środa, 17 października 2012

Rozdział IV

Sorki za błędy. Enjoy :)

Na drugi dzień obudziłam się leżąc przykryta prawię za głowę kołdrą. Slash, tak jak leżał tak leżał. Podparłam się na łokciach i rozejrzałam się po pokoju. Na fotelu spał Duff. 
- Hej, Duff !- powiedziałam do niego, ale nie zareagował. Ciągle spał.Chwyciłam wiec poduszkę i rzuciłam mu ją prosto w brzuch. Obudził się i nieobecnym wzrokiem spojrzał w moja stronę
- Kurwa, Rain to bolało- odezwał się rozmasowując sobie kark- Przez ciebie musiałem się kisić na tym jebanym fotelu- zaśmiał się.
- Jak przeze mnie? - oburzyłam się- Właściwie co ty tu robisz?
- No wczoraj się najebałaś i ten- powiedział spoglądając na Slasha- miał zgon już o 19 więc musiałem się tobą zająć.
- Serio?- spytałam zdziwiona- Nic nie pamiętam- zaśmiałam się. Pamiętam tylko że siedziałeś tu ze mną i trzymałeś mnie za rękę i wspominaliśmy o Bachu.- Gdy powiedziałam ostatnie zdanie Duff spuścił wzrok i nic nie powiedział.
- Duff, no chodź tu - powiedziałam wyciągając do niego ręce. On wstał z uśmiechem i rzucił się na mnie.
- Ała, Duff! - krzyczałam ze śmiechem- Miałeś się tylko przytulic, debilu! 
Duff zaczął mnie gilgotać po całym ciele. Leżał nade mną a ja pod nim. W pewnym momencie zatrzymał się i spojrzał mi głęboko w oczy. Rękę  miał na moim udzie. Patrzyłam mu w oczy. Trochę jakby czas się zatrzymał. Zapomniałam o Slashu, który leżał koło nas na podłodze. Zapomniałam o problemach. Tak na chwilę ale za chwilę Duff wział rękę z mojego uda i spoglądając w moje oczy pocałował mnie delikatnie w czoło. Zrobiło mi się jakoś tak dziwnie. Poczułam się jak te kilkanaście lat temu, kiedy z nim byłam. Kiedy wszystko było takie proste i normalne. Duff zszedł ze mnie i delikatnie się do mnie uśmiechając powiedział:
- Przepraszam, mała.
Odwzajemniłam uśmiech.
- Nawet nie wiesz jak mi tego brakowało- szepnęłam
- Wiem, Rain, wiem.
Duff wstał i porostu wyszedł z pokoju zerkając na Slasha.
Ja także wstałam i podeszłam do slasha. Był kompletnie nieprzytomny.
- Hej, Saul- nic- Saulie- szturchnęłam go w ramie klękając nad nim- Slash ! żyjesz?- zaczął się wybudzać gdy otworzył oczy spojrzał na mnie nieobecnym wzrokiem.
- Rain, kurwa- mruknął prawie w półśnie- Zgaś to słońce..- mruczał próbując nieudolnie, z reszta zasłonić się swoim cylindrem który leżał na jego głowie.
- Saul, wstajemy! - mówiłam mu podnosząc go delikatnie.- Dalej slash, rusz dupę.
Za chiny ludowe nie mogłam podnieść tego skurwiela.
Na szczęście do pokoju wszedł Izzy.
- Rain, zostaw go i tak się nie podniesie- powiedział do mnie myjąc zęby
- No to chociaż pomóż mi go zanieść na łóżko- wydusiłam z siebie próbując go podnieść.
Izzy podszedł do mnie i zaciskając zębami szczoteczkę pomógł mi zanieść Slasha na łóżko. 
- O, kurwa dzięki Izz- powiedziałam
- Spoko- powiedział gdy wychodził z pokoju. Zostałam sama. Slash tylko cicho pochrapywał. 
Kurwa, w sumie co to było z tym Duffem? Ostatnio jakoś tak.. no nie wiem. inaczej na niego patrzę. Wybaczyłam slashowi , dałam mu drugą szansę więc dlaczego wydaje mi się że już przeszła ta wielka miłość? Dlaczego tak jest ?
Biłam się z myślami gdy brałam prysznic. Zimne strumienie wody spływały mi po ciele, gdy wyszłam z pod prysznica umalowałam się, wysuszyłam włosy i ubrałam zwykłą czarną koszulkę, czarne szorty z ćwiekami. Dzisiaj nie mam zamiaru nigdzie wychodzić. Kurwa będę mnie musieli za nogi wyciągać. 
Wyszłam z łazienki i zastałam slasha w takiej samej pozycji w jakiej był godzinę temu. wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni.
Zrobiłam kawy i oparłam się o blat kuchenny. Do kuchni weszła Effy.
- Cześć, Rain.- powiedziała zachrypniętym głosem- Ale było ostro, nie ?
- Co ci się stało z głosem?- zapytałam śmiejąc się
- Ekhem- odchrząknęła- No jakby wiesz..- zawahała się łapiąc się za gardło.- No dzisiaj jest nasza rocznica i ..
- Dobra nic już nie mów, Eff! - powstrzymałam ja od dokończenia tego zdania. Dopiłam kawę i zapaliłam papierosa. 
- Dzisiaj nigdzie, kurwa nie idę. - oznajmiłam jej.
- Dzisiaj jest koncert , grają w jakimś klubie na końcu Sunset.- powiedziała Effy nalewając sobie kawę- ja dzisiaj chyba tez nigdzie nie idę. Nie chce mi się a po za tym to muszę dzisiaj jechać do mamy. Chciała pogadać czy coś. Wiesz że ona się ostatnio o Bacha pytała?- zaśmiała się.- Chodzisz jeszcze z tym Sebastianem?
- No twoja mama raczej nie wykazywała zbytnio zainteresowania tobą w tamtym okresie- powiedziałam cicho czytając gazetę.
- No niby wiem, ale wiesz i tak się ciesze że chce sie ze mną spotkać.- powiedziała
Nagle przeglądając gazetę wpadłam na jeden artykuł a naszym zespole.
" Zespół Guns N' Roses przechodzi teraz okres świetności. Miliony fanów na koncertach, mnóstwo pieniędzy. Jednak my znamy prawdę. Tak naprawdę to zwykła banda niewychowanych małpiszonów którzy zerwali się z łańcucha rodziców już w bardzo wczesnym wieku. Ponadto ich zachowanie w stosunku do fanów jest karygodne. Wokalista Axl rose swoimi rasistowskimi tekstami obraża nie tylko większa część swoich fanów ale także i własnego gitarzystę Slasha. Większą  przyczyną są także ich ''dziewczyny'' które mieszkają razem z nimi w ich osobistej villi. Jeśli tak ma wyglądać prawdziwa muzyka, to dziękujemy! " 
- JA PIERODLE !!!- krzyknęłam rzucając gazetę o podłogę.-
Co to kurwa jest ?

Effy podniosła z ziemi gazetę i przeczytała tekst. Prychnęła tylko.
- Przyzwyczaj się , Rain- powiedziała dopijając kawę. - No to ja idę na górę się wykąpać, do zobaczenia , mała.- powiedziała i wyszła z kuchni. Buzowało mną jak nie wiem. Kto kurwa wypisuje takie bzdury?
Wkurwiona poszłam do salonu, włączyłam telewizor i jebłam się na kanapę. Wtedy z góry zszedł
Slash.

- No proszę, ko się obudził ?- zaśmiałam się.
- Jeszcze się nie obudziłem, kurwa- powiedział cicho i położył się koło mnie na kanapie.- Rain, zrób mi herbatkę, proszę- powiedział robiac słodkie oczka.
- Chyba cie coś jebło, misiu- powiedziałam całując go w usta.- Sam ze zrób, a po za tym to za godzinę macie koncert.
- Jezu, jaki koncert?- spytał z rezygnacją
- W jakimś klubie, tylko tyle wiem.
- Kurwa , Axl zawsze się wpierdoli akurat wtedy kiedy nic mi się nie chce- powiedział, głaskając mnie po nodze.- Zrób herbatkę, noo- prosił.
- Nie slash na pewno ci nie zrobię!- zaśmiałam się- O idzie Eff Izzy może on ci zrobi.
Slash spojrzał na mnie z wyrzutem i poszedł do kuchni. Koło mnie usiadł Izzy .
- Za chwilę mamy koncert, nie ?- spytał ziewając.
- tak , ale chyba jak narazie nikt się nie wybiera.- zaśmiałam się.
W tym momencie ze schodów zeszli Duff, Effy, Axl i Steven.
- No a gdzie slash?-spytał axl- Kurwa za godzinę gramy koncert!
- robi sobie herbatkę- powiedziałam naśladując głos Hudsona.
- A ty , Rainy? Nie idziesz?- spytał cicho Duff.
- Wiecie co?- powiedziałam wstając- Mam ochotę znowu się najebać.
Wszyscy się zaśmiali
- slash kurwa no pospiesz, się!- krzyknęłam w stronę kuchni.
Saul wyszedł w samych bokserkach z kubkiem herbaty w ręce.
- A wy co , kurwa? - spytał z otwartymi ustami.
- na koncert, debilu!- krzyknął Axl biorąc mu z ręki kubek.
- Daj mi Axl, napiję się po drodze- powiedziałam śmiejąc się
On podał mi kubek i rzucił w stronę slasha spodnie i koszulkę.
- Widzisz jak ja cie dobrze znam?- zaśmiał się.- No idziemy! Izzy pogaś światła wrócimy późno.
Wyszliśmy z domu. Szliśmy z buta . To nie było wcale aż tak daleko. szłam z Duffem. Piliśmy razem herbatę z kubka slasha. Było mi tak dobrze z nim rozmawiać. Rozmawialiśmy na milion różnych tematów. Nigdy się z nim nie nudziłam. Byliśmy tak dopasowani. Pasowaliśmy do siebie jak ulał. Ale przecież to tylko przyjaźń. To tylko ogromna przyjaźń. Effy cały czas nam się przyglądała. Co mam poradzić na to że Duff jest mi tak bliski? Gdy weszliśmy do klubu pożegnałyśmy się z Gunsami i poszłyśmy do baru.
- Idziemy się najebać, Rain- powiedziała do mnie Effy, obejmując mnie. Ta noc będzie ostra. czuję to.

1 komentarz:

  1. SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER!
    ups sorry to już wiesz :D
    ZAJEKURWABISTE! Kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń