wtorek, 16 października 2012

Rozdział III

Sorki za błędy, miłego czytania .:)



Poszliśmy nad jezioro Spart Lake kilka ulic dalej od naszego domu.
- Ale tu pięknie- szepnęłam rozkoszując się zapachem jeziora. Słońce własne zachodziło a żaby kumkały. Kurwa. Romantycznie w chuj. Szkoda tylko ze nie ma tu slasha. Do tego doszło. Na romantyczny spacer wybrałam się z najlepszym przyjacielem, a nie z chłopakiem.
- Duff, powiedz mi jak to jest, że bardzo się kogoś kocha. Ten ktoś też cie kocha, ale nie tak bardzo jak ty ją?
 - Tak, kochałem tak Katy. Pamiętasz ją?- zapytał, przymykając oczy- Serio ją kochałem, chociaż może w sumie to nie była prawdziwa miłość, bo ona raczej chciała się dobrać do Slasha.-przerwał- ups sorry mała zapomniałem.
- Nie Duffy, to ja przepraszam.- powiedziałam zapalając papierosa- zamiast ci wtedy pomóc uporać się trochę psychicznie, wiesz z ta całą zdradą ja zajęłam się tylko Slashem. Sorki, Duffie.
- Mała w końcu oboje zostaliśmy zdradzeni, więc nic się nie stało. Jakoś tam to przeżyłem. – opowiedział dopijając Danielsa- Dobra, chodź już bo niedługo wbija wiara.

Gdy weszliśmy do domu, wszyscy siedzieli już w salonie.
- Gdzie wyście kurwa byli tyle czasu?- z kanapy zerwał się Slash, całując mnie w usta- Już się martwiłem powiedział  z udawanym przejęciem w głosie.
- Nareszcie laski, za chwile przyjdzie wiara, Duff jebnij te siatki gdzieś w kuchni i chodź muszę ci coś pokazać w garażu. Gdy wyszli ja usiadłam między Izzim a Stevenem.
- Suńcie dupy- powiedziałam- Kto w ogóle przyjdzie?
- No wuchta wiary i ..- zawahał się- I Bach.
- Bach tu przyjdzie? Kurwa kto go zaprosił?-zapytałam.
Przed oczami stanął mi widok z tamtej nocy. Skurwiel.
- No, Slash- opowiedział perkusista
- Slash, kurwa dlaczego go zaprosiłeś?- krzyknęłam- Wiesz dobrze co mi zrobił, w co ty kurwa pogrywasz?
- Lily, no zapomniałem- zaśmiał się Slash.
- Bawi cie to kurwa?- warknęłam
- Izzy no powiedz coś- powiedział Saul patrząc błagalnym tonem na Stradlina.
- Ja tam gościa tez nie lubię- opowiedział gapiąc się na struny w gitarze.
- Czy ktoś tu kurwa liczy się w ogóle z moim zdaniem?- krzyknęłam- Kurwa!!!!!!!! Spierdalajcie wszyscy- wstałam i udałam się w stronę schodów. Zatrzymałam się jednak by posłuchać co mówią.
- Co się stało kurwa ?- usłyszałam głos Duffa
- Po chuj go zaprosiłeś Hudson?- odezwał się Izzy.
- No kurwa zapomniałem na śmierć że się do niej dobierał wtedy- opowiedział.
- Dobierał, a ty nawet nie zareagowałeś- wtrącił się Steven
-Nie zareagowałem, bo byłem najebany, tak? Z resztą jak każdy wtedy na tej trasie.- oświadczył wyraźnie wkurwiony Slash. chyba wstał z kanapy bo usłyszałam charakterystyczny dźwięk. Wystraszyłam się i szybko pobiegłam po schodach na górę.Schowałam się w pierwszym pokoju po lewej stronie.  Był to pokój Duffa. To dziwne ale nigdy tu nie byłam po przeprowadzce. Jak na niego było tu naprawdę czysto. Na ścianie wisiały dwa Gibsony. Pod nimi wisiał ogromny plakat Guns N' Roses z ich pierwszej trasy po USA. Wtedy jeszcze z nimi nie mieszkałam. Na szafce koło łóżka stała ramka. Podeszłam bliżej by zobaczyć co się w niej znajduję. Było w niej zdjęcie. Na nim stoję Ja, Effy, Bach i Duff. Wtedy Effy była z Sebastianem. To chyba nie był najlepszy okres w jej życiu. Byliśmy tacy uśmiechnięci i zadowoleni. Wtedy nie było jeszcze tej całej sławy, koncertów. Tego wszystkiego. Boże jak to było dawno- pomyślałam. Odłożyłam ramkę na miejsce i podeszłam do biurka. wiem że nie powinnam tu być, ale McKagan to w końcu mój przyjaciel, nie? Na biurku leżały porozrzucane papiery, wycinki z gazet , wyrwane kartki z tekstami piosenek. Leżał też zeszyt pełen powpychanych tam kartek. Otworzyłam go i zobaczyłam w nim masę przeróżnych rysunków.Na jednym z nich byłam ja. O kurwa. Rysunek był szkicem. Na nim byłam ubrana w biała suknie za kostki. W dłoniach trzymałam bukiet róż. Ja pierdole, przecież to jest suknia ślubna. Nie no to nie możliwe, po co Duff miałby rysować takie coś ? A może sprawdziło się to co Effy mówiła od zawsze? Że on.. mnie.. Nie to niemożliwe. Szybko odłożyłam rysunek na miejsce i zerwałam się z miejsca. wyszłam w pokoju upewniając się czy nie ma nikogo na korytarzu. Wbiegłam do swojego pokoju i poszłam się przebrać. Ubrałam się w czarną sukienkę i Conversy. Naprawdę fajnie wyglądałam. Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę schodów. Zeszłam na dół gdy przechodziłam przez salon starałam się nie patrzyć w stronę chłopaków ale widziałam ich spojrzenia na sobie. Niech spierdalają. Weszłam do kuchni , na szczęście była tam Effy. 
- Hej, Eff- powiedziałam do niej. Oparłam się o blat i zapaliłam papierosa.
- Wiesz, że Bach będzie?- zapytała biorąc mi z ręki papierosa- Nie pal tyle, bo zbrzydniesz!
- Już zbrzydłam. Wkurwili mnie z tym Sebastianem, serio.- powiedziałam do niej. Otworzyłam lodówkę i wyciągnełam sok, napiłam się prosto z butelki po czym odłożyłam ją prawie pusta, zpowrotem do lodówi.
- Axl, powiedział że nie bedzie robił problemów.- oznajmiła, po czym sama zapaliła odebranego mi wczesniej papierosa.- Rain, wiesz pomimo tego co się stało między mną a Bachem to chyba wiesz, no jakby..- przerwała.
- Nie chcesz chyba powiedzieć że..?- sama nie wiedziałam jak mam to ująć w słowa.
- Nie , nic z tych rzeczy. Po prostu on nie był aż takim chujem zawsze. Pamietasz go jak byliśmy dzieciakami?- zaśmiała się- Raz się o niego pokłóciłyśmy.
- Tak, pamiętam. Duff musiał nas rozdzielać.- śmiałam się na samo wspomnienie o tak odległych czasach. Naszą rozmowę przerwał jednak dzwonek do drzwi. spojrzałysmy na siebie i Efyy powiedziała:
- Zaczyna się.

                                                                ***

Byłam tak pijana że nie mogłam ujść ani kroku. Duff musiał mnie łapać za każdym krokiem, pomimo tego że sam był mocno wstawiony.
- Ała, Rain.- powiedział gdy spadłam mu prosto pod nogi koło schodów.
- Przep..rraszaaam..- ledwo co mówiłam- Du..ff zzz..eżyagam.. si...ee zaraaz.- wybąkałam 
- nie tylko nie na moje nowe spodnie, Rain.- krzyknał- gdzie jest kurwa Slash? SLAASH!- było tak głośno że jego krzyk był niczym z porównaniem do zagłuszających melodii Metallici w głośnikach w salonie.
Duff wziął mnie po prostu na ręce i zaniósł do kibla. Uklękłam przed kiblem. Męczyłam się trochę po czym opadłam na podłogę. On podszedł do mnie i czule pogłaskał mnie bo policzku.
- Kurwa, kto cie tak urządził?- spytał ze śmiechem.
- Siedziałam koło Izziego, to se to kurwa wyobraź.- zaśmiałam się zmęczonym głosem.- Duff weź mnie do łózka.
Pomógł mi wstać i podtrzymując mnie poszedł ze mną do mojego pokoju. Na podłodze leżał prawie nieprzytomny Slash.
- Aten co , kurwa ? Czy tylko ja nie jestem tu kurwa pijany?- zaśmiał się kładąc mnie do łóżka. Skuliłam się , Duff okrył mnie kołdrą i poszedł zgasić światło.
- Duffie?- spytałam cicho.
- Tak, mała?
- Zostaniesz ze mną póki nie zasnę? Nie chcę skończyć jak nasz kochany Scott.- zaśmiałam się słabym głosem.
Duff westchnął i uśmiechnął się. zgasił światło i omijając Slasha usiadł koło mnie na łóżku. 
Wyciągnęłam z jego stronę dłoń, on chwycił ja i zaczął obracać w swoich dłoniach.
- Duff, pamiętasz jak raz spierdoliliśmy do NY?- szepnęłam
Zaśmiał się
- Kurwa jak mogę nie pamiętać, Rain. Szukało nas całe Phoenix.
- Albo jak podpaliłeś Bachowi włosy i Effy musiała go gasić z węża ogrodowego- śmiałam się cicho- Kurwa to było tak dawno, wiesz jakoś ostatnio często wracam do tych wspomnień.
- Ja też, Rainy. Znamy się od urodzenia,mała. Tyle, kurwa lat.
- Mogę iść już spać? - spytałam prawie zasypiając.
- Pewnie, słoneczko- szepnął.
- Duffie? 
- Hmm?
- Kochasz mnie?- spytałam w pół śnie
Gdy otworzyłam oczy jeszcze raz widziałam jak mi się przygląda. Spojrzał smutno na nasze dłonie i powiedział:
- Nawet nie wiesz jak bardzo. 
Wiedziałam że kocham go jako przyjaciela, ale ostatnio on się zmienił i chyba zaczynam myśleć że.. nie zdążyłam dokończyć mojej myśli bo zasnęłam twardym snem. Kołysana dotykiem Duffa. 
Kurwa chyba mnie pojebało.


-

1 komentarz: