czwartek, 14 marca 2013

Rozdział 41

    Tak więc mam dla was informację. 
Fantastyczny i niepowtarzalny blogger usunął jeden rozdział. Ten w którym Rain i Duff brali ten pseudo ślub. 
Jak ktoś nie ogarnął, no to trudno. 
Przepraszam za błędy, bo napewno się pojawią. 
Jest długo i romantycznie. 
Chujowo jak nie wiem. 
Ale co tam.
Kocham Was i enjoy <3


Phoenix w stanie Arizona, 1990r.


- Ile dni minęło od ślubu ?- spytała tęga kobieta za biurkiem. Mocniej ścisnąłem jej dłoń, pod stołem i popatrzyłem na Effy z boku.
- Odbył się 13 grudnia 1989 roku...niech sobie pani policzy...-odpowiedziała i spojrzała w bok, na duże okno.
Urzędniczka odchrząknęła pod nosem i wróciła do papierów.
- Czyli chce pani anulować małżeństwo..bez drugiego świadka?
- Co to znaczy świadka?
- Męża..-odpowiedziała, parząc na nią niepewnie.
- Tak, już mówiłam...
- W takim razie, będzie pani musiała wezwać tu do nas świadków ślubu...- powiedziała, zsuwając na nos okulary. Effy wzdrygnęła się i popatrzyła na mnie przerażonym wzrokiem.
- To jest konieczne?- spytała cicho.
- Proszę pani...- podniosła głos, zniecierpliwionym tonem.- Chce pani rozwieść się z mężem bez jego obecności...potem pyta mi się pani, czy konieczne jest wezwanie świadków..
- Dobrze, rozumiem...-przerwała jej i popatrzyła w dół na nasze dłonie.
Zapadła cisza, przerywana , odgłosem piszącego długopisu.
- W takim razie proszę podać dane...- popatrzyłem na nią nie pewnie.
- Rain Rodriguez...-odrzekła.
- I Izzy Stradlin...-dodałem i ścisnąłem jej rękę. Uśmiechnęła się do mnie niepewnie. Popatrzyłem się na jej bardzo zaokrąglony brzuch i zacząłem rozważać w myślach, podczas gdy ona podawała szczegółowe dane. Nie jesteśmy do końca fer, w stosunku do Axla. Ja bym tak tego nie rozegrał, chociaż wiem ile to Effy kosztuje.
- Dobrze, wyślemy listy do ich domów i niedługo skontaktujemy się z państwem...dziękuję..-wstała szybko, jakby chciała nas wygonić. Podała nam rękę i wyszliśmy po woli z pokoju.
- Kurwa...ona tu nie przyjedzie..co ja mam zrobić?- spytała, łamiącym się głosem siedząc w samochodzie.
- Spróbuj do niej zadzwonić..może..albo do Izziego...- próbowałem ją jakoś pocieszyć.
- Ja nawet nie wiem, gdzie oni są..może wyjechali w trasę...przeczytają to a miesiąc..wtedy nie będę mogła już anulować tylko trzeba się będzie targać po sądach..- no i się popłakała. Zatrzymałem samochód na poboczu i przyciągnąłem ją do siebie.
- Effy..kochanie...nie płacz..będzie dobrze...jeszcze zobaczysz..będziemy mieli dzieci..wszystko się ułoży..- głaskałem ją po włosach, próbując uspokoić.
- Boje się, że on będzie chciał się zemścić...zrobi coś..-zaczęła mówić.
- Nie zemści się..on..za bardzo..cię..kochał, niestety taka prawda..- powiedziałem.
- Baz..czy to źle, że chce być z człowiekiem którego kocham?- spytała, ocierając z policzków łzy.
- To nie jest złe i właśnie dlatego tu teraz jesteśmy..właśnie dlatego jesteś ze mną w ciąży..i cieszę się, że zaszłaś w nią nie w sylwestra tylko wtedy..na waszym weselu..dopiero wtedy, dowiedziałem się że cały czas mnie kochałaś..
- Wiesz, ja na początku miałam okropne wyrzuty sumienia..on nawet nie wiedział, że ty tam byłeś..potem ta podróż..już wiedziałam, że jestem w ciąży..wiesz jak było trudno to wszystko ukrywać? Przed nim, przed..przed Rain?- mówiła, trzymając się za brzuch.
- Wiem, dlatego właśnie tak bardzo cię kocham...i...i..nie płacz już..chodź wracamy do domu, trzeba dokończyć malowanie pokoju dla dziecka..
Uśmiechnęła się do nie i pocałowała mnie w usta.


***



- K-kwiaty..masz?- spytał Izzy, poprawiając nerwowo krawat.
- T-tak..gdzieś tam mam...- opowiedziałem.
- Kurwa czuję się jak jakiś jebany przedszkolak..albo jakbym znowu miał się jej oświadczyć..- jęknął, wychylając się przez drzwi.
- Ja tak samo...-wybuchnąłem śmiechem i oparłem się o framugę drzwi. 
Odjebany pomysł z tą restauracją na pół. Ja i Rain mamy jedną salę, a on z Keirą drugą. Nigdy bym na to nie wpadł. 
Popatrzył nerwowo na zegarek i spojrzał na mnie niepewnie.
- Na chwilę powinny być...to ja już idę,ok? - spytał.
- N-no..idź idź...to ten kelner je tu przyprowadzi, tak?
- No niby tak..ale ja tam wolę sam po nią iść..
- No to może razem..kurwa..chodź jeszcze zapalić, co?- popatrzyłem na niego błagalnie.
- Dobra..masz ogień?- spytał, wkładając papierosa do ust. 
Podałem mu zapalniczkę i sam zapaliłem. 
Kłęby dymu unosiły się nad nami.
- To kiedy rodzi ?- spytałem, zaciągając się.
- Za dwa miechy..jak dobrze pójdzie..- uśmiechnął się do siebie i strzepnął popiół z papierosa.
Popatrzyłem na niego, mrużąc oczy.
- I potem już na swoje?
- Swoje, swoje...wiesz..kurwa..nigdy bym nie pomyślał, że to wszystko się tak potoczy..wiesz..będę miał żonę, dziecko..nowy dom..
- Też bym chciał..- uśmiechnąłem się do niego.
- No przecież zaraz będziesz miał, dzieciaka możesz zrobić w każdej chwili..i dom też..i małżeństwo też..
- No niby wiem, ale jakoś tak..nie widzę tego...
- Ja też nie widziałem, dopóki Keira nie zaszła w ciąże.- odpowiedział i uśmiechnął się.
- Nie wiem czy Rain..nie wiem..czy ona..- zacząłem mówić, ale mi przerwał.
- Przestań, przecież wiadomo że będzie chciała.
- Nie chce się zgodzić nawet kurwa na nowy dom, to co dopiero na dziecko...- rzuciłem i spojrzałem w sufit.
Staliśmy w przejściu między salą a korytarzem, gdzie zraz miały się pojawić dziewczyny. Wolę nawet nie myśleć, jak pięknie Rain będzie wyglądać. Ubrana w tą sukienkę? Boże..
- Kurwa..no to ją zmuś..albo kup sam nic jej nie mówiąc..- powiedział. Spaliłem papierosa i rzuciłem go za drzwi.
-Lać mi się chcę..- jęknąłem.
- No to idź..jak przyjdą to ci jebnę w drzwi..- zaśmiał się. 
- Dobra..-wyminąłem go i wszedłem po schodach na górę, wchodząc do pierwszych drzwi na prawo. Wszędzie w tym jebanym kiblu pachnidełek i innych gówien. Jedną to chyba wezmę do nas do domu. Paryż to jednak Paryż. Tu wszystko jest inne niż w LA.
- Oo..pan McKagan?- do kibla wszedł jakiś facet, stając obok mnie. Zapiąłem spodnie i popatrzyłem na niego z boku, podczas gdy o sikał.
- No to ja..-uśmiechnąłem się do niego.
- I jak tam trasa?- spytał.
- No w sumie to zajebiście...dopiero się zaczęła..- odparłem.
- Te wasze trasy..dwa lata temu byłem z Aerosmith..dbałem o jakieś tam duperele..wiesz Perry'emu chciało się lać...zaprowadzałem go do kibla..normalnie jak w przedszkolu..
- Serio? - zdziwiłem się i oparłem o ścianę, zupełnie zapominając o wszystkim.
-No tak, tak..wiesz..szczerze to na takich trasach więcej zejdzie na wódkę i dziwki niż na jakikolwiek kawał dobrej muzyki..Aerosmith się skończyło..i trzeba to wreszcie przyznać..
- Wiesz, każdy ma swoje zdanie..oni są dla mnie jak Bóg, albo i ktoś bardziej ważny..nigdy się nie skończą..
- Też tak uważałem..do czasu tej trasy..to co tam się działo..Duff..nie uwierzył byś..koka..była wszędzie..ile Tyler tego wciąga..
