wtorek, 11 grudnia 2012

Rozdział XXXI

Los Angeles, 29 grudzień 1989


Przepraszam za błędy, ale pisałam na telefonie :c



Te ostatnie dni roku, były dla nas cholernie pracowite. Płyta została wydana w dwudziestu pięciu krajach, z czego prawie na każdej widniała naklejka ochrony rodzicielskiej. Na nasze konta, zostało przelane 2 milony dolarów. Mogliśmy mieć wszystko od statku, po odrzutowce. Krążki schodziły jak ciepłe bułeczki, w zaledwie dwa dni po premierze zostało sprzedane w ilości dziesięciu milionów egzemplarzy. Wytwórnia nie wiedziała co zrobić z pieniędzmi. Czeka nas jeszcze milion wywiadów do Rolling Stone, Heavy Metal i reszty tych komercyjnych gówien. Pomimo tych wszystkich sukcesów, nikt nie za bardzo się cieszy. W domu panuje grobowa atmosfera, nie ma Duff'a i Stevena, od półtora tygodnia siedzą w Ohio, w ośrodku odwykowym. Dzwonili tylko raz, by powiedzieć, że jak wrócą mamy szykować wódkę. Tak..Na pewno wrócą trzeźwi jak chuj o poranku..Brian planuje jakąś wielką trasę koncertową, jeszcze przed tymi wakacjami. Szczerze, to nikomu z nas się nie chcę..ale trzeba. Fani czekają, a koncerty same się nie zrobią. Na razie mamy związane ręce, bez Duff'a i Steve'a możemy co najwyżej sobie palcem w dupie pogrzebać. Siedzimy sobie wszyscy w salonie na kanapie i jemy jakieś indyki. Wczoraj, był u nas Cooper z tą swoją Linda. Dziewczyny ją polubiły, my..nie za bardzo. Alice mówi , że jest niezła w łóżku, ale jest przede wszystkim jego żoną od prawie dziesięciu lat, więc nie wypada tak po prostu jej zdradzić. W sumie racja..
- Rose, podaj mi zapalniczkę..-odezwał się do mnie Izzy, trzymając w ustach papierosa. 
Rzuciłem mu ją na kolana i dopiłem do końca piwo. Spojrzałam na Keire, której brzuch był juz dość mocno zaokrąglony. Ciekawe kiedy ja i Effy zrobimy sobie dzieciaka.
- Keira?- spytałem.
- Hmm?- odpowiedziała, biorąc kęs indyka.
- Gdzie wy będziecie z tym dzieckiem?
Dziewczyna popatrzyła niepewnie na Stradlina, ten zaciągnął się papierosem i rozłożył nogi pod stołem.
- No właśnie..bo my chcieli byśmy powiedzieć, że po nowym roku się wyprowadzamy.
Zapadła cisza, spojrzałem na Slasha, który spojrzał najpierw na mnie a potem na Izziego.
- Ale..w sumie dlaczego?- odezwał się, na co Michelle szturchnęła go w ramię.
- Może dlatego, kurwa ..- powiedział ostro Izzy- Że w marcu rodzi się kurwa nasza córka..i nie będzie mieszkała tutaj..
- Dobrze, Izz przecież my tutaj nie mamy nic do gadania liczy się dobro ..waszej córki..- powiedziała cicho Effy, spuściła wzrok i wbiła go w swoje ręce. Spojrzałem na nią czujnie.
Nachyliłem się nad jej uchem  i szepnąłem.
- Jak pojedziemy..na te wakacje..zrobimy sobie kurwa bliźniaki..dobrze?
Zobaczyłem , że się uśmiecha. Odwzajemniłem uśmiech i klepnąłem ją w udo.
- A macie już dom ?- spytałem.
- Tak..nie daleko..na Beverly Blvd, zupełnie na obrzeżach..- powiedział Stradlin i uśmiechnął się ciepło do Keiry.
- No ..to wreszcie będziemy mieli gdzie imprezować..znaczy ..
- No ale nie od razu...bo dziecko musi swoje pierwsze dni przeżyć w zupełnym spokoju...
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, gdy Izzy zaczął prawić monologi.
- Hej, może od razu napiszmy piosenkę o tym jak przewijać pieluchy, co ?- zaśmiał się Slash.
Izzy rzucił w niego zapalniczką, śmiejąc się.
- Zobaczymy jak twoja będzie w ciąży..
- Kurwa..spierdalaj Stradlin- powiedziała Michelle, rzucając w niego kawałkiem indyka. 
Nagle zadzwonił telefon, Effy spojrzała na mnie, więc szybko ją przepuściłem. Podeszła do telefonu i odebrała, a ci zaczęli się rzucać tym biednym ptakiem.


