że jego ręce obejmują mnie od tyłu.
- Obiecaj, że już więcej nie zrobisz takich numerów..- szepnęłam, drgając pod jego dotykiem. Całował mnie po szyi, rękami gładząc mój brzuch.
- Nigdy..więcej..-odpowiedział. Odwróciłam się gwałtownie i zaczęłam go całować. Jedną ręką ściągnęłam jego koszulkę, rzucając ją gdzieś w kąt.
- Za to ty..obiecaj..że ..jak wrócimy ..kupujemy dom..- mówił, męcząc się ze swoimi spodniami.
- N-napewno..nie..- jęknęłam, popychając go na łóżku. Usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam całować każdy centymert jego skóry.
- No..ale..proszę..-jęknął i ściągnął moje szorty. 

- No..ale..niby gdzie? Na Westwood?- nie przerywałam pocałunków.
- Nie..może..Laurel Canyon..?- szepnął, patrząc mi w oczy. Zatrzymałam się gwałtownie.
- Pojebało cię, wiesz ile tam kosztują domy? - zaśmiałam się.
- No, ale przecież stać nas..Rain proszę..pozwól mi wybrać ten dom..tylko dom..ty będziesz mogła go urządzać..proszę..kochanie..-zaczął mnie mnie mocniej całować. Nie mogłam wydusić z siebie słowa i chyba właśnie o to u chodziło. Jednym ruchem obrócił mnie tak, że rękami opierał się o ramę łóżka. Rozsunął moje nogi i wszedł we mnie gwałtownym ruchem. Miarowo poruszał biodrami, wywołując moje jęki. Za każdym razem gdy próbowałam coś powiedzieć, zatykał mi usta językiem.
- N-no..d-dobra..ale..n-nie przesadzaj..- zdołałam jeszcze powiedzieć kilka słów , po czym poczułam rosnącą przyjemność. 
Wybuchnął śmiechem i zaczął co raz szybciej się poruszać. W końcu doszliśmy, oboje w tym samym czasie. Duff odchylił głowę do tyłu i przymknął oczy.
- Tylko, jak będziesz urządzać..nie zapomnij..o z-zajebistej sypialni..- powiedział, szybko oddychając. 
Nie mogłam dojść do siebie, po takiej dawce przyjemności więc nic nie odpowiedziałam tylko oparłam głowę o ramę łóżka.
Otworzył oczy i spojrzał na mnie. 
- Jesteś taka piękna..- szepnął i pogłaskał mnie po policzku. 
- Co ty pieprzysz..- jęknęłam i chwyciłam się za głowę po znowu poczułam silny, pulsujący ból.
- Ciebie, pieprzę aktualnie, pani McKagan..- zbliżył się do moich ust i musnął je delikatnie. Uśmiechnęłam się pod nosem i przyciągnęłam go bliżej do siebie. Włożyłam palce w jego włosy i zaczęłam delikatnie  masować jego głowę.
Czułam słodki smak jego ciepłych ust. Ust, które były tylko moje nikogo więcej. Które, tylko ja mogłam całować.
- Zupełnie jak kiedyś, huh? - położył się koło mnie. Oparłam głowę o jego ramię i przymknęłam oczy wdychając jego zapach.
Zamruczał mi do ucha, przegryzając jego płatek. 
- Gdzie teraz jedziemy?- spytałam, po długim milczeniu.
- Teraz? Chyba do Paryża..- szepnął, chwytając z stolika nocnego paczkę fajek.
- Paryża?- szepnęłam, czując że moży mnie sen.
- Śpij, kochanie..obudzę cię jak będziemy jechać..spakuję wszystko..- pocałował mnie w skroń i poczekał aż zasnę.

***


- Cicho bądź i ciesz się, że w ogóle mogłeś tu wejść ..- szepnąłem do Slasha, by był ciszej.
- No przecież śpi..-odpowiedział, nachylając się nad moją żoną. Matko.."Moją żoną.." To takie nieprawdopodobne. Jeszcze kilka lat temu nie pomyślał bym, że ona jednak będzie ze mną.
- Był gnój, za tą Jessicę?- spytał, siadając na rogu łózka i obserwując moje ruchy. w ręku trzymałem jej torbę i pakowałem jej ciuchy. Chwyciłem z głębi szafy jej bieliznę i kiwnąłem mu nią Hudsonowi przed nosem szyderczo się śmiejąc.
- Pojebany..j-jesteś McKagan..- powiedział, bekając. Otworzył piwo i wypił na raz połowę.- Tak właściwie..to co teraz zrobicie? Będzie drugi ślub?
- Będzie..po trasie..chyba w Pheonix...ale nie wiem czy będzie chciała, w każdej chwili może się tam pojawić jej siostra..i w ogóle..-odpowiedziałem, pakując do walizki spodnie.
- A państwo "Nie daj się" ?- wybuchnął miechem. Zawtórowałem mu i popukałem się w czoło.
- Wiesz ,ja nie jestem wkurwiony na nich..skoro się oboje kochali? Ale Rain..powiedziała..że nie chce jej znać..
- Myślisz, że to prawda? No sory, Duff..ale tak nagle nie zapomina się o swoich przyjaciołach..równie dobrze to ty dla mnie mógłbyś nie istnieć..w końcu..no wiesz..- powiedział, zaciągając się dymem.
- No ,ale z nami to trochę inna sprawa...Rain powiedziała ,że najbardziej boli ją to..że ona..nigdy jej nie powiedziała że kocha Baz'a..
- A ty wiedziałeś?
- Domyślałem się, to była tylko kwestia czasu kiedy w końcu dojdzie między nimi do jakiegoś..wiesz..no..zbliżenia..- zapiąłem walizkę i usiadłem na podłodze na przeciwko niego.
- Ale numer..nigdy bym nie pomyślał, że to wszystko tak się potoczy...- nagle do pokoju wtargnął Izzy.
- Kurwa, włączcie telewizor..jebniecie na ryj..- powiedział, rozgorączkowany. Szybko włączyłem telewizor.
Moim oczom ukazał się jakiś marny, satelitarny program w którym wywiadu udzielał..Sebastian Bach.
- Nie teraz..aktualnie wracamy do Pheonix a potem wracamy do Los Angeles..kupiłem dom..moja..moja..żona jak już z jest w ciąży, więc nie możemy za bardzo się przemęczać.- mówił. Wszyscy siedzieliśmy, wgapieni w telewizor, nie mogąc wydusić z siebie słowa.
- Sebastian, a co ze Skid Row?- spytała go dziennikarka. 
- Nie mam pojęcia..ale teraz najważniejsze jest dla mnie zdrowie mojej kobiety..- drzwi do pokoju ponownie otworzyły i stanął w nich uśmiechnięty Axl.
- Kurwa..oglądacie to?- usiadł pomiędzy Slashem a Izzym.- Ciota pierdolona..nazywa ją swoją żoną..
Wszyscy spojrzeliśmy na niego.
- I na dodatek jest w ciąży..- odezwał się Slash, dopijając piwo.
- W ciąży?- zamarł. Zapadła głucha cisza i głos Bacha z telewizora.
- N-no..mówił..-zaczął się tłumaczyć.
- Powiedziała mi..że nie..może mieć..dzieci...- szepnął. Popatrzyłem na jego twarz. 
- Dziwka..nie przejmuj, się Rose..znajdziemy ci nową..- odezwał się Slash. 
Gwałtownie wstał i podszedł do stolika. Chwycił kartkę i zaczął coś pisać. Spojrzeliśmy wszyscy po sobie. 
Już wiedzieliśmy o co chodzi.
-  Wypad po gitary..- powiedziałem do nich cicho. Wybiegli z pokoju i zostawili nas samych. Wiedziałem, że zaraz się najebiemy więc trzeba gdzieś przenieść Rain. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem ją do drugiego pokoju. Przykryłem ją kołdrą i zamknąłem za sobą drzwi. Chłppcy już siedzieli na podłodze.
- Moje..serce..jest pełne..miłości..do ciebie..- mówił do siebie Axl, stukając ołówkiem w blat stołu. - Przynieście mi wódkę..
Szybko wstałem i wyciągnąłem z barku dwie wódki. Nalałem do szklanek i wszyscy wypili jednym haustem.
- Chcę znaleść się obok ciebie..-mówił dalej, pisząc.
Po półgodzinie, wypiliśmy już całą butelkę i dało nam nieźle po bani.
- Ona...jest..kimś..kto..- przerwał, Axl który prawie spadał z krzesła.- Jak się nazywa laska która..lubi od tylca?
- Kurwa..żeby było jeszcze bardziej chamsko..Bach zawsze mówił.."ta która łuska kukurydzę" - odezwałem się, brzdąkając w struny.
- No dobra..no to..moje serce jest pełne miłości do ciebie, chcę się znaleść obok ciebie..i co dalej?- podsumował Izzy.
- Może..Ona jest kimś kto łuska kukurydze..kto pieprzy się od tyłu..kto..- zaczął mówić Slash. Axl otworzył kolejną butelkę. No to koniec.

Cornshucker
A real buttfucker
Gonna stick my dick
Right up her ass

Gimme a dime
Gotta call my pimp
When I heard her ask
It made me go limp
Two weeks later
My sex life was drab
Instead of a wang
All I had was a scab
If you're sleazy
You better think I'm first
'Cause I've got a dick like liverwurst

She's a cornshucker
A real buttfucker
Gonna watch my dick
As I make her butt pucker



- P-przecież..to jest zajebiste..- bełkotał Izzy pod nosem.
- Pisz dalej..- próbował wydusić coś z siebie, Slash cały czas się śmiejąc.
- Mój...chuj..był..- śmiał się Axl, nie mogąc wsiąść oddechu.- Pełen..spermy..do ciebie..
- Chcę być w tobie głęboko..- dopowiedział Izzy.
- Jeszcze jeden raz!- krzyknąłem. 
- Końcówka musi być odjebana..może coś..takiego..co ją dobije..? - powiedział Izzy.
Długo milczeliśmy, myśląc.
- Kurwa..mam..A teraz..liż to..połknij to suko..podoba mi się sposób..w jaki..
- To nawilża twoje usta!- wybuchnęliśmy śmiechem. Długo jeszcze gadaliśmy o tej piosence. W końcu stwierdziliśmy, że bez przesady. Ta piosenka będzie tylko bonusem na koncertach. W sumie..to chyba dobrze. Zachowaliśmy się jak banda debili. Była nasza przyjaciółką a my tak po prostu pisaliśmy o tym, że ma pić naszą..no właśnie. Gdy w końcu doprowadziliśmy się do ładu i zaprowadziliśmy Izziego i Axla do ich pokoi , wróciliśmy do naszej dawnej czynności.
- Śpi? - spytał Slash, gdy wróciłem z drugiego pokoju.
- Tak..śpi..- odpowiedziałem, siadając obok niego na łóżku.
Popatrzył na mnie z boku, w milczeniu.
- Wyślesz im zaproszenia?- spytał.
Zapaliłem Marlboro.
- Chyba tak..w końcu..Bach, jest moim kumplem..znam go od dzieciaka..ale chyba jej tego nie powiem...nie chce psuć jej tego dnia..- odpowiedziałem.
Slash westchnął.
- K-kurwa..ale ci zazdroszczę.- jęknął.
Zaśmiałem się i popatrzyłem na niego z politowaniem.
- Niby dlaczego? 
- Masz ją..-szepnął.- A ja? Kurwa..tak naprawdę to zastanawiam się po co to wszystko robiłem..zostawiłem Michelle..tak z dnia..na dzień...ale przecież zrobiłem to dla jej dobra..naprawdę, Duff..- mówił. Wyczułem w jego głosie,że naprawdę chce się wygadać.
- No, ale co to znaczy dla jej dobra? 
- Ćpam, piję..a ona? Skończyła studia..miała rodzinę..dom..to wszystko czego ja teraz nie mam..nie chcę jej tego pozbawiać..- powiedział.
Odwróciłem się w jego stronę i przyjrzałem się jego twarzy.
- Kochasz ją, ale nie tak jak Rain prawda? - spytałem cicho. No i wyszło szydło z worka. Powiedziałem to, co leżało mi na sercu tyle miesięcy. 
Długo milczał. 
- To nie tak, Duff..-szepnął. - Rain..ona zawsze będzie dla mnie kimś więcej..traktowałem ją jak kobietę życia..wiesz..tak jak ty traktujesz ją teraz..ale widziałem jak się męczy, Duff naprawdę to widziałem..w jej oczach..może jestem mało inteligentny..i czasem jestem po prostu nieźle najebany..ale wiem, kiedy ktoś..najnormalniej w świecie mnie.. nie kocha..właśnie dlatego ją zdradzałem..próbowałem się ogarnąć..przestać to robić,ale nie potrafiłem..dlatego nie mam prawa teraz..o niej mówić w ten sposób..to zamknięty rozdział i muszę się z tym w końcu pogodzić..
Z każdym jego słowem, zdawałem sobie sprawę z tego że Slash zupełnie się otworzył. Powiedział, coś czego prawdopodobnie nie planował mi mówić.
Patrzyłem na niego, zupełnie nie wiedząc co powiedzieć.
- Z-zatkało mnie..- palnąłem. Zaśmiał się nerwowo i wypuścił powietrze z ust. 
- N-no..także tego..wiesz, zawsze chciałem ci to powiedzieć..ale..j-jakoś nie było okazji..-wybuchnął śmiechem. Zawtórowałem mu. Śmialiśmy się jak dzieci. Jak nastolatki, które śmiechem zwalczają wszystkie swoje problemy. Wszystkie swoje kłopoty. 


***


- Axl? Gdzie siedzisz?- wychyliłem się zza siedzenia, by dojrzeć pijanego rudzielca.
- J-jestem..j-jestem..- usłyszałem cichy jęk gdzieś z przodu samolotu.
Opadłem z ulgą na fotel. Spojrzałem w stronę Rain. Uśmiechnęła się do mnie i musnęła ustami moją szyję.
- Wszystko słyszałam, kochanie..- szepnęła mi do ucha. Spojrzałem na nią czujnie.
- Piosenkę i twoją rozmowę ze Slashem..cieszę się, że sobie to wyjaśniliście..-szepnęła, by siedzący obok Slash nie usłyszał. 
Pocałowałem ją we włosy. Przytuliła się do mnie, obejmując mnie ręką w pasie.
- Nie mogę, się doczekać tego ślubu..i jeśli chcesz ,to możesz ich zaprosić..- szepnęła. Już nic nie odpowiedziałem, tylko przytuliłem ją bardziej do siebie.

Przepraszam za błędy :)

9 komentarzy:

  1. pierwsza ? *.*
    proooooszę, niech będę pierwsza.
    Ja tam się nie dopatrzyłam żadnych błędów. Nie ma to jak poranek ma kacu i seks na zgodę. A jak Rain jęczała, to nie rozpieprzało im głów? Ja tam bym się zastanawiała, czy poranny seks z kacem jest dobry. No co? Jest już późno.
    Slashie niby taki zamknięty w sobie, a tu proszę. Wszystko Duffowi powiedział.
    Mhmm. Paryż... Miasto zakochanych. A tak btw. pomysł ze ślubem na szybko był genialny, nie wiem, czy to już pisałam. Jezuu, to opowiadanie jest zajebiste, pisz tu częściej, prooooszę. A jeżeli chodzi o mnie, to kurwowanie i inne niecenzuralne słowa mi nie przeszkadzają. xd
    mhmm. Chcę już następny, noooo!
    Pisz, dziewczyno, masz talent.
    Keep on rockin'!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie m żadnych błędów ! :D

    Kurwa czemu ty tak zajebiście piszesz!
    Przez ciebie mam normalnie kompleksy!
    Cudowny rozdział. Duff jest taki opiekuńczy! Kac o poranku+ seks na zgodę zawsze spoko! I jak tu nie ulec takiemu Duffowi co cię prosi o zgodę na kupno domu.... :P
    Fajnie że Slash się w końcu wygadał McKaganowi no i wszystko się wyjaśniło. No i zdziwiłam się że Rain wszystko słyszała ale to dobrze bo ona też wie na czym stoi.
    Kurde no czy tylko moje życie jest takie do dupy?
    Ja już czekam na ten ślub i na to czy Effy się pojawi
    kckc i pisz szybko następny!
    ~xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. To tak ... rozdział mi się bardzo podoba zresztą jak zawsze aż mi słów odebrało i nie wiem co pisać . Powiem tylko ,że jest zajebisty a ty genialnie piszesz i czekam na ślub .

    OdpowiedzUsuń
  4. Nooo podobała mi się akcja z Duffem i Rain, po tym jak zobaczyła go z jakąś laską na kolanach :) dobrze, że później był seks na zgodę i wszystko było dobrze.

    Żona? i w ciąży?? Biedny Axl...hehe i "Cornshucker" nie ma to jak prawdziwa motywacja do piosenki :D

    No Slashowi zebrało się na zwierzenia :D fajnie, że nadal są z Duffem takimi przyjaciółmi
    Pisz szybko następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Idź być zajebista gdzie indziej! Albo nie, bo nie będę mogła tego czytać :D

    Uuu... Rain przyłapała Duffa z jakąś laską xD ale szybko sobie wszystko wyjaśnili i był seks :D i bardzo dobrze :D

    No nieee mogę! hahahahahaha piosenka mnie totalnie rozwaliła ! hahahahahahahaha :D

    Ale ona serio jest w ciąży? i są małżeństwem? WTF?

    Slaaash i Duff xd jejuu, jakie to fajne, że wszystko sobie mówią... Tacy prawdziwi przyjaciele <3

    OdpowiedzUsuń
  6. My heart is full of love for you.. Pudzzzzuuu moja przepraszam nasza piosenka *.* 'czego chcesz pasztetowy pojebancu' hahahha ale ogolnie to tego 8 nie? Effy w ciazy?! Dobreee! Mam nadzieje ze zrobisz jakis gnojj z ta piosenka i Effy..^^ 88 ~ mmckagan

    OdpowiedzUsuń
  7. AAAAAA, CORNSHUCKER! <3
    Moooja pioseneczka :D
    Rozdział jest świetny *___* Ten Duff taki uroczy i w ogóle taki awww :33
    Jak czytałam wcześniejsze rozdziały to się bałam (nie wiem dlaczego ._.), że Rain zostawi Duffa i wróci do Slasha. Ale teraz już wiem, że jest okej, chłopcy sobie wszystko wyjaśnili i best friends forewa :D
    Effy to dziwka. Taa, tyle o niej mogę powiedzieć.
    She's a cornshucker... :>

    I proszę mnie informować, oczywiście! Bo powiadomień u siebie nie widzę!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  9. Aaaaaaaa, coś zajebistego*.* Ja chce już ciąg dalszy :D

    OdpowiedzUsuń