Oparłem się głową o ścianę i zacząłem go uważnie słuchać. 
- Niby jestem na niego wkurwiony..wiesz, takich rzeczy się nie robi..no bo jednak był moim kumplem..
Mówił i nagle mnie olśniło. KURWA. Rain. 
- O k-kurwa..przepraszam cię, stary..moja...czeka..
- Noo leć, bo ci jeszcze ucieknie...- zaśmiał się. Zerwałem się z miejsca i wypadłem z kibla.
Doszedłem do schodów i zobaczyłem ją. Zobaczyłem moją kobietę. Czas się zatrzymał. miałem wrażenie, że wręcz spływam po tych schodach, patrząc na nią. Stała na samym środku korytarza. Ubrana w tą samą sukienkę, którą jej kupiłem. Długie, pofalowane włosy opadały jej na plecy i ramiona sięgając pasa. Opalone i piękne nogi, na których miała czarne szpilki błyszczały się na niej, nie pozwalając oderwać wzroku. Zszedłem ze schodów, nie mogąc racjonalnie myśleć. Jest tak piękna. Najpiękniesza. Podniosła wzrok i już z daleka zobaczyłem jej oczy. Brązowe oczy wpatrywały się we mnie niepewnie, powodując że miałem ochotę rozebrać ją. Tu i teraz.
Podchodziłem co raz bliżej, wyraźnie widząc jej twarz. Miała na sobie delikatny makijaż. Długie rzęsy były jeszcze bardziej podkręcone i czarne. Stał przede mną anioł. W czystej postaci.
W końcu stanąłem przed nią. Dosłownie kilka centymetrów przed. Nadal nie mogąc wydusić z siebie słowa.
- N-no..j-jesteś...-szepnęła nie pewnie. Na dźwięk jej głosu, przeszedł mnie dreszcz.
Wtedy moje oczy powędrowały w dół. Zmierzyłem jej ciało od stóp do głów, nie omijając jej pełnych piersi, ciasno opiętych w sukience. Wróciłem do jej oczu i zobaczyłem, że spuściła go rumieniąc się.
- J-jesteś..- próbowałem wydusić słowa.- W-wyglądasz..
- Ty też...- powiedziała, nieco mocniejszym tonem i zrobiła jeden krok. Poczułem jej pełne usta na moim policzku. Złożyła na nich krótki pocałunek. O nozdrza obił mi się zapach intensywnych perfum.
- To może..wejdziemy..do tej s-sali, co?- spytałem. Wtedy obdarzyła mnie najcudowniejszym uśmiechem, jaki widziałem w życiu. Nogi mi zmiękły. Kurwa, Duff opanuj się.
- Dobrze..- powiedziała. Przełknąłem ślinę i chwyciłem ją mocno w talii, przyciągając do siebie.
- Jesteś piękna, Rain..-szepnąłem jej na ucho i otworzyłem przed nią drzwi. Znowu się zarumieniła.
Sala wyglądała obłędnie. Pojedyńczy stolik stał na środku, obity w czarny obrus. Na nim stała zastawa i włożony w wazon bukiet czerwonych róż. Wszędzie było ciemno, tylko świecznik oświetlał stół, powodując nieziemską atmosferę. Ze starego gramofonu, leciał Led Zeppelin. Same nastrojowe piosenki, takie które Rain kocha najbardziej. Poparzyłem na nią z boku. Miała otwarte usta i wpatrywała się  w pomieszczenie, co raz bardziej się uśmiechając. Podeszliśmy do stolika i odsunąłem przed nią krzesło. Usiadła i poczekała, aż  ja usiądę na przeciwko. Gdy to w końcu zrobiłem, zdałem sobie sprawę, że w tym świetle wygląda jeszcze cudowniej.
Podparłem się łokieć o stół i oparłem podbródek o dłoń, wlepiając w nią spojrzenie.
- Jezu..nie patrz tak na mnie..bo zaraz..się na ciebie rzucę..już dosyć jestem nakręcona ..- w końcu powiedziała. No w sumie racja..moje spojrzenie było jedno znaczne. Byłem tak napalony, że najchętniej wyruchał bym ją teraz. 
- Przepraszam..ale..wyglądasz..niesamowicie...-szepnąłem. Zaśmiała się i przystała w takiej samej pozycji jak ja.
