poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział 42

7 miesięcy później...25 czerwiec 1990r.


Dużo rzeczy się zmieniło. 
Właściwie wszystko.
To co kiedyś, znaczyło dla nas tak wiele..zupełnie się zmieniło.
Izzy i Keira mają dwumiesięczną córeczkę, Blue. Wyprowadzili się jako pierwsi. Steven nareszcie znalazł dziewczynę, w której się naprawdę zakochał. Ma na imię Elly. Wyprowadził się jako drugi. Ślub Rain i Duffa odbędzie się za tydzień, a ich wyprowadzka tuż po nim. Rose rozwiódł się z Effy i wyprowadził się zaraz po Stevenie.Mieszka sam i chyba nie ma zamiaru z nikim się wiązać. Przez jego willę w Beverly Hills przewijają się kobiety, ale żadna nie znaczy dla niego tyle co kiedyś jego żona. Bach i Effy mają już dwójkę dzieci.Bliźniaki. Emily i Castor. Zajebiste dzieciaki. Pogodzili się z McKaganami, ale wyprowadzili się z  Los Angeles i zamieszkali w innej części Kaliforni. A ja? Otóż ja, Slash zostałem sam. Zupełnie sam. Od dwóch miesięcy próbuje rzucić nałóg. I gówno. Nic. Cały czas ćpam. Już nawet nie myślę o tym, co się ze mną dzieje. Od kiedy kupiłem dom i zamieszkałem w niej sam wszystko jest inne. Nasz zespół..przestał istnieć w formie takiej, jakiej był dotychczas. Nie nagraliśmy płyty i nawet nie myślimy o tym, by cokolwiek skleić. Co prawda daliśmy kilka koncertów..ale to już nie to samo. Wszyscy chyba dorośli i powoli zdaję sobie z tego sprawę. Do dzisiaj, żałuję że zerwałem z Michelle. Chyba mnie zupełnie pojebało. Ale teraz? Michelle, moja Michelle jest w związku małżeńskim z jebanym Jamesem Hetfieldem. Pogodziłem się z tym już dawno, choć było trudno. 
Siedząc na kanapie w moim domu i grając kolejne partie Sweet Child O' Mine, usłyszałem że ktoś podjeżdża na usypany kamieniami podjazd. Wstałem z miejsca i odłożyłem gitarę na stojak. Podszedłem do dużego okna i wyjrzałem przez nie. Przed domem stał czarny Ford, z którego wysiadła znana mi kobieca postać. Zmrużyłem oczy i zamarłem. Wysiadła z niego Michelle. Ta sama. Zerwałem się z miejsca i pobiegłem do drzwi. Gwałtownie otworzyłem je i zobaczyłem w nich ją. Nic się nie zmieniła. Urosły jej tylko włosy. sięgały teraz do pasa. Twarz była bardziej delikatniejsza. Właśnie miała pukać. Gdy tylko mnie zobaczyła, zamarła i cofnęła rękę.
- Witaj..Slash...- powiedziała cicho. Ściągnęła okulary i założyła je na głowę. Spojrzałem w jej oczy i nie wiedząc co powiedzieć.
- Ee..Michelle?- delikatny powiew wiatru musnął jej policzki i rozwiał włosy i ramoneskę. Zamarłem. Pod kurtką, zobaczyłem duży ciążowy brzuch.
- Chciałam z tobą..chciałam..ci coś powiedzieć..- zaczęła mówić, nerwowo zasłaniając się klapą ramoneski.
- To..to może wejdziesz?
- Nie..James na mnie czeka..- wyminąłem ją spojrzeniem i rzeczywiście. W aucie, w ciemnych okularach siedział Hetfield mierząc nas wzrokiem. Chyba czegoś słuchał, bo stukał palcami o kierownice.
Wróciłem do niej spojrzeniem i odgarnąłem sobie włosy z twarzy.
- J-jesteś..w ciąży?- spytałem nie pewnie. Spuściła wzrok i przegryzła wargę.
- Tak..i chodzi o to..że..ja..ja..nie wiem czyje jest to dziecko...-szepnęła.- To znaczy wiem..ale..ale..
Popatrzyłem na nią, nie wiedząc co powiedzieć.
- Co..to z-znaczy?
- To znaczy..że..to dziecko..-popatrzyła na swój brzuch.- Nie jest Jamesa..Slash..to dziecko jest twoje...
Zamarłem, próbując zrozumieć co mi własnie powiedziała.
- C-co?
Podniosła wzrok i zderzyła się z moim spojrzeniem.
- James zrobił test dna..i ono nie jest zgodne z dna dziecka...nie spałam z nikim innym...a ciąże wykryto w drugim miesiącu ciąży, Slash...gdy ze mną zerwałeś..byłam w pierwszym miesiącu..
Podtrzymałem się ramy drzwi i otworzyłem szeroko oczy.
- To znaczy..że..że..jesteś ze mną w ciąży?
- T-tak..to dziewiąty miesiąc..termin mam za trzy tygodnie..- szepnęła.- To dziewczynka...
Wypuściłem powietrze z ust i przetwarzałem każde słowo , które do mnie wypowiedziała. W ciąży? Ze mną? Ja mam być ojcem? Mam..mieć córkę?
- A-ale..to nie możliwie..
- Też tak myślałam..
- A on..wie?- spojrzałem na Jamesa.
- Wie...sam kazał mi tu przyjechać..Slash..ja niczego od ciebie nie chcę..uważam..że powinieneś wiedzieć..dziecko będzie się wychowywać ze mną..i z Jamesem..ale będziesz mógł się z nią widywać...
- Robisz mi łaskę?- powiedziałem, przerażony narastającą we mnie wściekłością.
Otworzyła szerzej oczy.
- Słucham?
- Pytam się czy robisz mi łaskę, tym że mogę spotykać się z własną córką..- powiedziałem.
- Slash...- nie wiedziała co powiedzieć.
- Moja córka..będzie się wychowywać z nim, tak?- przełknąłem ślinę i uspokoiłem się trochę.- Przepraszam..po prostu staram się to wszystko..jakoś..ogarnąć..
- Wiem...sam zdecyduj..kiedy i w jaki sposób będzie to wyglądać..- powiedziała cicho.
- Przepraszam..Michelle..- szepnąłem, ale przerwała mi, kładąc dłoń na moim ramieniu.
- Wiem..- nachyliła się i pocałowała mnie w policzek po czym gwałtownie odwróciła się. Gdy wsiadała do auta powiedziała jeszcze..
- Będziemy w kontakcie..- i wsiadła do samochodu. Patrzyłem na oddalający się samochód gdy w końcu zupełnie zniknął za zakretem. Wszedłem z powrotem do domu i zamknąwszy za sobą drzwi oparłem się o nie całym ciałem. Co to kurwa było? Tylko jedna osoba może mi pomóc. Coś poradzić. Poszedłem do kuchni i usiadłem przy stole, nalewając sobie do szklanki Jim'a Beam'a. Chwyciłem telefon i wykręciłem numer. Po długim oczekiwaniu, po drugiej stronie odezwał się głos.
- No..co tam..- powiedział zdyszany Duff. Przez moment przeszło mi przez głowę , że może przeszkodziłem im w czymś..ale..zdałem sobie sprawę z tego, że na pewno biegł do telefonu..chociaż może..
- Cześć stary, jest Rain?- spytałem słabym głosem.- Chciałbym żeby tu przyjechała...poprosisz ją do telefonu?
- No..a po co ci Rain?
- Chciałbym z nią po prostu pogadać..
- No dobra...zaraz ją poproszę..ale jest mój ojciec na obiedzie i Mandy z  Mickeyem..więc..trochę to potrwa..
- Nie ma sprawy..poczekam..
Po chwili usłyszałem głosy po drugiej stronie słuchawki.
- Kto to?- jej głos.
- Slash..chce żebyś przyjechała..
- Coś się stało?
- No nie wiem..masz tu telefon..
Po chwili usłyszałem jej głos bezpośrednio ze słuchawki.
- Slash? Co się dzieje?
Wziąłem głęboki oddech.
- Rain...Michelle tu była..- zacząłem mówić.
- Michelle?- zdziwiła się.
- Tak..ona..ona..jest ze mną w ciąży..możesz do mnie przyjechać?- spytałem.
Długo nic nie mówiła.
- Zaraz będę...ee Slash? Duff też ma być?
- Macie obiad..nie chcę..
- Nie pierdol..to zaraz będziemy..czekaj na nas..- i rozłączyła się. Opadłem na krzesło i zamknąłem oczy.

***


- W ciąży?- otworzył szeroko oczy i włożył wysuszony talerz do szafy. 
- Tak..- powiedziałam, ogłupiona. - Czaisz? 
- Jak on to zrobił?- spytał, podciągając sobie spodnie i biorąc  Mickeya na ręce. 
- Nie mam pojęcia..zaraz musimy tam jechać..Mandy?- zawołałam siostrę Duffa do kuchni.
- Tak?
- Musimy na chwile jechać, do Slasha...zostaniesz?
- No pewnie..to może...ja popakuję jakieś pudła, co ? Żebyście mieli łatwiej?
- Nie! Nic nie pakuj, oszalałaś?- podeszłam do krzesła i założyłam na ramiona sweter. Chwyciłam ze stołu kluczyki i pokiwałam mu nimi Duffowi.
- Ty prowadzisz..- rzuciłam mu je i zwinnie złapał je wolną ręką.
- Widzisz, mały? Tylko nas wykorzystują...- pocałował go w główkę i postawił go na ziemię.
Uśmiechnęłam się do niego i pokręciłam głową. Podszedł do mnie i przyciągnął do siebie mocno.
- Jeszcze tydzień..i..wtedy ja będę cie wykorzystywał..kochanie..do niecnych..celów..-zamruczał mi do ucha i jedną ręką uszczypnął mnie w pośladek. Pisnęłam ze śmiechem i wyrwałam się z jego uścisku.
- Mickey..nie bierz przykładu..z wuja..- powiedziałam i odwróciłam się na pięcie. Po chwili siedzieliśmy już w aucie.
- Kurwa..to ten pierwszy czy drugi skręt?- powiedział.
- Duff..jesteś tu co dwa dni..a ty się pytasz, który to skręt?- jęknęłam, skupiając się na swoich paznokciach. 
- No zapominam..tobie też się to zdarza..- skręcił w właściwą uliczkę i po chwili zaparkowaliśmy pod jego domem. Gdy szliśmy kamienistą ścieżką, objął mnie ramieniem i pocałował w głowę.
- Tylko żebyś..się nie rozkleiła..- szepnął mi do ucha.
- Kto się rozklei, ten się rozklei kochanie..- odpowiedziała z przekąsem i nacisnęła dzwonek. Długo nikt nie otwierał. Duff wyrzucił wypalonego papierosa w doniczki z kwiatami.
- Podnieś to..- pisnęłam.
- Pojebał..- zaczął mówić, ale uderzyłam go torbą w ramię.
- Ciekawe jakby on ci wrzucił peta, w nowe doniczki..- pokręciłam głową.
- No już..już..- uniósł ręce w obronnym geście i podniósł papierosa, po prostu rzucając go dalej. Zaśmiał sie pod nosem i spojrzał na mnie. 
Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo w drzwiach stanął Slash.
- Cześć wam..- powiedział i odchrząknął chrypę.- Wchodźcie..
Gdy się odwrócił, wymieniłam spojrzenie z Duffem i weszliśmy do wnętrza jego willi. Zaprowadził nas do kuchni i usiedliśmy przy stole. Nalał nam do szklanek Beam'a, ale ja swoją oddałam Duffowi.
- No i co się stało, mów..- powiedziałam, gdy w końcu usiadł.
- No..będę miał córkę..- powiedział.
Zapadła cisza.
- Ee..Slash..cy na miejscu jest to, że teraz ci pogratuluje?- palnął Duff.Kopnęłam go w nogę pod stołem, ale nie zareagował.
- Ch-chyba nie..ale co tam..- zaśmiał się i odłożył szklankę na stół. Obydwoje wstali i podeszli do siebie. Patrzyłam jak ściskając się do siebie z uśmiechami na twarzach. Nie pozostało mi nic innego jak podejście do nich.
- Dasz radę, Slashy..wszystko będzie dobrze...pomożemy ci...- powiedziałam mu na ucho, kiedy przytulał mnie do siebie mocno.
- Wiem...ale..najbardziej..- mówił, gdy już siadał z powrotem przy stole. - Boje się, że ta mała..no..wiesz..nie będzie mnie pamiętać..większość czasu będzie przecież spędzać z Jamesem...
- Ale zawsze to ty będziesz jej tatą..nie on..- powiedziałam i poczułam, że Duff obejmuje mnie od tyłu ręką. Popatrzyłam na niego i wstałam, siadając mu na kolanach. Objęłam jego szyję rękami.
- No tak..ale jednak..boje się..czy podołam temu wszystkiemu...- popatrzył na nas i oparł się plecami o krzesło. Zapalił papierosa i zmrużył oczy.
- Baz też nie wiedział jak się kurwa zmienia pieluchę..a jednak..dał radę..z dwójką dzieciaków..- odezwał się Duff, wolną ręką sięgając po szklankę z trunkiem.
- Pamiętasz, jak do nas dzwonił?- wybuchnął śmiechem.
- Ta..Jezu..Jezu..co mam robić..- naśladował go Duff, cały czas się śmiejąc.
- Przestańcie pierdolić, bo sami nie wiedzieliście jak to się robi..dzwoniliście po Effy..
- No kurwa..zostawiła biedaka sama z dwumiesięcznymi dziećmi w domu..co się dziwisz, że dzwonił do nas..
- Nie zostawiła, bo sam ją wysłał na wakacje..na które pojechałam tam z nią..więc..wiem co się działo..- powiedziałam.
 Popatrzyłam na zegar na ścianie. 
- Duff..już prawie szesnasta..trzeba wracać..- powiedziałam i popatrzyłam na niego z boku.Spojrzałam też na Slasha i wpadłam na pewien pomysł.
- Saul? Chodź do nas..nie będziesz tu siedział sam..- powiedziałam. Spojrzał na mnie niepewnie a potem przeniósł wzrok na Duffa. On pokiwał tylko energicznie głową i dopalił papierosa, zgniatając go w popielniczce.
- Nie..jest u was rodzina...macie przeprowadzkę..- zaczął mówić.
- Nie pierdol..trzeba się pożegnać z tym naszym domem...robimy pożegnalną parapetówę!- ożywiłam się i wstałam z kolan Duffa.- Zbierajcie..się..Slash..pozamykaj dom..dzisiaj już tu nie wracasz..
Natychmiast wstali z miejsca. Po chwili siedzieliśmy w aucie. Slash , który siedział na tylnym siedzeniu cały czas gadał kogo możemy zaprosić.
- Bolan? Siedzi w Paryżu z nowa laską..a reszta robi materiał na nową płytę..
- No to po staremu..sami Gunsi..- uśmiechnęłam się. 
- A z kim zostawią dzieci?- spytał, chyba jedyny poważny Slash.
Oboje ze Slashem spojrzeliśmy na niego wilkiem.
- Nie pierdol , Duff..są opiekunki...i w ogóle..trzeba się zabawić..ten ostatni raz!- powiedziałam. Zaparkowaliśmy przed domem i gdy tylko do niego weszliśmy chwyciłam za telefon.
- Effy? Impreza jest..zbierajcie dupy i przyjeżdżać..nie! Żadne ale! Są opiekunki..no..ja mam nadzieje..kocham was..tak..cokolwiek..wódka może być..tak..to do zobaczenia..co mówi?- westchnęłam.- Kurwa..no to bierzcie dzieci..położymy ich w byłym pokoju Axla..tam jest jeszcze łóżko..tak..cześć- rozłączyłam się i zdałam sobie sprawę z tego , że jej dzieci będą spać w jej i jej byłego męża łóżku. Nie ma co, łeb to ja mam.
- Duff! Powiedz Mandy, że w górnej szafce są te przyprawy..- powiedziałam do niego.
Po drugiej stronie pokoju, przez drugi telefon rozmawiał Slash.
- Izzy..nie pierdol..bierz opiekunkę..tak..wódkę bierzcie..tak..no to do zobaczenia..- rozłączył się.- Steven i Elly będą, Stradlinowie też..bez Blue..ci to chociaż mają jakąś normalną nianie..
Uśmiechnęłam się do niego i już wybierałam następny numer. 
- Odbierz Axl..odbierz..Zbieraj się! I zapraszamy..parapetówa jest..i żadnych wykrętów..co? Nie! Masz tu być..będzie..Jezu Axl, przecież minęło tyle czasu..widziałeś się już z nią..tak..no tak..no to zajebiście..wódkę, Axl ! Wódkę..i wiesz..chciałabym ci kogoś przedstawić..no kobieta..nie kurwa facet..tak..cześć- rozłączyłam się i opadłam na kanapkę.
- I co ?- spytał Duff i usiadł na oparciu kanapy.
- Będą wszyscy..ale Baz będzie z bliźniakami..- powiedziałam.- Dobra..idźcie do sklepu..Duff tylko proszę cie..wróćcie jeszcze trzeźwi..
Spojrzał znacząco na Slasha i natychmiast wstali i wyszli. Westchnęłam pod nosem i weszłam do kuchni, gdzie gotowała Mandy. Podeszłam do stołu i pogłaskałam po głowie siedzącego przy nim Mickeya.
- Będziesz miał towarzystwo, kochanie...- powiedziałam. 
- Ciociu, ale będę mógł z wami posiedzieć? Wuja Slash mówił że będzie..dużo..chlania..co to znaczy?- spytał. Wymieniłam spojrzenie z Mandy i zaśmiałam się, podchodząc do niej.
- Wuja Slash, czasem gada głupie rzeczy, wiesz? Mama?-zwróciłam się do Mandy.- Będzie mógł z nami posiedzieć?
- Zjedz kolacje, to się zastanowię..- odwróciła się do niego, cały czas mieszając w garnkach. Wyciągnęłam talerze z górnej półki.
- Mandy?- spytałam ciszej, wycierając je ręcznikiem.- Bo wiesz..będzie Axl..chciałabym, żebyś go w końcu poznała..
Otworzyła szeroko oczy i zakryła garnek pokrywką. Oparła się o blat.
- Boje się..tu będzie ta jego była żona..- zaczęła mówić.
- Przestań..oni się pogodzili..z resztą będzie tu jej mąż..i dzieci..
- A on..będzie chciał ze mną rozmawiać?- spytała.Spojrzała w dół.- Jezu..a ja tak wyglądam..
Popatrzyłam na nią i w jednej chwili pociągnęłam ja na górę.
- Mickey..poczekaj tu na nas..i nie dotykaj nic przy maszynce..
Weszłyśmy do mojego pokoju i stanęłyśmy przed szafą. Wybrałam dla niej najlepsze ciuchy jakie miałam. Gdy je zobaczyła, popatrzyła na mnie jak na idiotkę.
- Rain..to mnie przetnie na pół..- jęknęła.
- Przestań..masz taki sam rozmiar jak ja..dalej..idź się przebierz..a ja przygotuję kosmetyki..- poszła do łazienki. Ja w tym czasie także się przebrałam i naszykowałam na łóżku różnego rodzaju gówna, które powodują że kobieta czuje się piękniejsza.
- Spójrz..-usłyszałam szept, za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą Mandy.
Z wrażenia usiadłam na łóżku.
- Wyglądasz..pięknie..- powiedziałam.
Zmierzyła się w lustrze i nie pewnie podeszła do mnie. Wstałam i zaczęłam ją malować. Po chwili, gdy nakładałam jej na rzęsy czarną maskarę, do pokoju wszedł Mickey.
- Wujki już przyszli...są bardzo weseli..- usiadł na łózku i spojrzał na swoją mamę.- Co masz na twarzy?
Zaśmiałyśmy się o bydwie.
- To jest takie coś, co powoduje że jesteśmy piękniejsze..- powiedziała Mandy.
- Ale ty jesteś piekna, mamo..- powiedział. 
Uśmiechnęłam się rozczulona, cały czas podkręcając jej rzęsy.
- Mickey..delikatnie..synku..bo ciocia mi wjedzie tym w oko..- jęknęła, gdy chłopiec przytulał się do niej mocno.
- Rain!- z dołu zawołał mnie Duff. 
- Na górze!
Po chwili stanął w drzwiach i zmierzył nas wzrokiem.
- Mandy..wyglądasz..ślicznie..- powiedział z uznaniem, obejmując mnie od tyłu i opierając podbródek o moje ramię.
- Duff..nie ruszaj mnie..bo ją rozmaże..- powiedziałam w skupieniu.
Nie zmienił pozycji ani na sekundę, jeszcze mocniej mnie obejmując.
- Slash bawi się w kucharza i zaczął mieszać wam w tych garnkach..- powiedział.
- Powiedz mu , że ma tego nie ruszać..to ma stać..jak ma być gotowe za kilkanaście minut..
- Slash ! Zostaw to i chodź tu..- krzyknął Duff. Po chwili tez zjawił się w pokoju i usiadł na łóżku tuż obok Mickeya.
- Mały, umiesz grać?
- Tylko to co uczył mnie wujek Duff..ale to w sumie tak jak nic..- powiedział , a my zaśmialiśmy się. Duff wstrzymał oddech.
- O ty..
- Ale taka prawda, wuja! Ty uczyłeś mnie tylko na basie..a ja bym chciał grać tak jak Slash!- obronił się. W jednej chwili usiadł Slashowi na kolanach, co rozczuliło nas zupełnie. 
- No to chodź..gdzie masz te gitary swoje?- zwrócił się do Duffa.
- W dawnym pokoju Izziego..-odpowiedział urażonym tonem. Zaśmiałam się, a oni wyszli z pokoju. 
- To on będzie miał córkę? Syn by bardziej pasował..- powiedziała Mandy.
- Ale do mnie córka..!- odezwał się Duff, całując mnie w szyję.
Zaśmialiśmy się i odsunęłam się od niej, gdy skończyłam swoją pracę. Wygląda przepięknie.
- Rose się zakocha..nie ma bata, Rain..- powiedział.- Jezu..Axl moim szwagrem?
Dałam mu kuksańca w żebra i uśmiechnęłam się do niego.
Nagle na dole rozległ się dzwonek. Wszyscy zerwaliśmy się z miejsca. Zeszliśmy na dół, ale Mandy jeszcze została, by zawołać Slasha.
Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Stała przede mną Keira, a tuż za nią Izzy trzymając w ręku dwie butelki wódki. 
- Miała być wódka, to jest..- powiedział, potrząsając nimi delikatnie.
Uściskałam mocno Keire, a potem Izziego a ci podeszli do Duffa. Po schodach zszedł Slash, trzymając w ramionach Mickeya.Także przywitał się z nimi i przeszli do salonu. Zaraz znowu zadzwonił dzwonek i stanął przede mną Axl. Spojrzał na mnie nie pewnie i uśmiechnął się. Pod kurtką trzymał butelkę wódki i małe pudełeczko z napisem " Własnej Roboty" No to się ujaramy..Wszedł do domu i uścisnął mnie mocno. Nagle ze schodów zeszła Mandy. Axl odwrócił się i z otwartą gębą popatrzył na nią. 
- Axl..to jest właśnie Mandy..młodsza siostra Duffa..- powiedziałam i oddaliłam się o krok. Przyjrzałam sie im z boku. Podeszła do niego i podała mu rękę.
- Mandy..
- Axl..- powiedział słabo i pocałował ją w rękę, co wywołało moje parsknięcie a także Keiry stojącej za mną.
Odwróciłam się od nich i popatrzyłam na Keirę.
- Jezu!- znowu się na nią rzuciłam.- Jak ja cię dawno nie widziałam..
- Tęskniłam..nawet nie wiesz, jak Izzy się ucieszył jak zadzwoniliście...- powiedziała mi na ucho. Przeszliśmy do salonu i rozsiedliśmy się na kanapach. Na jednej usiadł Slash z Mickeyem na kolanach, a obok nich Axl z Mandy. Potem Izzy i Keira. Duff stał w kuchni i nakładał na talerze jedzenie. Podeszłam do niego.
- Widziałeś Rose?- zaśmiałam się, podkładając mu talerz.
- Ta..już się zakochał..- powiedział i popatrzył na nich. Nagle znowu zadzwonił dzwonek. Wytarłam dłonie o spodnie.
- Pójdę otworzyć..- podeszłam do drzwi i zamarłam. Stali przede mnę i Bachowie i Adlerowie. Wszyscy razem. Gdy mnie tylko zobaczyli, zrobił się ogromny lament bo wszyscy wstali żeby się z nimi przywitać.
Baz jak, to Baz..przyniósł chyba pięć butelek wódki, w jednej ręce a w drugiej trzymając małego Castora, który patrzył na nas dużymi oczami. Potem stała Effy, trzymając za rączkę malutką Emily która uśmiechała się słodko.Uścisnęłam się z nimi , a potem podeszłam do Stevena który obejmował uśmiechniętą Elly. Miała torbę całą wypchaną wałówką. Wszyscy weszliśmy do salonu. Ukradkiem spojrzałam na Axla, który kiwnął głową w stronę Bacha. Podszedł do Effy i nieśmiało przytulił ją. Do ich dzieci, jednak podszedł z uśmiechem i przytulił je do siebie. Uśmiechnęłam się pod nosem i poczułam, że Duff przytula mnie do siebie. Odwróciłam się do niego i pocałowałam go w czoło.
- Już niedługo, kochanie...- szepnęłam mu do ucha.
- Cocia!- usłyszałam cieniutki głosik Emily. Oderwałam się od Duffa i schyliłam się. Maleńka dziewczynka rączkami objęła moją nogę.
- Maleńka..-szepnęłam i podniosłam ją na ręce. Oparłam się o Duffa i spojrzałam na uśmiechnięte dziecko.
Zaśmiała się uroczo patrząc na nas, brązowymi oczkami.
- Jezu..cały Bach...- jęknął Duff i dotknął opuszkiem palca jej policzka.
- Prawda?- przyznałam mu rację i cały czas trzymając ją na rekach pocałowałam go w jego ciepłe usta.
- Zróbmy sobie taką, Rain..- popatrzył na nią i objął mnie z tyłu.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Emily małą piąstką dotknęła moją pierś, na wysokości serca. 
- Odstawiam tabletki..niech się dzieje co chce..- szepnęłam. Popatrzył na mnie i nagle wielce romantyczną chwilę przerwał nam Steven.
- No dalej laski ! Lejcie tą wódkę...
Oderwaliśmy się od siebie i podeszłam do Effy, podając jej Emily. 
W końcu wszyscy usiedliśmy na kanapach, z pełnymi kieliszkami.
- No..to..za nas,dziękuję że jesteście..to wiele dla mnie znaczy..- powiedział Axl i pierwszy wypił zawartość kieliszka.
Wszyscy powtórzyliśmy jego czynność.


***


- Baz..trzeba położyć dzieci...- powiedziała Effy, wpółprzytomnemu Bachowi.
- K-kochanie..nie ..j-jestem w stanie..
- Natychmiast..zobacz..Emily śpi..już w ramionach Duffa..a Castor u Elly..- powiedziała mocnym tonem. 
- Nie..Eff..mi to nie przeszkadza..- przerwałem jej. Było mi tak dobrze, trzymając tą maleńką dziewczynkę. 
Jej oddech w jakiś sposób mnie uspokajał. Powodował, że w ogóle nie chciało mi się pić. Siedziałem rozwalony na kanapie, obok mnie Slash cały czas rozmawiając z Mickeyem. Na przeciwko siedziała Rain, cały czas mi się przyglądając. Atmosfera była senna, bo wszyscy albo byli pijani...tak jak na przykład Steven, Baz i Izzy, albo rozmawiali. Axl przez cały wieczór nie oderwał się od Mandy. Czułem się dziwnie, patrząc jak moją własną siostrę podrywa ten idiota. Niech tylko spróbuje jej coś zrobić. 
- Stary...jak byłem w twoim wieku..to w ogóle..nie myślałem o gitarze..- bełkotał Slash, do wpatrzonego w niego Mickeya.
- Mickey..proszę iść spać..Baz, weźmiesz go też?- przerwała rozmowę i spojrzała na niego.
- O, to ja z wami pójdę..- powiedział Hudson. Popatrzyłem  na nich.
- Ja pierdole..jaka patologia..- jęknąłem pod nosem i zamknąłem oczy, opierając głowę o oparcie.
Spojrzałem na Rain i uśmiechnąłem się do niej delikatnie. Odwzajemniła go i odwróciła się z powrotem do Elly.
- D-Duff..idziesz z nami?- spytał Slash ze schodów.Wstałem, mocniej przytulając do siebie Emily. Jedną ręką chwyciłem jej głowę i przycisnąłem do klatki piersiowej. 
- Pilnuj ich..- powiedziała i jeszcze Effy i poszedłem za nimi na schody. Poszliśmy do pokoju i położyliśmy dzieci obok siebie na łóżku.
- Mickey! Jesteś facetem i jesteś tu najstarszy..pilnuj !- powiedziałem, nachylając się nad nim i przykrywając go bardziej kołdrą.
- Wiecie co, wujkowie?- powiedział, uśmiechając się.- Jesteś..zajembiści..
Cała nasza trójka spojrzała po sobie z uśmiechem.
- Słyszysz, Hudson? Jestes zajembisty!- krzyknął Baz, o mało co budząc Castora.
- Tak! Jestem zajembisty..
- Śpij już..zajembisty..- zaśmiałem się i pacnąłem go delikatnie w głowę. Zaśmiał się i odwrócił się na drugi bok, obejmując jedną ręką Emily.
Gdy oni wyszli już z pokoju, zgasiłem światło i jeszcze raz spojrzałem na dzieci.
- Jakby coś się działo, to jesteśmy na dole..- szepnąłem jeszcze i zamknąłem drzwi. Zszedłem po schodach i poszedłem do kuchni po piwo.
Gdy je wziąłem udałem się z powrotem do salonu i usiadłem tym razem koło Rain i Elly.
- Cześć laski..- powiedziałem, wzdychając.
- A ty co, tylko piwo?- spytała Elly, śmiejąc się do mnie.
- Coś mi nie wchodzi ta wódka..- jęknąłem. Usiadłem na środku, więc Rain, siedząca po mojej lewej prawej stronie przytuliła się do mnie, kładąc głowę na moje ramię.
- Ślicznie wyglądaliście w towarzystwie dzieci..będziecie dobrymi tatusiami..-zamruczała mi do ucha.
- Wiadomo..- uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w usta.
Wkrótce zaczęliśmy rozmawiać i zapanował gwar.
I wszyscy..no prawie wszyscy skończyliśmy najebani.


No to kolejny rozdział, mam nadzieję że wam się spodoba!
No wiecie..ZBLIŻAMY SIĘ DO KOŃCA tego opowiadania..więc..
Przepraszam za błędy i miłego czytania.
Chciałam podziękować MMcKagan, za to że po prostu jest.
Że zawsze mogę na nią liczyć. I w życiu i tutaj, na blogu.
Kocham cię i dziękuję za wszystko.
No i jeszcze RockedFrąt...za wszystko. Bo wiesz...nie było by tutaj nic. Gdyby nie ty.
No..i jeszcze wszystkim którzy to czytają..gdziekolwiek..cokolwiek..<3









18 komentarzy:

  1. To Juz koniec?! ;( ej ja tu rycze! Slash sam..?! Kara za zle czyny go spotkała.. I ta Michelle.. To juz takie ostatnie chwile Gunsow! Zawsze mi sie chce ryczec jak sobie pomysle ze oni juz wszyscy razem nie grają! Ja tu zamiast sie jarac Dufficzkiem i wgl ze sie wszystko ułożyło to rycze ze juz koniec! Na pierdole! Jestes ZAJEMBISTA! kocham Cie Pudzuuu! <3 ~mmckagan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hihihiihih pudżaku ty też jesteś zajembista <3

      Usuń
  2. Jakto koniec haki koniec ? Chcesz żebym płakała ale teraz to ze smutku a nie jak dzisiaj ze wzruszenia ?
    Wiesz czym sie pocieszam ? Ze masz
    drugiego zajebistego bloga z zajebistym pomyslem !