***


Chwyciłam słuchawkę i przyłożyłam do ucha,
- Halo?
- To ja..-odezwał się cichy głos po drugiej stronie słuchawki.
- Rain...nareszcie..- odetchnęłam z ulgą. Chwyciłam telefon razem z kablem i przeszłam do drugiego pokoju.
- Jak płyta?- spytała.
- No dobrze..ja..Rain..kurwa nie wiem co mam ci powiedzieć, ale chce żebyś tylko wiedziała, że on jest na odwyku od półtora tygodnia, w Ohio , w ośrodku odwykowym św. Magdaleny..jakiś chujowy , ale drogi..prowadzą go sami byli narkomani..no bo Cooper im go polecił..i tak wyszło..dzwonił tylko raz, spytać się czy dzwoniłaś..Steven zaczął gadać, że mamy szykować wódkę..ale to nie ważne..a ty jak się trzymasz?
- Naprawdę jest na tym odwyku?- spytała. 
- Jest..Ostatnio jakoś zbliżył się z Rosem..i jak wczoraj z nim rozmiawał...to Axl kazał mi wyjść z pokoju, żebym nie podsłuchiwała..ale potem i tak wszystko mi powiedział..podobno naprawdę przestał pic..nie ma nawet chęci ..jak wyjechałaś też nie pił, jak poszliśmy do Whiskey został w domu..doceń to Rain..
- Doceniam..kurwa..doceniam..ale..Eff, mogę do niego zadzwonić?
- Możesz..tylko tam są jakieś godziny..czekaj spytam sie Axla.- Axl..chodź tu na chwile..kiedy oni mają te wolne godziny ..między czternastą a piętnastą, nie?
- Nie na odwót..między pietnastą a szesnastą..teraz może zadzwonić..jest wpółdo..
Z powrotem przyłożyłam słuchawke.
- Dzwoń..powiedz, że..Rose idź stąd..powiedz mu coś takiego od serca, żeby jakoś wytrzymał..nie wiem cokolwiek..
- Tęsknie za nim..- szepnęła Rain. Zrobiło mi się jej żal, siedzi tak sama..no może jest Mandy...ale ona nie zrozumie jej tak jak..chociażby ja.
- Powiedz mu to..
- Powiem..dobra, daj mi numer..
- Pisz..25 478 57 taki jest chyba kierunkowy do Ohio..nie wiem..Axl, 25 to kierunkowy do Ohio? Tak, to jest to..no zadzwoń..i wybacz mu, Rain on już więcej nie wytrzyma..
- Ja też, już więcej nie wytrzymam..- powiedziała cicho. Miałam wrażenie , że jak to mówiła, płakała..ale może..
- Rain..płaczesz?- za późno, rozłączyła się.


***


Usiadłam na brzegu łóżka. Chwyciłam telefon, i połączyłam go na kolanach. Długo gapiłam się na karteczkę, na której widniał numer do Duffa. Po co właściwie było mi to wszystko..to całe rozstanie..przez ten tydzień zachowywałam się jak zombie..prawie nie jadłam..nie piłam..no może tylko wino. No właśnie, czepiam się jego, a sama topię smutki w alkoholu..kurwa jestem taka niesprawiedliwa..nie pomyślałam..że może być powód tego jego zachowania..nie no , kurwa..nie powiedział by mi że mam spierdalać..nie Duff..dobra..wybrałam numer i przyłożyłam podłóżną słuchawkę do ucha. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci i nic..może to nie jest numer do jego pokoju..kurwa..
- Co?- mruknął Duff po drugiej stronie słuchawki. Na dzwięk jego głosu, przeszedł mnie dreszcz. Nie za bardzo wiedziałam co mam mu powiedzieć..Jego głos wydawał się być taki nieobecny..zachrypnięty..jakbym dopiero co go wyrwała z jakiegoś transu, albo snu.
- Duff..-szepnęłam. Po drugiej stronie była zupełna cisza. Wstrzymałam oddech, by móc cokolwiek usłyszeć.
- Rain..- szepnął Duff, dmuchając powietrzem w słuchawkę. Westchnął.
Wiedziałam co mam powiedzieć dalej..ale zabrakło mi języka w gębie. 
- Tęsknie za tobą..- w końcu się odezwałam, mówiąc już trochę głośniej.- Tak bardzo cię przepraszam..
- Rainy, maleńka..Boże..to ja przepraszam..- szeptał.- Wybacz mi..tak bardzo cię kocham..pozwól mi to jakoś naprawić..jestem teraz na odwyku..robię to dla ciebie..wybacz mi..proszę..
Poczułam na moich policzkach łzy.
- Przyjedź tutaj..nie wytrzymam dłużej bez ciebie..jestem tu zupełnie sama..ten Ryan..pobił Mandy tak mocno..ja się boję, bo na mnie też podniósł rękę..od wczoraj, go nie ma ..Amanda jest w szpitalu..a ja zostałam tu sama z Mickeyem..Duff..jak on tu wróci..
- Rain..już jadę..potem dokończę odwyk..będe za kilka godzin..stąd nie jest daleko do Pheonix..juz jadę, maleńka..nie bój się..- i się rozłączył.
Opadłam na łóżko, z trudem powstrzymując łzy. 
- Ciociu..boję się tatusia..nie chcę żeby przyjeżdżał...niech przyjedzie wujek Duff i nas stąd zabierze. mnie i mamę..- powiedział Mickey, który właśnie wszedł do pokoju.
Wyciągnęłam ku niemu ręce. Podszedł do mnie i wtulił się w mój brzuch.
- Będziemy tu z tobą, dopóki mama nie wyzdrowieje ..a potem..zobaczymy, kochanie..a teraz chodź na dół, zrobię ci obiadek, dobrze?


***



Na szczęście pozwolili mi dokończyć kiedy indziej ten cały odwyk, ale Steve musiał zostać. Wsiadłem w auto i ruszyłem w drogę. Nie jest źle, jak dobrze pójdzie pojadę tylko dwie godziny..i już będę z Rain.
Napierdolę temu Ryanowi, jak Boga kocham..w sumie nie kocham..ale..moja biedna Mandy..zabieram ją stąd..zadzwonie do Kristin i weźmie ją do tego swojego Nowego Jorku..
Po dwóch godzinach, mijałem juz pierwsze ulice Phoenix. Zastanawiałem się jaka będzie reakcja Rain...gdy mnie zobaczy. Rozstaliśmy się przecież w takiej chujowej sytuacji..
W końcu dojechałem pod dom. Światło paliło się tylko w salonie. Zaparkowałem auto i podszedłem cicho do jednego z okien. W środku, na dywanie tańczyła Rain trzymając na rekach małego Mickeya. Zaśmiałem się na sam widok. Miała na sobie tylko krótkie spodenki i czarną bluzkę..chyba z Sex Pistols..chłopczyk cieszył się jak opętany, podskakując w jej ramionach. W pokoju, z gramofonu leciało  the Beatles..jakaś szybka piosenka..nie mogłem usłyszeć jaka..podszedłem do drzwi i zadzwoniłem. Muzyka ucichła. Usłyszałem szybkie kroki i drzwi się otworzyły.


