czwartek, 10 stycznia 2013

Rozdział XXXIV







1 styczeń 1990 Los Angeles 



Gdy wypowiedział te słowa czułam rosnące we mnie szczęście. Łzy zupełnie napłynęły mi do oczu. Po raz pierwszy chyba..były to łzy szczęścia. Nie zastanawiałam się ani sekundy. Otarłam spływającą łzę i patrząc w jego błyszczące oczy , szepnęłam.
- Tak.. no pewnie, że tak..
Duff zaśmiał się nerwowo i otworzył pudełko. Moim oczom ukazał się najpiękniejszy pierścionek jaki w życiu widziałam. Duff trzęsącymi rękami wyciągnął go i spojrzał na mnie pytająco. Wyciągnęłam w jego stronę dłoń i on delikatnie założył mi pierścionek na serdeczny palec. Leżał jak ulał. Wszyscy zaczęli krzyczeć..ale już ich nie słuchałam. Teraz był tylko Duff.
Powoli podniósł się. Popatrzyłam na jego szczęśliwą twarz.
- Rain..kocham cię..- szepnął.
Rzuciłam się na niego tak mocno, że prawie stracił równowagę.
Całowaliśmy się tak namiętnie i mocno że i mi i jemu zabrakło oddechu. Gdy się w końcu oderwałam, spojrzałam na niego.
- Boże..to po to dzisiaj pojechałeś, tak?- jęknęłam.
- Nie , kurwa po moje spodnie!- wydarł się z tyłu Axl. Oboje spojrzeliśmy na nich wszystkich. Effy płakała, opierając się o Michelle. Uśmiechały się do mnie wycierając łzy.
Znowu spojrzałam na Duffa, który wpatrywał się w moją twarz, cały czas mnie obejmując.
- Jesteś moją narzeczoną, kurwa..- szepnął mi do ucha.
- A ty narzeczonym..- odpowiedziałam. Nad nami rozbłysły światła fajerwerków.

Tumblr_mfes8iqexy1qfb46yo1_500_large

Idealnie.
- Idziemy na górę? - szepnął mi do ucha.
Odwzajemniłam uśmiech i pociągnęłam go za rękę w stronę domu.


***



Siedząc tu z nimi, zastanawiałem się co tak naprawdę zrobiłem źle. Całe życie, robiłem to co mi kazano.
Jedyną moją decyzją było założenie Skid Row. Ale co z tego skoro i tak nie jestem szczęśliwy?
Wszystko co miałem odeszło wraz z Eff. Kiedy przypominam sobie siebie, sprzed tych kilku lat, nie mogę za bardzo w to uwierzyć. Byłem wrakiem człowieka. Ćpunem i alkoholikiem. A jednak wróciła. Wróciła, w każdym razie nie do mnie. Wyszła za niego za mąż. Jest już za późno. To wszystko co działo się między nami, wtedy już raczej nigdy nie wróci. Jednak wiem, że ona go nie kocha. Ale co mam zrobić? Iść do niej i tak po prostu " Wiesz Eff, nie kochasz Axla, ale ja kocham ciebie więc w czym problem?"
- Baz..słuchasz?- usłyszałem gdzieś w oddali głos. W jednej sekundzie wyostrzył mi się wzrok. Przede mną siedzi Izzy. Całkowicie zalany. 
- Nie..sory..- odpowiedziałem cicho. Spojrzałem nerwowo na drzwi. Effy już prawie półgodziny nie wychodzi z kuchni. Pewnie poszła się nawalić. Zawsze tak robiła. Gdy coś jej nie pasowało zawsze wychodziła "po angielsku" nikomu nic nie mówiąc. 
- Izzy, stary wiesz że cię kocham ale nie da się już ciebie słuchać..wszyscy już śpią..idź na górę, do Keiry..- nawet nie zajarzył, że coś do niego powiedziałem. Wstałem i powoli, mijając leżącego na podłodze Stevena zaprowadziłem go na górę. Mijawszy pokój McKaganów, usłyszałem jednoznaczne dźwięki ich udanego związku. Dobrze, że są razem. Zawsze do siebie pasowali. Są jak dwie połówki jabłka. Na dole, oprócz Stevena nie było już nikogo. Otworzyłem więc drzwi od kuchni i po cichu wszedłem. W zupełnym rogu, pod blatem siedziała Effy.  W ręku obracała woreczek z koką. 
Podszedłem do niej ostrożnie i usiadłem obok. Przez dłuższy czas w ogóle na mnie nie patrzyła, tak jakby w ogóle nie zauważyła że wszedłem.
- Effy..- powiedziałem cicho. Podniosła oczy i spojrzała na mnie. Już brała. Jej oczy mają charakterystyczny odcień.
- Baz, przepraszam za to..że..- zaczęła mówić. Chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem. Jest naćpana więc jej ciało jest prawie bezwładne. Wylądowała głową na moim ramieniu. O nozdrza obił mi się jej zapach. Trochę inny niż, taki jaki zapamiętałem. Bardziej intensywniejszy. Dotknąłem dłonią jej włosów. Ona najnormalniej w świecie się do mnie przytuliła.
- Sebastian...- szepnęła, stłumionym przez moje włosy głosem.- Dlaczego mi się kurwa nic nie udaje..moje małżeństwo..już nie istnieje..wszystko moja wina..bo nie potrafię..nie potrafię..
- Jak nie istnieje?- spytałem ją, chociaż znałem odpowiedź.
Spojrzałem na nią, a po jej policzkach popłynęły łzy.
- Eff..dlaczego płaczesz?
Nagle, jakby wstrzymała oddech. Szybko podniosła się z moich kolan i spojrzała mi w oczy.
- Chcę się kochać, Baz..- szepnęła. Przyjrzałem się jej twarzy. Chyba nie jest aż tak bardzo naćpana.
- Z kim?- jęknąłem. Zerwała się z miejsca i dosłownie w jedną sekundę była już przy moich ustach. Zaczęła łapczywie całować moje wargi, wsuwając między nie język. Nie bardzo wiedząc co robię, przyciągnąłem ja do siebie gwałtownie, cały czas odwzajemniając pocałunki. Gdy moja ręka zabłądziła po jej plecach, cicho jęknęła. Ona włożyła ręce pod moje włosy, gładząc powoli mój kark. Wydawało mi się , jakby ta chwila mogła trwać w nie skończoność. Wszystko tak samo jak kiedyś.
Effy przybliżała się co raz bliżej, nasze tułowia prawię się stykały. W końcu moje podniecenie dało się we znaki i Eff chyba to poczuła, bo jej ciało zaczęło niebezpiecznie drgać. W tej chwili , ani ona ani ja nie wiedzieliśmy co nas otacza. Świat jakby się rozpłynął. Jej ręce podążyły w dół , ocierając się o ramiona, brzuch a na końcu chwyciła moją koszulkę i podciągnęła ją do góry. Rzuciła na ziemie i powróciła do moich ust.
Moje dłonie, z pleców powędrowały na pośladki. Jęknęła dość głośno, więc jeszcze mocniej wsunąłem język w jej usta, W końcu oderwała się głośno oddychając. Spojrzała na moje spodnie. Już wiedziałem o co chodzi . Rozpiąłem rękę pasek i spojrzałem na nią pytająco. Szybko wstała i podciągnęła mnie do góry. Agresywnie popchnęła mnie na blat kuchenny i obijając się o jego róg , przy gwoździła mnie swoim ciałem.
- Jesteś ..naćpana..- udało mi się wydyszeć, w przerwie na oddech między pocałunkami.
- To nie ma znaczenia..- odparła szybko i w jednej chwili podciągnęła swoją sukienkę.
Spojrzałem na nią niepewnie.
- Na pewno mam to zrobić?Eff..to zniszczy wszystko..- szepnąłem.
-Już mnie to nie obchodzi- odpowiedziała. Szybko chwyciłem ją za ramiona i obróciłem. Położyłem ja na blacie i włożyłem ręke pod sukienkę. Poczułem przechodzący przez nią dreszcz, więc postanowiłem nie przedłużać już tego wszystkiego. Jedną ręką ściągnąłem jej koronkowe majtki. Ona zsunęła szybko moje spodnie, oparłem się rękami za nią i gwałtownie w nią wszedłem. Krzyknęła, ale szybko stłumiłem to pocałunkiem. Rytmicznie poruszałem biodrami, wywołując jej coraz większe jęki. Wiedzieliśmy, że trzeba było być zupełnie cicho, ale to nie było w stu procentach możliwe. Jęczała głośno, co raz szybciej oddychając.

***


- Duff..jestem głodna..- szepnęłam mu do ucha.
Odwrócił głowę w moją stronę.
- Wiesz która jest godzina?
- Za piętnaście piąta..?- od powiedziałam niewinnie. Po chwili wstaliśmy z łóżka i wyszliśmy z pokoju, na korytarzu spotkaliśmy Axla.
- Widzieliście Eff? - spytał niespokojnie.
- Pewnie siedzi na dole jeszcze..- od powiedziałam.- Axl, chcesz cos do jedzenia?
- Nie..albo z resztą..dobra pójdę z wami ..- zeszliśmy na dół. W salonie już nikogo nie było, ale był tu straszny syf. 

***


- Szybciej..-wydyszała z siebie. Przyspieszyłem, tak jak prosiła. Po chwili odchyliłem głowę do tyłu i poczułem obezwładniającą mnie rozkosz. Ona także wypuściła powietrze z ust i uśmiechnęła się pod nosem. Nasze oddechy powoli stawały się co raz spokojniejsze i bardziej miarowe.
Po chwili znowu zaczęła mnie całować. Wszystko zaczęło się od początku tylko o wiele mocniej i agresywniej. Poruszałem biodrami szybko i mocno, tak że Eff z każdym ruchem wydawała z siebie stłumiony jęk.
- Baz..jeszcze raz..- wydyszała i oparła się głową o moje ramię.
- Nie..już wystarczy..zaraz ktoś przyjdzie..- zacząłem mówić.
- Proszę..- przerwała mi i spojrzała na mnie błagalnie. Westchnąłem pod nosem i ponownie położyłem ją na blacie , podwijając jej sukienkę i wchodząc w nią. W pewnym momencie, usłyszałem za sobą ciche skrzypnięcie drzwi. No to koniec.