    Ahhh a ja znowu gadam o wszystkim i o niczym.
    Do rzeczy.
    Kurde kurde nawed nie wiesz jak się cieszę że sprawy z Effy sie ułożyły !!
    Jednak dziecko i Slash to mnie zaskoczyło :/ Szkoda ze Michelle nie jest z e Slashem - lubilam ich razem :3
    No ale cóż życie idealne nie jest :/
    Mam nadzieję ze sie wszystko ułoży !! :)
    Jeju kocham to kocham <3
    Twój blog = moja inspiracja
    Dziękuję ci za to bardzo ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy <3

      Usuń
  3. Jak na razie stać mnie tylko na JA PIERDOLE!!!
    poczekaj muszę zebrać mysli:

    10 minut później....
    Dobra kurczaki no co ja mam ci powiedzieć dziewczyno?
    Jestes tak zajebista że tego sobie nikt nie wyobraza. I ty chcesz mój łeb... pff niedoczekanie.
    Szkoda że Michelle tak późno się obudziła żeby powiadomić Hudsona że będzie miał córkę ale ważne że to w ogóle zrobiła. No i że jest w związku małżeńskim z Jamesem... kurwa biedny Slash. Niech on sie weźmie w garsć i rzuci here!!!
    Dzisiaj na tej "parapetówie" tak słodko wyglądał z małym Mickey'em.
    Takie pudżu!!
    Fajnie że Axl ma dosyć 'normalny' kontakt z Effy i nie ma żadnych zgrzytów no i Mandy wpadła mu w oko to już w ogólne zajebiscie!!! :D
    Tekst Rain o odstawieniu tabletek -ahaha a co tam życie to spontan :P

    Szkoda że to już końcówka no ale jeszcze nie koniec!!
    Czekam na kolejne i kocham cię za to że jestes
    ~xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam ostatni rozdział, ale nie skomentowałam przepraszam :)
    Jak to zbliżamy się do końca? Co ja zrobię bez tego opowiadania? NIEEEEEEE

    A rozdział jak zwykle cudowny...taka sielanka i wszyscy znowu razem. Ale byłam zaskoczona jak Slash się dowiedział, że będzie tatą :D dzidziuś będzie napewno słodki po tacie:P
    I oczywiście impreza :D :D to co Gunsi lubią najbardziej nawet mając już rodziny. Fajnie tak się spotkać w gronie przyjaciół i poplotkować :D dobrze, że między Axlem a Effy już wszystko dobrze :)
    No i czekam na mega romantyczny ślub Duffa :)
    Będzie mi brakowało tego opowiadania <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało, oczywiście <3
      Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy :)))

      Usuń
  5. Rozdział genialny , szkoda tylko ,że już kończysz czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  6. OMFG!
    Slash to żeś wpadł tyle powiem xD
    ja zabieram się za kolejny rozdział, więc niedługo nowości u mnie :)
    swoją drogą mega ciekawy rozdział i ładnie Izzy i Keira nazwali swoją córkę (ciekawe imię) :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja mam pytanie.
    Kiedy napiszesz coś na swojego drugiego bloga?

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy kolejny? :< Nie moge juz się doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Starlight ma u Ciebie zaległości, Starlight nadrabia <3
    Rozdział ogólnie mi się podoba, bo wiadomo, że wszystko co napiszesz jest fajne, ale... muszę się czepnąć :P Nie da się zrobić testu DNA przed urodzeniem dziecka, ale to tylko taki drobny szczegół :P
    No i ogólnie przeskoczyłaś w czasie, co sprawiło, że miałam problem, żeby się ogarnąć, ale udało się! :D
    Effy pogodziła się z Axlem ^^ Zacnie :D a Axl się zakochał, haha :D
    I wgl wszyscy są kurewsko szczęśliwi :D i dobrze!
    Ale żal mi Slasha :c i czekam na wiadomość o ciąży Rain *-*
    No także tego... Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no i zapomniałam o najważniejszym!
      JAKI KURWA KONIEC BLOGA?!
      Będę płakać :c

      Usuń
  10. Kiedy następny? :< Ja chce go jak najszybciej, proooooszę, nie wytrzymam:c To jest takie zajebisteee!! *.*

    ~Niecierpliwy anonimek, który pod każdym rozdziałem wypytuję o następne bo KOCHA to opowiadanie xd ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. I czuję się załamana, bo usunęłaś drugiego bloga, a ja nawet nie zdązyłam przeczytać rozdziału :( Nie lubię Cię!

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostałaś przeze mnie nominowana do The Versatile Blogger Award
    http://duff-give-me-a-whisper.blogspot.com/2013/04/the-versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń