sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział XXXIII

31 grudzień 1989, Los Angeles 


Przepraszam za błędy, ale po napisaniu tego rozdziału nie byłam nawet w stanie ich poprawiać. Dlaczego? Dowiecie się jak przeczytacie :)
KOCHAM WAS I CIESZĘ SIĘ ŻE TO CZYTACIE. NIGDY WAS NIE ZAPOMNĘ <3
+ Tą część chciałabym zadedykować Frątowi (czyli naszej blogowej "Sara") za to , że gdyby nie ona nie powstał by żaden rozdział. Nigdy. A także Magdzie, która zawsze dawała mi kopa w dupę jak nie pisałam nowego rozdziału i która pisze mi scenariusze scen "pornograficznych" :D
Chciałam także podziękować mojemu komputerowi. Za to, że działa nie raz naprawdę baaaardzo długo.



Wysiedliśmy z auta i udaliśmy się w stronę domu. Mocno przyciskałem ramie do kurtki, pod którą niemiłosiernie piekł mnie pierścionek. A co będzie, jeśli się nie zgodzi? Ona owszem, mówiła że chciała za mnie wyjść..ale może to będzie dla niej za szybko? W salonie nikogo nie było, tylko w kuchni słyszałem śmiechy.

- Rose, ja idę na razie schować, nie?- powiedziałem do niego.
- Tak..a w ogóle to kiedy zamierzasz jej się spytać?- ściągnął kurtkę i rzucił ją na kanapę.
Podrapałem się po głowie.
- Genaralnie..to emm..no chyba o północy, nie?- palnąłem. Axl parsknął śmiechem. Nagle do salonu wszedł Slash.
- Co jest kurwa? Gdzie wy byliście?- spytał o dziwo zaciekawiony.
- Byliśmy po pierścionek, Duff hajta się z Rain..- powiedział za mnie Rose, szczerząc się.
Slash wytrzeszczył oczy i spojrzał na mnie.
- Serio?
- No tak..kurwa, ale nic nie mów dobra?- jęknąłem. Włożyłem rękę pod kurtkę i wyciągnąłem woreczek. Odwinąwszy go podałem Slashowi pudełeczko. Chwycił go ostrożnie i otworzył.
Przysięgam, że właśnie teraz jego oczy rozbłysły dziwnym blaskiem.
- Co jest, Hudson? Brzydki?- spytałem przerażony, w końcu jest moim kumplem i jego zdanie jak najbardziej się liczy. On podniósł wzrok i spojrzał na mnie,
- Kurwa, myślałem że to ja będę jej kupował taki pierścionek..- powiedział cicho. Axl, który cały czas przyglądał się nam z boku nerwowo przegryzł wargę.
- Eee..Slash, może oddaj już ten pierścionek..chodź idziemy do Michelle..- odezwał się.
Przyjrzałem się twarzy Slasha, nic nie mówiąc. To co powiedział było nie tylko dziwne. Zbiło mnie z tropu zupełnie. Slash, który nigdy jej nie kochał prawie dwa miesiące po rozstaniu mówi mi, że to on miał dać jej ten pierścionek. Gdzie tu jest kurwa logika, się pytam?
Powolnym ruchem oddał mi pudełko. Zrobiła się dziwna atmosfera. Zupełnie dziwna.
- Slash, idziesz? - ponownie spytał Axl stojąc w pod wejściem do kuchni.
Mierzyliśmy się spojrzeniami. W końcu trzeba było się odezwać by przerwać jakoś tą niezręczna ciszę.
- Chodź na ćmika, chyba trzeba pogadać..- powiedziałem, mijając go.- Do mnie, na balkon..
Powiedziałem i minąłem go.


***


Co tu kurwa, było Hudson? Spytałem sam siebie. Co to kurwa było? Poszedłem za nim, wchodząc po schodach. W końcu wszedłem to tego pokoju. Dosłownie wszędzie. Wszędzie panował jej zapach. 
Ma się tu wrażenie, jakby ten śmierdzący skurwiel w ogóle tu nie spał. Jakby w ogóle tu nie przebywał.
Poszedłem za nim, na ten jebany balkon.  
Podał mi papierosa i oparł się o ścianę. Nie było juz zimno. Można powiedzieć, że LA wracało juz do normalności.
Zapaliłem go i oparłem się dokładnie w takiej samej pozycji.
- Tak dla jasności, Slash..co to kurwa było?- spytał się cicho. Spojrzałem w jego stronę i nie zastanawiając się zacząłem mówić.
- Duff, przepraszam za o co powiedziałem tam na dole..wiem, że jestem winny całemu cierpieniu przez jakie ona przechodziła..i że to wszystko przeze mnie..kurwa..nie układa mi się z Michelle.- w końcu coś tam bąknąłem.
Duff intensywnie przyglądał mi się z boku. Musiałem jakoś wykręcić się z tematu o Rain bo ani dla niego ani dla mnie ten temat nie jest miły.
- Nie układa ?- spytał cicho, zaciągając się papierosem. 
Odwróciłem głowę w jego stronę.
- Tak, po prostu wiem że ona nie jest dziewczyną dla mnie.- powiedziałem krótko. - Za początku było zajebiście, wiesz seks i te sprawy..ale boję się o to że ją zniszczę..ona jest dziewczyną z dobrego domu, skończyła studia..po prostu nie chcę by się w tym bagnie zrujnowała..
Duff, cały czas mierzył mnie wzrokiem.
- Od kiedy ty się przejmujesz uczuciami innych? Sory Hudson,ale po prostu się dziwę..- powiedział.
- Może od kiedy..- zaczałem mówić, ale szybko przerwałem.
Duff chyba się zorientował o co chodzi i jego nozdrza zaczęły niebezpiecznie drgać.
- Chcę, żebyś wiedział że Rain jest dla mnie ..ona jest dla mnie kimś znacznie ważniejszym ..nawet od Michelle..ale zdaję sobie sprawę z tego, że po prostu nawaliłem i już nigdy jej nie odzyskam..bo ona jest już twoja i to teraz..- spojrzałem na jego kurtkę, pod którą znajdował się pierścionek- Zupełnie za zawsze.
Duff szybko podszedł do mnie i najnormalniej w świecie mnie przytulił. Jak dwa pedały, pomijając fakt że jest ode mnie wyższy , więc musiał się schylić.
- Slash, po prostu kocham ją najbardziej na świecie..i gdybym miał ją znowu stracić..na przepraszam , że to powiem ale na rzecz ciebie..nie zniósł bym tego i prawdo podobnie bym cię zabił..- odezwał się stłumionym przez moje włosy głosem.
- Wiem, Duff..dlatego przepraszam za to co wtedy powiedziałem..
Ściskaliśmy się jeszcze długo, ale było to na tyle dziwne że w końcu przestaliśmy.
- No..- spojrzałem na niego.- To może, odłóż ten pierścionek ,co ? Jest dziewiąta, za chwile przyjdą..
- Kurwa..jakoś tak nie mam na nich wszystkich ochoty, a ty?
- Też nie..ale przyniosą towar, a to najważniejsze..z reszta oni nie są źli..Pewnie znowu napierdolę się ze Snakiem..będzie zajebiście..
Jeszcze trochę rozmawialiśmy po czym wróciliśmy na dół, po ówczesnym upewnieniu się, że Rain przed dwunasta nie natknie się na swój pierścionek zaręczynowy.


***


Otworzyły się drzwi i stanął w nich Slash, a tuż za nim Duff. Zerwałam się z miejsca i wymijając zdziwionego Slasha rzuciłam się na mojego mężczyznę.
- Gdzie ty byłeś?- jęknęłam, całując jego usta.
- A..no się, tak jakby ..ee po sklepach przejść, co nie Rose?- spojrzałem nie pewnie na niego on uśmiechnął się porozumiewawczo.
- Tak, bo chciałem sobie kupić nowe spodnie..
Wycofałem się z Rain z kuchni i oparłem ją o ścianę w salonie. Musnąłem delikatnie jej usta.
- Może poczekajmy do północy, co ?- wymruczała. 
Jeszcze raz spojrzałem w jej oczy. Formalnie, za parę godzin będzie już na zawsze moja.

***


Wszyscy poszli się wykapać. Dosłownie wszyscy. Za chwile przychodzą Skidzi, więc przygotowania idę wre. Gdy ja się kapałam, Duff się golił. Gdy on się kapał ja się malowałam i męczyłam się z zapięciem mojej sukienki, która chamsko wbijała mi się w prawie każdą część ciała. 
- Dżizys..- jęczałam, układając ręce w "agrafkę" próbując zapiąc z tyłu zamek. 
- No, kurwa poczekaj zaraz wyjdę i ci pomogę..- Duff mówił zza zaparowanej szyby. 
W końcu zakręcił wodę  i zupełnie nagi wyszedł mi na ratunek.  
- Tylko wytrzyj ręce..- powiedziałam , śmiejąc się. Westchnął teatralnie i wytarł je w ręcznik.
Delikatnie zapiął zamek, po czym przejechał dłonią bo mojej talii.
- Jesteś przeraźliwie chuda, Rain..jak..emm..kiedyś będę musiał cię chyba karmić..- powiedział mi na ucho.
- Też cię kocham , Duffy..- powiedziałam. - Dalej ubieraj się..no to co jak wyglądam?
Odwróciłam się do niego przodem, jego oczy rozbłysły.
- Przecież wiesz, że jesteś najpiękniejszą istotą na tej ziemi..a pięknemu we wszystkim ładnie..- powiedział, uśmiechając się.
Pocałowałam go jeszcze raz w usta i nagle z dołu dobiegł nas dźwięk dzwonka.
- Gotowa?
- Gotowa.


***


- A gdzie kurczaki?- Michelle próbowała prze krzyczeć tłum, którego w kuchni było najwięcej.
- W lodówce!- odkrzyknęłam, próbując przejść po podłodze omijając przy tym sporą grupkę zupełnie nieznanych mi osób.
- Tu nie ma kurwa, żadnych kurczaków..są tylko piwa..- zaczęła mówić.
- Michy, ja już wziąłem te kurczaki..idź po Slasha bo leży na schodach..wszyscy po nim deptają.-do kuchni wszedł Duff.
- Zajebie, gnoja ..- powiedziała przez zęby i szybko wyszła z kuchni. Rzuciłam ręcznik kuchenny na blat i wzdychając oparłam się o lodówkę.
- Co jest Rain?- spytał Duff , podchodząc do mnie. O dziwo nie jest nawalony. Prawie w ogóle.
- Nie ogarniam, jest jedenasta a ja nie wypiłam nic..zupełnie..latam jak pojebana i robię jakieś jebane kurczaki, bo kurwa Baz jest głodny..
- Ej, spoko jak nie chcesz to nie rób..i nie Baz tylko ja..- uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie w szyje.- Ja też nic nie piłem, a tam już wszyscy nawaleni..- wskazałem głową na salon z którego dochodziła głośna muzyka.
- Dobra..nie obrazisz się jak po prostu stąd pójdę, włączę Metallice i zatańczę na stole z butelką wódki?- spytałam.
- Droga wolna..- zaśmiał się.
Szybko go ominęłam i wyszłam z  kuchni, zabierając ze sobą butelkę.
W salonie sytuacja miała się znacznie gorzej, żeby nie powiedzieć najgorzej. 
Wszędzie dosłownie wszędzie był ktoś. Pokój aż pękał w szwach od ludzi. Połowa była mi zupełnie nie znana. Gdzieś w kącie siedzi Steven..potem Snake..Rachel..
- Ej, Rain!- krzyknął do mnie Rachel.- Gdzie jest Michelle?
- A po co ci Michelle?
- Jest zajebista..a Slash śpi, więc chciałbym skorzystać..- krzyknął. Zaśmiałam się głośno i wskazałam na dziewczynę, rozmawiającą z Scottim i Robem, którym chyba naprawdę się podobała bo nieodrywali od niej wzroku.
Rachel natychmiast rzucił się w jej stronę. 
Wzięłam winyla Metallici. Cały dom aż zatrząsł się od pierwszych dźwięków " Fade to black". Wszyscy zerwali się do tańca, chociaż przy tym wcale nie da się tańczyć. Gdzieś w kącie, zobaczyłam Effy, która rozmawiała z Izzy'm. Pokiwałam jej by do mnie podeszła.
- Eff, pamiętasz tą imprezę kiedyś u Bacha..jak tańczyłyśmy z jego mamą na stole przy " Twist and shout", Beatlesów ?- przekrzyczałam muzykę. Pokiwała twierdząco głową.
- No to dajemy..- powiedziałam. 
- Co dajemy..ty chyba nie..- juz za późno Effy została wciągnięta przeze mnie i przez już stojącego na stole Bacha. Wzięłam haust wódki i zaczęłam tańczyć w rytm muzyki.
Nagle, gdy poczułam że kręci mi się w głowię na chwile przystanęłam. Czułam na sobie spojrzenie i bynajmniej nie należało ono do Duff'a. Podążyłam wzrokiem po pokoju. Mój wzrok utkwił na siedzącym w rogu pokoju, Slashu. Wpatrywał się we mnie natarczywie i intensywnie. Długo nie mogłam się oderwać. Wpadłam jakby w jakiś trans, z którego nie mogłam się wyrwać. Pomimo tego, że dzieliła nas dość duża odległość i z dwadzieścia skaczących osób widziałam zupełnie dokładnie jego oczy. 
- Rain..kurwa..!- ktoś zawołał mnie z dołu. Szybko oderwałam wzrok od Slasha i odwróciłam się by zobaczyć kto nie woła.- Widziałaś gdzieś Keirę? 
Izzy, który ledwo co stał na nogach majaczył jakieś bzdety. 
- Kochanie, Keira siedzi w kuchni z Axlem..- powiedziałam do niego, biorąc łyk z butelki.
- Ojej..a..a..ja jej nie widziałem..- odpowiedział , po czym odwrócił się na pięcie i odszedł w stronę drzwi.

***

- Duff, za dwie dwunasta! Zapierdalaj po pierścionek !- krzyknął do mnie Axl. Szybko zerwałem się z miejsca. Dom był już prawie pusty bo wszyscy wyszli na zewnątrz. Wziąłem ze sobą pierścionek i ponownie zbiegłem na dół. Prawie cały trawnik przed domem był zajęty. W końcu znalazłem wzrokiem Rain. Pudełko schowałem do tylnej kieszeni. Rose i Slash patrzyli się na mnie z uśmiechem, starałem się unikać ich spojrzeń. Jestem dosłownie przerażony. 
- Minuta, ludzie!- ktoś krzyknął. 
Podszedłem do grupki jak najbardziej znanych mi osób.
Rain, Effy, Baz, całe Skid Row, Rose, Effy, Keira Izzy, Slash i Michelle. Moja rodzina.
Przytuliłem Rain od tyłu. O nozdrza obił mi się jej zapach. Pachniała dosłownie wszystkim. Alkoholem, miętowymi Marlboro, perfumami. 
Wszyscy patrzyli się w niebo, gdzie już powoli pojawiały się fajerwerki.
- Dobra, odliczamy..20..19..18..- wszyscy zaczeli krzyczeć. Przełknąłem głośno ślinę. Dobra, kurwa. Puściłem Rain i wyszedłem z "szeregu" Spojrzenia wszystkich były skierowane teraz na mnie. Stanąłem na przeciwko mojej brunetki i patrząc jej w oczy chwyciłem jej obie dłonie.
Wszyscy zamarli. Effy zasłoniła sobie ręką usta, powstrzymując łzy. 
- Dziesięć..dziewięć..- odliczali.
- Rain..- powiedziałem cicho. Ona wpatrywała się w każdy mój ruch. W końcu powoli, uklęknąłem przed nią co wywołało krzyki wszystkich ludzi.
Spojrzałem się głęboko w jej oczy i sięgnąłem do tylnej kieszeni po pudełeczko. Rain, miała w oczach łzy. Ponownie chwyciłem jej dłonie i wypowiedziałem te słowa.
- Rain, jesteś wszystkim co mam w życiu, czy zostaniesz moją żoną?












15 komentarzy:

  1. O kurwa o kurwa
    O kurwa o kurwa
    O kurwa o kurwa
    O kurwa o kurwa
    O kurwa o kurwa
    O kurwa o kurwa
    O kurwa o kurwa
    O kurwa o kurwa
    O kurwa o kurwa
    O kurwa o kurwa
    O kurwa o kurwa
    O kurwa o kurwa
    Po pierwsze to dziekuje za dedykacje moje ty najukochansze kochanie. Ale to nie prawda ze be ze mnie twojego frącika bys niec nie napisala
    Po drugie wiedzialam co kombinujesz ze slashem ale nie wiedzialam dokladnie co
    Teraz jest prawie pierwsza w nocy wiec oficjalnie moge powiedziec ze jak zrobisz cos co zaprzepasci zwiazek duffa i rain to jutro cie zabije skarbeczku
    Ja to tylko czekam na to co dzisiaj czytalam na karteczce
    Po trzecie jak kurwa moglas skonczyc w takim momencie????!!!! Tobie to na serio trzeba porzadnie wpierdolic.
    Kurwa no nie wierze taki zajebisty rozdzial. Rainy kochanie ty ino pisz szybko kolejny bo ja chce wiedziec co bedzie z dufficzkiem i rain a no i prosze cie o jedno ! Blagam ale to blagam nie krzywdz mojego kochanego Hudsona.
    PISZ SZYBKO KOLEJNY NO I KOCHAM CIE NAD ZYCIE *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NIE PRZEKLINAJ PRZY DZIECKU ! :D
      Nie no..dziękuję wzruszyłam się :<

      Usuń
  2. Dlaczego w takim momencie skończyłaś? To powinno być karalne!
    Ale trudno, dowiemy się po przerwie długiej jak reklamy w Polsacie.
    Slash kocha Rain i Duff też ją kocha i chce się oświadczyć.
    Ona najpierw kochała Duffa, potem Slasha, ale ostatecznie kocha Duffa i nie umiała oderwać wzroku od oczu Slasha. Nadążam jeszcze?
    I teraz kurwa już nie wiem, co będzie. Przerażasz mnie prawie tak bardzo jak nasza kochana Sara. Ona już wie, czym mnie przeraża.
    A ja jestem niecierpliwą istotą i czekam na kolejny rozdział, bo muszę wiedzieć, co będzie z oświadczynami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej no nie wiem czemu ty sie mnie tak boisz. Przeciez nie robie nic takiego ( chyba)
      ; (

      Usuń
    2. bo mnie straszysz, straszaczu jeden nieokiełznany!

      Usuń
    3. Oj tam oj tam kckc:-*

      Usuń
    4. No dziękuję ;<
      I znowu się wzruszyłam <3

      Przepraszam , że w takim momencie :D

      Usuń
  3. AAAAAAAAA! Jakie to piękne! Jeeeeezuuu! <333
    Ale dobra od początku:
    Sytuacja ze Slashem była dziwnaaaaa. Nagle coś mu się odmieniło i jednak czuje coś do Rain, i to akurat w takim momencie, co Duffiasty chcę się oświadczyć no! Cóż za złośliwość losu (a raczej Twoja ;P)
    Fajnie, że później sobie wszystko wyjaśnili i były przytulańce hihihi ;D
    No i to na co czekałam, czyli IMPREZA SYLWESTROWA! ;DD
    Poszukiwanie kurczaków zawsze spoko ;P Oni byli trzeźwi? Jeeeeny, co za ludzie ;D haha
    Ooo wszyscy startują do Michelle, ciekawe który wygra mwahahaha ;DD
    No i tańczenie na stole, jeden z moich ulubionych fragmentów ;D
    A później to już tylko było boooossskooooo! To było takie słodkie, nie wiedziałam, że z Duffa taki romantyk ^^
    Kocham ten rozdział, kocham Ciebie i nawet nie potrafię opisać tego, jak bardzo mi się podoba! <33 ;DD

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurwa ja pierdole o kurwa ja jebie o kurwa ja pierdole zaraz ochujeje ja o kurwa kocham to kurwa! A gdzie moj seks?! Pisz dalej moja droga! Kurwa jaram sie w czy dupy! *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. A swoja droga mam nadzieje ze nie masz zamiaru Slasha z Rain na nowo ten.. Bo Cie zabije! Ma byc Duff + Rain 4ever!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział zajebisty, a przerywanie w takim momecie powinno być karalne , albo nie bo wtedy nie mogłabym czytać opowiadania więc z niecierpiwością czekam na następny .

    OdpowiedzUsuń