***


Otworzyłam powoli drzwi. Przede mną stał Duff, ubrany w szare rurki, koszulkę z napisem " SLUT" i czarna, skórzaną kamizelkę. Zmierzył mnie wzrokiem, wstrzymując oddech. Właściwie wiem, że to powinno być romantyczne i w ogóle, ale teraz w ogóle mnie to nie obchodziło. W jednek chwili rzuciłam mu sie na szyje, wskoczyłam mu na biodra. Szybko mnie chwycił, podsadzając wyżej. Objęłam rękami jego szyję i zaczęłam zachłannie całować. Każdy centymetr jego twarzy, kończąc na jego ciepłych ustach. Plecami popchnął drzwi , by się zamknęły i poszedł do przodu, nie odrywając sie od moich ust. Oderwałam się od niego tylko na chwilę, by powiedzieć Mickeyowi by poszedł obejrzec bajke. Przeszliśmy do kuchni. Zeszłam z Duffa i podbiegłam do drzwi by je zamknąć, zgasiłam świało. Duff stanął przy kuchennym blacie. Wskoczyłam na niego, on obrócił mnie tak, że teraz ja siedziałam na blacie. Oplotłam nogami jego biodra. Duff , muskał językiem moją szyję. 
- Kurwa..- jęknęłam, biorąc oddech.- Nigdy więcej mi tego nie rób..
Uśmiechnął się i włożył ręcę pod moją bluzkę, dotykając moich piersi. Jęknęłam szybko i zrzuciłam z blatu jakieś zbędne rzeczy..położyłam się i poddałam mu zupełnie. Ściągnął moją bluzkę, zrzucając ją na podłogę, to samo zrobił z moimi spodenkami. Całował mój brzuch, zjerzdzając co raz niżej. Zatrzymał się nad moją kobiecością, i znowu wrócił do moich ust wtapiając w nie swój język.
Jedną ręką, przejechał bo moim biodrze zjerzdzając na udo. Podciągnął moją nogę.
- Teraz twoja kolej..- wymruczał mi do ucha. Podniosłam się i nie wiele mówiąc rozpięłam jego spodnie..i wszystko co pod nimi. Staliśmy zupełnie nadzy. Znowu położyłam sie na blacie, Duff przywarł do mnie całym ciałem i pocałował moje usta. 
- No dalej..Duff..- jeknęłam. Nie potrzebnie, bo własnie zrobił to na co czekałam. Wypuściłam z siebie głośno powietrze..Jezu jakby teraz wszedł Mickey..Duff poruszał biodrami bardzo szybko, sprawiając , że krzyczałam coraz głośniej. Całował mnie po szyi, głaskając po włosach. W końcu powoli czułam, że dochodzę.
- Jezu..- jęknęłam głośno. Oparł głowę o moje ramię, szybko oddychając.
Po chwili nasze oddechy były coraz wolniejsze.
- Jeszcze raz, Duff..- mruknęłam mu do ucha. Podniósł moje nagie ciało i przeniósł, na kanapę która stała w rogu kuchni. Położył mnie na niej i zaczął całować mój brzuch. Zjechał na sam dół, sprawiając że zaczęłam krzyczeć. Zaczęłam głaskać jego włosy, co jakiś czas jęcząc i wyginając się w łuk.
Podniósł się, znowu sięgając do moich ust. Zmieniłam pozycję, teraz ja na nim siedziałam, całując jego ciepłe wargi.
- Jesteś niesamowita..- jęknął Duff, gdy tym razem ja skończyłam robić mu przyjemność.
Opadłam obok niego na kanapie. Światło było zgaszone, a przez okno wpadało wieczorne światło księżyca. 


                                                                       ***


Spojrzałem w bok na moją , nagą Rain. Jest najcudowniejszą kobietą na świecie. Wyciągnałem paczkę papierosów. Zapaliłem jednego, przytulając ją do siebie. Podałem jej do ust papierosa. Przekręciła się się i usiadła na mnie okrakiem, ubierając wcześniej moją koszulkę . Wyglądała tak pięknie w długiej koszulce z napisem "SLUT", z rozrzuconymi , bezwładnie włosami. Zaciągnęła się papierosem, odchyliła głowę do tyłu i wypuściła dy z ust. Przybliżyłem ją bardziej do siebie.
- Jesteś podniecająca jak palisz, wiesz?- szepnąłem. Zobaczyłem na jej twarzy kuszący uśmiech. 
- Ty też. -mrukneła, nachylając się nade mną. Jej włosy łaskotały mnie po twarzy. Znowu pocałowała moje usta, splatając nasze języki. Całowalismy się tak jak kiedyś, jak zwykłe dzieciaki którym się to podoba. W koncu oderwała się ode mnie i podała mi papierosa.
- Boże, tak bardzo cię kocham..- szepneła, opierając się o moją klatkę piersiową. Dłonią gładziłem jej zgrabne pośladki. 
- Też cię kocham, Rain.- powiedziałem, ponownie zaciągając sie papierosem. - Ale przygniatasz mi mojego przyjaciela..
Rain zaśmiała się i szybko wstała.
- Idę zobaczyć, co z Mickeyem..
- Ej, no jaja sobie robisz? Kurwa..właśnie miałem ci ściągnąć tą bluzkę..
Wybuchnęła śmiechem i rzuciła w moją stronę moje gacie.
- Zakładaj i nie marudź.
I wyszła z kuchni, zapalając mi świało.
Szybko się ubrałem i poszedłem do salonu. Kurwa. Zapomniałem o tej biednej Mandy.
Usiadłem na kanapie i spojrzałem na Rain, która zbierała zabawki Mickeya. Miała na sobie tylko tą koszulkę..więc gdy się schyliła było jej widac..dosłownie wszystko. Nic, nie mówiłem tylko cały czas mierzyłem ją wzrokiem.
- Wujku, słuchasz mnie?- szturchał mnie w ramię Mickey, musiałem odwrócić wzrok od Rain. 
- Tak?
- Zabierzesz mnie  i mamusię stąd? - spytał cicho. Rain przestała zbierać zabawki i usiała koło mnie.
Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Przecież nie zabiorę jej do nas..zadzwonie chyba do tej Kristin.
- Nie wiem, kochanie..jutro porozmawiamy, a teraz dokończ bajkę potem pójdę cię uśpić, dobrze?- powiedziałem do niego. Rain, nie odrywała ode mnie wzroku. 
- Misiu, chodź na chwilę do kuchni..- powiedziałem do Rain nachylając się nade nią Wstaliśmy i weszliśmy do kuchni.
- Bo Mandy..jak wtedy przyjechaliśmy na pogrzeb mamy ..powiedziała mi , że jakby cokolwiek sie stało to ona ma gdzie iść bo Kristin..pamiętasz ją?
- To..ta średnia siostra tak?- odpowiedziała niepewnie
- Tak.., że Kristin ją przyjmię..mieszka w Nowym jorku..
- No to zadzwoń do niej i spytaj..nie pozwolę, by wrócił tu ten Ryan...- powiedziała. Podniosła z ziemi swoje majtki i szybko je ubrała. Ściągnęła moją koszulkę, zapinając sobie stanik. Rzuciła nią we mnie , a sama ubrała swoją z Sex Pistols. 
Sięgnąłem po telefon i wybrałem numer do Kristin, odebrała po pierwszym sygnale.
- Halo..- powiedziała.
- Emm..Cześć Kristin, to ja Michael..- powiedziałem czekając na jej reakcje.
Długo milczała.
- To ty jeszcze żyjesz?- powiedziała ironicznie. Kurwa..nigdy jej nie lubiłem.
- No jak widać..słuchaj..Ryan ją pobił..jest w szpitalu..moja..moja dziewczyna tu była jak to się stało, ją też chciał ale sie obroniła, wezwała karetkę i mowi że Mandy jest w szpitalu na ..gdzie?- spytałem Rainy.
- Na rogu piędziesiątej..- odpowiedziała, patrząc na mnie czujnie.
- Na rogu piędziesiątej..przyjedź Kristin..i weź ją do siebie..
- Czekaj..ta twoja dziewczyna to..to Rain?- spytała.
- Tak..to Rain..
- Jezu..daj mi ją do telefonu..
Podałem jej słuchawkę i zacząłem słuchać.
- Tak?- powiedziała Rain. Kristin długo coś mówiła.
- Jak weszłam, to on właśnie wybiegał z domu..nawet go nie zatrzymywałam..bo wiedziałam juz o co chodzi..wzięłam Mickeya i znalazłam ją w sypialni..zadzwoniłam szybko i przyjechali. Wzięli ją..
Patrzyłem na jej niespokojną twarz. 
- Dobrze..yhym..tak..przeciez wiesz, że go kocham..nie chciałabym, żeby mu się cos stało..dobrze przywieziemy go..za godzine..dobrze..cześć.- odłożyła słuchawkę i usiadła na krzesle.
- I co ?- spytałem.
- Mamy go przywieść za godzinę za lotnisko..ona będzie tam czekała..Mandy jest już u niej..znaczy..wiesz że Kristin,redaktorką naczelną Vogue'a? Załatwiła szpitalny odrzutowiec, kurwa..i wzięła dziś rano Mandy do siebie..
- Wzięła ją?
- No tak..za godzinę będzie na lotnisku tu, w Phoenix..mamy tam czekac z Mickeyem...mamy też zamknąć dom..będzie sprzedany..
Opadłem na krzesło. 
- No..także tego..- powiedziała cicho Rain, patrząc na małego Mickeya.- Kochanie, chodź tu na chwilę, do cioci.
Chłopiec szybko przyszedł, a Rain wzięła go na kolana.
- Posłuchaj, mamusia jest u cioci Kristin,więc będziesz musiał do niej jechać, wiesz? Ciocia i wujek Duff odwiozą cie tam, gdzie sa takie duże samoloty, dobrze?
Chłopiec spojrzał na nas i uśmiechnął się.
- Nie będzie już tatusia?
- Nie będzie.- powiedziała, uśmiechając się do niego.
- No to jadę..- powiedział i wziął ze swojego krzesła mały plecaczek. 
Rain popatrzyła na mnie i wysłała mi całusa, układając usta w dzióbek i charaktery stycznie cmokając.


***

- Daj w razie czego swój adres, Kris..- powiedział Duff do swojej siostry która nachylała się nad Mickeyem.
Podała mu swoja wizytówkę, 
-Zawsze znajdziecie mnie w redakcji..Rain chyba wiesz, gdzie jest prawda?
Pokiwałam głową z uśmiechem.
- No..dobra Mickey pożegnaj się z ciocią i wujkiem..zobaczysz ich pewnie za 20 lat..jak będą żyć..oczywiście..- spojrzała na nas niepewnie. 
Mickey przywarł do mnie.
- Kochanie, bądź dzielny, dobrze? Ciocia bardzo cię kocha..- Duff ukląkł koło mnie i także chwycił Mickeya.
- Wujek też, cię kocha mały !- potarmosił mu włosy i uśmiechnął sie.
Po chwili patrzyliśmy jak odchodzą w strone odprawy.
Wróciliśmy do auta.

Duff:

- Ty też czujesz się teraz dziwnie?- spytała Rain, gdy już siedzieliśmy w aucie. Obejmowała rękami nogi. Spojrzałem w jej stronę.
- Dlaczego?
- No nie wiem..ten mały naprawdę jest zajebisty..
- W każdej chwili, sami możemy sobie zrobić takiego Mickeya, Rain...- powiedziałem, wjeżdżając na autostradę. 
- Wiem..- powiedziała cicho. O-o powiedziałes coś nie tak McKagan..
- Rain..coś nie tak?
Popatrzyła na mnie, po czym spotkawszy się z moim spojrzeniem nachyliła sie nad radiem i włączyła Led Zeppelin. 
Nie chciałem ciagnąć tematu, ale o coś chodziło bo widziałem to w jej oczach. 
Jak wrócimy do LA, jadę z Rose'm kupić pierścionek. 

Żygam tęczą, za słodko..stanowczo za słodko..ale cóż :c



22 komentarze:

  1. Tak szybko dodajesz rozdziały, że normalnie nie wiem, kiedy nadrobię :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ło matko, to ty czytasz to moje opowiadanie?
    Bardzo się cieszę + spokojnie, na pewno nadrobisz :3

    OdpowiedzUsuń
  3. No czytam, czytam. Ostatnio zaczęłam, bo mam luzniejszy czas i mogę się zajać takimi sprawami. Ale jak narazie, to jestem w czarnej dupie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihihih :)
      +Specjalnie dla ciebie mogę trochę zwolnić.

      Usuń
    2. Ja się znam? No nie przsadzaj. Nie wiem, dlaczego wszyscy uważają, że ja się jakoś tam mega znam na pisaniu.

      Usuń
    3. Bo się znasz. Piszesz naprawdę dobrze. I nie gadaj, bo tak jest !

      Usuń
    4. Bywają lepsi ode mnie.
      Ale jest mi bardzo miło skoro tak uwżasz, że ja się znam. (zawstydza się)
      Co do Twojego bloga, to jestem jakoś na 10 rozdziale? Wiesz, chcę Ci napisć komentarz, jak będę miała już przeczytane wszystko i będę na bierząco, no chyba, że będę pisała pod każdym rozdziałem.

      Usuń
    5. Rób jak chcesz byle by ci pasowało ! :)

      Usuń
    6. Spoko :) Jak narazie, to wszystko mi pasuje, ha.

      Usuń
    7. NO TO SIĘ CIESZĘ <3

      Usuń
  4. Ło kurwa noooo i wreszcie doczekałam się tego przełomowego rozdziału!
    Wszystko jest zajebiście i wgl... :P
    W cale nie jest aż tak przesłodzone żebyś mi tu od razu rzygała tęczą!

    Czekam na następne no i kurwa w końcu oświadczyny będą nie?
    Biedny Steven sam został na tym odwyku... : (
    Taa Rose i ta jego konwersacja z żonką? hahaha ale wypalił z tymi bliźniakami !
    pisz szybko skoro jesteś w chacie leniuszku :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki leniuszku? Chora jestem kurde :(
      Cieszę się, że ci się podoba .
      Steve:c

      Usuń
  5. WRESZCIE!
    Rzucanie się indykiem zawsze spoko :D
    Rozmowa Axla z Effy - me gusta XD

    No i w końcu coś z tym Ryanem się wyjaśniło! Sukinkot jebany, własne dziecko się go boi :/

    Seks na zgodę :D i to nie jeden ^^ Na to czekałam :P

    Łaaaa pierścioneeeeek! Będzie ślub jak nic! :D

    Och... piękne to <3

    OdpowiedzUsuń
  6. AAAAAAAAAAA <3
    Seks na zgodę to to, co McKagany lubią najbardziej! :D
    Ojejku, pogodzili się *.* Uwielbiam jak Duff mówi o Rain "moja" czy coś, takie słodkie C:
    Ej, ja lubię słodkość! Wtedy jest tak słodko, że słodko, że ah *.* Co ja pierdolę...
    No nieważne ważne, że się pogodzili, tak? :D
    Dawaj szybko następny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie że ważne że się pogodzili, bejbe :*
      Seks na zgodę <3

      Usuń
  7. przeczytałam.

    taa, jak zawsze zaczęte od dupy strony. pierwszy raz komentuję, ale pewnie się domyśliłaś. jestem Patrycja. :DD

    kurde, piątkowy wieczór, siedzę u kolegi i zaraz mamy wychodzić bo jesteśmy z kimś jeszcze umówieni, a ja siedzę na jego kompie i czytam wszystkie możliwe blogi. już mnie zrzuca, ale muszę zostawić po sobie ślad! :D

    po pierwsze, podoba mi się Twój styl pisania. piszesz bardzo fajnie i ciekawie. :) po drugie, uwielbiam imię Rain! serio, niby "deszcz", ale według mnie jako imię jest super! po trzecie, zakochałam się w Tobie przez to: "Chuck Bass twierdzi że lepiej mieć złamany nos niż złamane serce. Całkowicie się z nim zgadzam. Muzyka jest moją jedyna najpotrzebniejszą miłością.Pisanie, ratuje od niepotrzebnych myśli. To najlepsze co może być."

    genialnie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejku *-*
      Bardzo dziękuję, to takie miłe jak ktoś cię docena :)

      Usuń
  8. Jeszcze nie udało mi się przeczytać wszystkich rozdziałów, ale i tak bardzo się wkręciłam. Dodaję twojego bloga do moich ulubionych i zapraszam do siebie :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej bardzo dziękuję :)

      Usuń
    2. + Podałabyś mi linka do twojego bloga?
      Bo z twojego profilu nie ma żadnych linków :c

      Usuń