- Już mówiłam, że ty też..- wyciągnęła rękę w moją stronę i dotknęła opuszkami palców mojego policzka.
Przymknąłem oczy, oddając się jej pieszczotom. 
- Dochodzisz?- parsknęła śmiechem i cofnęła rękę.
- Wiesz , że mam strefę erogenną na policzkach..
- Debilu, strefę erogenną mają kobiety..
- To ty gdzie masz tą całą strefę?- zaśmiałem się.
- Oj, ty już dobrze wiesz..-zamruczała i schyliła się nad stołem tak, żeby mój wzrok padł na jej biust.
Wziąłem głęboki oddech i mrugnąłem do niej.
- To jest szczyt..z tobą nie można iść do restauracji, bo jak tylko na ciebie spojrzę mam ochotę cię rozebrać..- jęknąłem, opierając czoło o dłoń.
- No to akurat nie moja wina..
- No a czyja?- wybuchnąłem. 
- Zawsze mogę sobie iść..-spojrzała na mnie smutno.
- Nie pierdol, przecież żartuję..dobra..to ..zamawiamy coś?- spytałem, ożywiając się. Wzięła menu i podała mi je.
- Ja nie chce..
- Rain..jęknąłem. - To jest kolacja, a jak jest kolacja, to znaczy jedzenie..
- Nie jestem głodna..- powiedziała, marszcząc brwi.
- Trudno masz coś zjeść..przecież ty wypiłaś tylko tą kawę rano..
- Nie, potem poszłyśmy z Keirą na lunch...chociaż w sumie..no..przeczytaj co tam jest..- uśmiechnęła się do mnie. Westchnąłem pod nosem i otworzyłem menu.
- Oczywiście nie chcesz nic francuskiego..
 -Nie, czemu? Właśnie chcę !
Zdziwiłem się i zacząłem czytać jej jakieś dania. Czułem na sobie jej spojrzenie i gdy w końcu podniosłem wzrok z nad menu i zderzyłem się z jej magnetyzującym spojrzeniem.
- Co, kochanie?- spytałem.
- Nic, kocham cię..- szepnęła. Uśmiechnąłem się i zamknąłem książkę. 
- Ja ciebie też..od zawsze..i na zawsze.. - powiedziałem. 
- To co nic nie zamawiasz?- spytała.
- Nie..ale wino chcemy, nie?
Potwierdziła mi uśmiechem. Zawołałem kelnera i po chwili przyniósł nam butelkę schłodzonego, czerwonego wina. Otworzyłem ją i nalałem do ogromnych kieliszków. Wzięła go , upiła łyk i przyłożyła do policzka.
Opadłem na krzesło i rozluźniłem się zupełnie. W oddali grało Ten years gone.
- Kogo zapraszamy na ślub?- padło z jej ust pytanie. Popatrzyłem na nią i wziąłem łyk wina.
- Nie wiem..kogo tylko chcesz..
Przymknęła oczy i pogłaskała się ręką po karku.
- A co z twoim rodzeństwem ?
- Mandy z Mickeyem i Kristen , na pewno..a reszta..mam wyjebane..- powiedziałem.
- Duff..-upomniała mnie.
- No co? To tak jakbym ja zmuszał cię do tego żebyś zaprosiła Carolinę..
Wstrzymała oddech.
- Przepraszam, Rain..ale..- zacząłem się tłumaczyć.
- Niee..masz rację..tyle że..ja..ja chciałabym, żeby Carolina była..-rzekła. Wytrzeszczyłem oczy.
- Chcesz?
- Tak, no w końcu siostra to siostra..a tak w ogóle to..chciałabym, żeby ten ślub..odbył się..w Phoenix...- powiedziała i spojrzała na mnie nie pewnie. Wypuściłem powietrze z ust.
- Tam? Ale gdzie?
- No w..twoim domu..masz ogromny ogród..weźmiemy jakiegoś pastora..i będzie..tak domowo..
- Nie no, pomysł zajebisty..
- No bo nie będziemy się tłuc po tych kościołach..- rzekła i upiła ryk z kieliszka.
- A co z Effy i Bachem?- spytałem nie pewnie. Przełknęła ślinę.
- Mimo wszystko, musimy ich zaprosić..znamy ich od zawsze..
Pokiwałem twierdząco głową i zapatrzyłem się w jej twarz. Przed oczami stanęły mi obrazy naszego wspólnego dzieciństwa. Gdy byliśmy zupełnie mali, potem starsi..i potem kiedy to wszystko się zaczęło...

Phoenix 1979r.

Dotknąłem opuszkami palców jej odkrytego uda i przejechałem wzdłuż niego, jak po niewidzialnej lini.
Drgnęła na mój dotyk, ale nie zareagowała. Moja ręka powędrowała wyżej, na jej talię. Obróciła głowę w moją stronę i przytknęła usta do mojej szyi. Delikatnie obróciłem ją w moją stronę i podparłem się łokciem, znajdując się nad nią. Muskałem jej usta, ci jakiś czas wsuwając w nie język. 
- Przepraszam..już więcej tego nie zrobię...-szepnąłem, cały czas ją całując.
Na chwilę zaprzestałem i popatrzyłem na jej twarz. Opuszkiem palców, starłem z jej policzków łzy.
- Było mi bardzo przykro, Duff...chcę, żebyś to wiedział..
- Wiem, ale..jak się naćpam to nie jestem sobą..- jęknąłem.
- W takim razie cały czas nie jesteś sobą? Przecież teraz też jesteś na haju..- powiedziała.
Zmarszczyłem brwi.
Delikatnie podniosła się i oparła głowę o ramę pojedynczego, wąskiego łóżka.
- Boje się, że kiedyś zrobisz mi krzywdę..że następnym razem się nie pohamujesz...- powiedziała i dotknęła dłonią mojego policzka.
- Przepraszam..
- Zawsze chcieliśmy, żeby to było coś niesamowitego..już jak byliśmy mali, tak? Więc nie chcę, żebyś mnie..żebyś..zrobił to naćpany..- szepnęła.
- Ale ja też nie chcę..
- Inaczej to czuję Duff..ty już to robiłeś..a ja? Nie..w dodatku boję się..że..że..nie będę w tym dobra..
Uniosłem brwi i chwyciłem jej podbródek unosząc do góry.
- Nie mów tak, przecież..wtedy..to ona mnie..była starsza..to zupełnie coś innego...- zacząłem mówić.
- Wybaczyłam ci to..jesteś chłopakiem..to normalne..ja nie chciałam więc..- spuściła wzrok. Gwałtownie wpiłem się w jej usta, zrywając się z miejsca. Już nic mnie nie obchodziło. Ani moja mama na dole, ani to że nie mam gumy. 
Podniosłem ją z łóżka tak, by przywarła do mnie całym ciałem. Odwzajemniła pocałunki, z zdwojoną siłą, powodując że brakowało nam oddechu. Usiadłem na łóżku, plecami opierając się o jego ramę. usiadła na mnie okrakiem. Chwyciła moją twarz w dłonie, nie przerywając pocałunków. Jednym ruchem, ściągnąłem jej koszulkę, rzucając ja na ziemię. Pozostała tylko w staniku, który opinał jej biust, powodując że jeszcze bardziej jej pragnąłem.Jej ręce powędrowały na mój brzuch. Włożyła ręce pod koszulkę. Nie odrywając się od niej, ściągnąłem ją i rzuciłem gdzieś w kąt. Chwyciłem Rain za biodra i posadziłem ją wyżej, tak że siedziała na moim przyjacielu który co raz bardziej dawał mi się we znaki.
- Co mam robić?- wydyszała, gdy ściągnęła swoje spodenki, zostając w samej bieliźnie. 
- Ja się wszystkim zajmę..tylko..kochanie, ja nie mam gumy..będę musiał..nie bój się..po prostu muszę skończyć wcześniej..
- Rozumiem..- jęknęła i z powrotem wpiła się w moje usta. Dłońmi gładziłem jej nagie plecy, gdy w końcu wyczułem ręką zapięcie jej stanika. Na chwilę się zatrzymała i mocniej zamknęła oczy. Skarciłem się w myślach i jeszcze raz oderwałem ręce. Włożyłem dłonie pod jej długie włosy i delikatnie całowałem jej szyję, zjeżdzając co raz niżej. W końcu najdelikatniej jak tylko potrafiłem, złożyłem pocałunek na jej piersi, cały czas krytej materiałem stanika. Przywarła do mnie, mocno. Czułem bicie jej serca. 
- Ściągnij go..-usłyszałem , stłumiony szept. Spojrzałem w jej rozpalone oczy. Posłuchałem i jedną ręką pociągnąłem za zapięcie. Stanik spadł na jej brzuch, więc zrzuciłem go szybko i zapatrzyłem się w jej piersi. Boże..jaka ona jest cudowna. wiem, że miała zamknięte oczy, więc starałem się być niesamowicie delikatny.
Opuszkami palców dotknąłem je i zacząłem kreślić różne kształty. Jęknęła mi cicho do ucha i poczułem , że jej ręcę wędrują po moim podbrzuszu, błądząc. Oderwałem ręce od jej biustu i rozpiąłem guzik od spodni. Podniosłem ja z siebie. Położyła się na plecach, czekając aż ściągnę spodnie. 
- K-kurwa..m-mać!!- wrzasnąłem, gdy jedna nogawka zaplątała się wokół mojej nogi. Rain wybuchnęła śmiechem i zasłoniła sobie twarz ręką. W końcu ściągnąłem je i zostałem w samych bokserkach. Położyłam się na niej, miażdżąc jej usta, pocałunkami. Włożyła język do moich ust i splotła je je ze sobą w namiętnym pocałunku. 
- Już..nie wytrzymam..- wysyczała i zmieniła pozycję. Usiadła na mnie okrakiem, próbując ściągnąć swoje majtki. Zapatrzyłem się na chwilę w nią. To ta sama mała Rain. Ta, którą tak bardzo lubiłem się opiekować. Która była dla mnie jak siostra. 
Została zupełnie naga. Była wręcz agresywna, w swoich ruchach. Podniosłem się do pozycji siedzącej i posadziłem ją sobie na udach. Ściągnąłem bokserki i zauważyłem , że zapatrzyła się na mojego przyjaciela.
- Jeden ruch, kochanie..mogę? Nie bój się..-szepnąłem jej do ucha. Oddychała szybko i głośno, opierając się o moje ciało.
- Możesz..- wymruczała. Chwyciłem ją mocno za biodra i wszedłem w nią delikatnie. Krzyknęła i oparła głowę i moje ramię.
- Shhh...tylko przez chwilę.będzie..boleć..shhh..-przez szeptanie jej do ucha tych słów, sam siebie starałem się uspokoić. Żeby to była dla niej jedyne, niesamowite i piękne. 
Poruszałem biodrami dość szybko, z każdym moim ruchem jęczała cicho powodując że jeszcze bardziej się nakręcałem. Jej włosy, łaskotały mnie po twarzy powodując przyjemne mrowienie.
- J-Jezu..-wydyszała, gdy przybrałem mocniejsze tępo.
W głowie krążyła mi myśl, że muszę to przerwać. Czy na pewno dam radę? Czy zdołam się powstrzymać?
Całowała mnie w usta, co raz głośniej krzycząc.
- Rain..muszę..go..wyj...muszę skończyć..- wydyszałem. Jeszcze gwałtowniej ruszyła się.- Proszę..zrobimy to drugi raz..ale nie teraz..zajdziesz..w..c-ciąże..
- Twoja..m-mama..dała..m-mi..jakieś tabletki..- próbowała złapać oddech.
Zdałem sobie sprawę z tego, że nie muszę nic przerywać. Jest moja, na całą noc. Gwałtownie ruszyłem się w niej, co spowodowało, że obydwoje krzyknęliśmy. Nasze ciała zlały się w jedność. 

***


- O czym myślisz, kochanie?- z transu wyrwał mnie jej głos. Otworzyłem oczy. Poczułem, że leży koło mnie wtulona w moje ciało. Odwróciłem głowę w jej stronę i zderzyłem się z jej cudownym spojrzeniem. 
- O n-nas...- szepnąłem. 
- Ja też...- powiedziała, jeszcze mocniej wtulając się w moją klatkę piersiową. Zniżyła się delikatnie. Przyłożyłem usta do jej głowy, całując jej pachnące włosy.
- Pięknie dzisiaj wyglądałaś...- szepnąłem.- Jesteś najcudowniejszą kobietą na ziemi, Rain...jestem szczęśliwi, że cię mam..że to właśnie ja mogę cię co noc dotykać..być przy tobie..cały czas..wyrządziłem ci tyle krzywd..a ty..nadal ze mną jesteś..
- Co ty mówisz..-szepnęła, kładąc stopy pod moje łydki. 
- Prawdę.. - jedną ręką, nakryłem ją bardziej kołdrą i pocałowałem w skroń.
- Czuję się tak bezpiecznie...-szepnęła, prawie zasypiając.- Jest cudownie..Duff..
Przyłożyłem z powrotem usta do jej skroni i nie odrywając ich, pozwoliłem by zasnęła. Trzymałem w ramionach , najcudwoniejszą kobietę na świecie. 


11 komentarzy:

  1. To takie...piękne <3 i ten pierwszy raz, awwwwww*.* coś zajebistego :D Na prawdę, czytałam to opowiadanie juz 4 razy i nadal mi się nie znudziło. Jak dla mnie to nowe rozdziały mogłyby być codziennie nawet po kilka razy :D Kocham, kocham i jeszcze raz kocham :* Zaaajebiste w chuj!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale się cieszę ! <3

      Mam wrażenie, że zupełnie nikt NIKT tego nie czyta, ale jak widzę woje komentarze do aż mi się kurwa chcę żyć.
      <3

      Usuń
    2. Ja mam tak samo jak wstawiasz nowy rozdział! :D

      Usuń
  2. Hmmm Dufficzkowa strefa erogenna ^^? mmmmm *.* to takie słodkie jak on ja pierwszy raz wyruchal ja tam ryczalam z podniecenia!!!! Miałam takie motylki w brzuchu! I śmiałam sie sama do siebie a ludzie w tramwaju sie na mnie dziwnie gapili.. Moj Dufficzek sory NASZ Dufficzek ;* <3 pisz dalej! ~mmckagan

    OdpowiedzUsuń
  3. Miku wiesz że przeczytałam wczoraj a komentuje dopiero dzisiaj z wiadomych powodów :P
    Jak już ci mówiłam to się poryczałam albo się smiałam i kurwa wszystko razem.

    Hahaha Duff i jego strefa erogenna mmm
    Kurwa to wspomnienie ich pierwszego razu myslałam że dostane kurwa orgazmu i jeszcze przy tym ryczałam. Ten rozdział jest boski.
    Mmmmm taki młodu Dufficzek który już nie może wytrzymać żeby cię nie wyruchać ja pierdole. Świetnie to wszystko wyszło.
    Pomysł z tą kolacją w osobnych salach, wystrój no wszystko kurwa po prostu bosko. Najlepszy rozdział ever kochanie
    Mam przez ciebie jebane kompleksy ;(

    kckc
    ~xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaa jak słodko xD Z natury nie znoszę słodkości, ale z Duffem w roli głównej to zupełnie co innego! *__________* rzygam tenczom? *u* to jego zakłopotanie, miękkie nóżki i strefy erogenne... Taa... Yy... Co ja miałam... Oddasz mi go? <3 DAWAJ.
    ''Twoja mama dała mi jakieś tabletki'' - hahahahaha, jaka inteligentna i wyrozumiała mama! XD Dobry pierwszy raz i dobry napalony Blondi :3 Wyjmuj Duff, wyjmuuj człowieku!

    Ej, mam jedno małe pytanie... Czemu na początku opowiadania jest ''Lily'' a potem już Rain?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo dziękuję <3

      Wiesz, po prostu mi się pojebało.
      Na początku bloga główna bohaterka miała na imię Lily.
      Ale z czasem zmieniłam je na Rain no i niestety tak już zostało...
      Nie zmieniłam tego, a teraz już mi się nie chcę xd

      Usuń
  5. Jejku rzygam tęczą trochę to przesłodzone
    A co ze Slashem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest przesłodzone, wiem.
      Ale to opowiadanie jest właśnie o miłości Gunsów więc, będzie takie zawsze.
      A co do Slasha, to jeszcze będzie miał swój czas..nie bój się :)

      Usuń
  6. smutno mi :c
    a wiesz czemu ?
    bo drogi pani Rain mnie nie poinformowała !
    Jak tak można co :c ja tu już usychałam z tęsknoty z myślą jeszcze mnie nie informowała no ale weszłam no i patrze jest a nikt mnie nie poinformował o kolejnym zajebistym rozdziale . nie ładnie oj nie ładnie:c
    no dobra do rzeczy
    nie spodziewałam się tego po Effy no kurwa nie spodziewałam ...
    rozwód bez wiedzy Axl ?
    próbuję to zrozumieć - jest jej trudno dziecko kocha Sebastiana jednak to nie oznacza że może go tak potraktować rozwód jest jak ślub tylko że w drugą stronę !
    to jest nie fer w stosunku do rudego no ale zobaczymy jak to będzie.
    Omg Duff i Rain jezu jacy oni zajebiści !
    Przesłodzone ? Być może ale mi to tak pasuje bo są idealni !
    Ah Kocham ich :3
    i to wspomnienie z pierwszego razy ah cudowne ! :D
    Mega mi się podoba i oczekuję następnego i to już nie długo i mam nadzieję ,że nie zapomnisz mnie poinformować:>
    Kurde KOCHAM CIĘ <3 KOCHAM OPOWIADANIE <3 KOCHAM BLOGA <3
    chcę następne !

    OdpowiedzUsuń