***


Duff otworzył kuchenne drzwi. Zamarliśmy. Naszym oczom ukazał się widok, którego ani ja, ani Duff ani tym bardziej Axl się nie spodziewaliśmy. Na kuchennym blacie leżała Effy a obok niej..a raczej w niej Bach.
- O..kkurwa..- jęknęłam. Oni w jednej chwili zerwali się z miejsca. Zasłoniłam sobie ręką oczy, by po prostu na to nie patrzeć. Weszliśmy, powoli do kuchni. Poczułam , że Duff obejmuje mnie ręką. Odsunęłam dłoń i zobaczyłam przerażoną twarz Effy i Bacha, który zapiąwszy sobie spodnie zasłania ją, całym swoim ciałem.
- Co jest do kurwy?- szepnął Duff. Axl, stał przed nami i wpatrywał się nieobecnym wzrokiem na ich dwójkę. Duff szybko do niego podszedł i zaczął odciągać. W jednym momencie Axl po prostu wyrwał się z jego ramion i rzucił się na Baza.
- Co ty sobie kurwa myślisz?!- zasyczał, szarpiąc się z nim. Effy płakała i z przerażeniem w oczach na mnie patrzyła. Nagle, cała moja miłość do niej jakby wyparowała. Poczułam się jak gówno. Patrzyłam na nią, stojąc z bezruchu.
- Rose, kurwa puść go !- darł się basista. Nagle do pokoju wparowali Keira i Izzy, która z niepokojem trzymała się za swój ciążowy brzuch.
- Co się dzieje, Rain?- jęknęła, podchodząc do mnie gdy Izzy pomagał Duffowi odciągnąć Axla od Bacha
- Effy, pieprznęła się z Bachem.. powiedziałam dobitnie. Stałyśmy obok siebie, ściśnięte co raz bardziej przerażone rozwojem sytuacji.
- Po co brałaś ze mną ten pierdolony ślub, skoro i tak cały czas kochałaś jego? Powiedz..- mówił . Bach odsunął się na bok.
- Proszę..zrozum mnie..- szepnęła.
- Powiedz..co myślałaś teraz..gdy..przecież gdybym tu nie wszedł pewnie nadal udawałabyś moją żonę..przez ten cały czas..czy ty w ogóle mnie kochałaś Eff?
- Nie, Axl to właśnie ty nigdy mnie nie kochałeś..- powiedziała cicho.- Byłam ci potrzebna..tylko do jednego..
Izzy podszedł do Keiry i objął ją mocno. Duff został na swoim miejscu, nadal bacznie obserwując Axla.
Axlowi zatrzęsła się szczęka. W jednej sekundzie zamachnął się i z całej swojej siły uderzył Effy z pięści w jej mokry od łez policzek. Zakryłam sobie ręką usta z przerażenia. Znowu rozpętało się piekło. Bach rzucił się na niego , z pięściami. Dosłownie usłyszałam, jak jego kości zatrzęsły się. Duff trzymał rudzelca za ramiona, gdy  Bach w końcu go puścił pomógł Effy wstać. Ona schowała szybko głowę w jego włosy, głośno łkając. Sebastian spojrzał pogardliwie na Axla i powiedział.
- Już..nigdy więcej..jej nie dotkniesz..
Zobaczyłam jak Baz wychodzi z kuchni obejmując mocno Eff. Nastała grobowa cisza.
Wszyscy patrzyli po sobie. 
Nagle Axl wyrwał się z ramiom Duffa i wyminąwszy go wyszedł z kuchni trzaskając drzwiami.
Mój narzeczony, podszedł do mnie szybko i przygarnął mnie do siebie.
- Nigdy nie mówiła, że go kocha..nigdy..przez tyle lat..nie powiedziała ni słowa..- mówiłam. 
- Ona i Baz? Dlaczego nikt mi nie powiedział?- jęknęła cicho Keira.
- My sami nie wiedzieliśmy..ja myślałem ..że między nimi to już skończony temat..a tu..kurwa..
- Widzieliście jak Axl jej przypierdolił?- spytał cicho Izzy. - Na pewno coś jej się stało..dał jej w prosto z pięści..
Wyswobodziłam się z ramion Duffa i uśmięchnąwszy się słabo wyszłam szybko z kuchni.
Poszłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Podeszłam do okna i otworzyłam je. Usiadłam na parapecie i zapaliłam szybko papierosa. Drzwi się otworzyły i wszedł Duff. Podszedł do mnie i usiadł na przeciwko.
- Rain, obiecaj mi że nie będziesz się zadręczając..błagam..dzisiaj się zaręczyliśmy..cokolwiek się stało tam na dole, już się nie odstanie..nie wtrącajmy się w to..bo to nie jest nasza sprawa..- zaczął mówić.
- Nie będę się zadręczać..ale..już nigdy jej tego nie wybaczę..zrobiła coś co dla mnie jest niepojęte, rozumiesz?
- Rozumiem..dlatego już skończmy ten temat..jutro tez jest dzień..a tymczasem..zapraszam do łózka..mamy jeszcze do powtórzenia pewną rzecz..- uśmiechnął się do mnie kusząco. Wyrzuciłam papierosa za okno i w jednej chwili wskoczyłam na niego, oplatając go nogami.

Kochaliśmy się prawie cały ranek. Bez przerwy. Starałam się zapomnieć o tym, co straciłam.
Ona już nie wróci. To koniec mojej przyjaźni z Effy. 


Przepraszam za błędy :)


18 komentarzy:

  1. Ten rozdzial jest taki smutny a zarazem taki ZAJEBISTY!!!
    Kurwa tyle sie wydarzylo...
    Mimo ze wiekszosc z tego czytalam na matmie czy na czyms tam innym to i tak zatkalo mnie poraz kolejny.!
    Japierdole trzeba miec niezly dryg zeby cos takiego napisac a ty go wlasnie masz!
    No i sprobuj mi jeszcze raz cos napomknac o usunieciu bloga to osobiscie cie zabije kochanie!
    Wiedzialam ze powie to TAK to bylo takie kurwa slodkie...!
    Biedny Axl czekam na nastepne
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihihihiihhih <3
      Dzięki, dzięki i jutro piszemy nastepny na matmie !

      Usuń
  2. O ja *_* No to się zadziało! Nie żebym była zasmucona faktem, że Effy i Sebastian (którego uwielbiam)razem... Mimo tego, że dziewczyna powiedziała Rudemu prosto w oczy, co jej leży na wątrobie, ten nie powinien jej bić do cholery! Pisanina pełna klasa. Nic tylko czytać jeszcze raz ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. dziękuję za komentarz :)
    i naprawdę... jak już napisałam u siebie odpwiedź... ja chętnie poczytam te 2 strony... nawet 10 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie ja zabieram się za pisanie tych modlitw dziękczynnych. <3

      Usuń
    2. modlitwy dziękczynne? xd

      Usuń
  4. KURWA! JAK JA KOCHAM TO OPOWIADANIE <33
    Wiedziałam, że coś się wydarzy pomiędzy Effy a Bazem xd a jako osoba ukierunkowana na Skid Row cieszę się z rozwoju sytuacji :D
    Jakim prawem Axl ją uderzył?! I to jeszcze z pięści! O św. Morrisonie!
    Tylko nie bardzo rozumiem Rain... No okej jej przyjaciółka zdradziła jej przyjaciela, ale no.. on ją przecież bił i wszyscy dobrze o tym wiedzieli... a Sebastian od zawsze był jej miłością... według Rain miała trwać w małżeństwie, w którym nie była szczęśliwa?
    I napisałabym więcej, ale z tego zachwytu/zaskoczenia/miłości, aż mi słów brakuje :* <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz no a jakby wytłumaczenia tego czego nie rozumiesz dowiesz się w nastepnych rozdziałach :D

      Usuń
  5. Chyba nigdy nie komentowalam tu ale czytam i
    Muszę przyznać ze ten rozdział jest mega. Nie jestem dobra w komentowaniu więc to by było tyle ode mnie
    Alex

    OdpowiedzUsuń
  6. I własnie przez to opowiadanie nie chce mi sie pisac swojego bo w porownaniu do twojego to moje jest beznadziejne...
    Tak wlasnie myslalam ze cos sie wydarzy pomiedzy Effy a Sebastianem xd Tylko czemu Axl ja uderzył ?!! Ale mozna sie bylo tego po nim spodziewac... Tez nie rozumiem Rain ale moze pozniej sie to wyjasni. Czekam na nastepny kochana <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak nie chce ci sie pisać ?!
      No piszesz zajebiście, co ty gadasz ? :O

      Usuń
  7. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy nie rozumiem Rain dlaczego chce zerwać przyjaźń , ale to się pewnie niedługo wyjaśni. A tym czasem z niecierpliwością czekam na następy . I muszę jeszcze powiedzieć,że zajebisty rozdział zresztą jak zwykle.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam do nas na nowe opowiadanie o Guns n Roses www.historyhidesthelies.blogspot.com
    A Twoje opowiadanie jest zajebiste!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. hmm... przeczytałam całość i bardzo mi się podoba, wasz świetny styl, a co najlepsze, że z każdym rozdziałem, czyta się coraz lepiej. pierwszy rozdział był na prawdę świetny, nie wiem czy dałabym radę pisać chociaż w połowie tak dobrze jak ty.
    co do Effy... myślę, że Rain powinna po prostu przetrawić jej zdradę. W sumie czy Effy kiedykolwiek powiedziała, że przestała kochać Sebastiana? Rain dobrze wiedziała, jaką ona ma sytuację z Axl'em, a mimo wszystko nigdy za dużo o tym z nią nie porozmawiała. W tej sytuacji, według mnie, to R. nie zachowała się jak przyjaciółka. Przejmowała się swoimi problemami, za to E. mimo, że miała wiele swoich spraw, zawsze znajdowała dla niej czas, dlatego uważam, że to nie fair.
    Rain i Duff, kocham po prostu, są tacy słodcy <3

    OdpowiedzUsuń