środa, 24 października 2012

Rozdział VII

Obudziłam się o 11. Ból głowy był tak nie do zniesienia że od razu  opadłam z powrotem na poduszkę. Zatkany noc, i kompletny brak głosu. Zajebiście. Próbowałam podnieść się by sięgnąć po stojącą na stoliku nocnym chusteczkę gdy do pokoju wparował Duff.
- Rain, jak się czujesz?- spytał kładąc się koło mnie.
- Chujowo- szepnęłam i wydmuchałam nos. Westchnęłam i przykryłam się kołdrą.
- Wiesz że jest 11 wieczorem, nie? Zasnęłaś o 17.- oznajmił zapalając papierosa.
- Ja pierdole..- mruknęłam i nagle zaczęłam kaszleć. Dusiłąm się chyba jakieś 5 minut zanim Duff raczył przynieść mi jakieś tabletki na kaszel. Gdy trochę się ogarnęłam zdecydowałam się zejść na dół. Byłam tak chora, ze ledwo co widziałam na oczy. 
Na dole wszyscy siedzieli. Usiadłam pomiędzy Izzym a Slashem. Rozmawiali o trasie. 
- Jak chcesz to kurwa niby zrobić?- kłócił się slash.
- Normalnie do grudnia, w trasie.- opowiedział ze spokojem.- Czego chcesz, przecież były już dłuższe trasy. Dzisiaj jest 14 listopada, trasa skończy się 4 grudnia. 
- slash, to jest nasza jebana szansa na przedłużenie okresu do wydania drugiej płyty. Nie chcę kurwa znowu pizgać nerwami przez 2 miesiące. Mike dał nam 2 miesiące na napisanie co najmniej 10 piosenek. Wtedy nie powstanie jakieś cudo, tak? więc o co ci chodzi? Jedziemy tylko do 4 krajów.- odezwał się Izzy.
slash westchnął i spojrzał się w moją stronę.
- To kiedy ma to być?- mruknął zrezygnowany.
- Pojutrze.- powiedział z uśmiechem Axl.
Slash odwzajemnił uśmiech i wszyscy odetchnęli u ulgą. 
- A ty Rain? Coś słabiutko!- zaśmiała się Effy.
Pokazałam jej środkowy palec. wyglądało to komicznie, bo gdy wszyscy siedzieli normalnie ja leżałam w poprzek kanapy opatulona grubym kocem, non stop podciągając nosem.
- Jakie kurwa kraje?- powiedziałam .
- To ma być Niemcy, Polska, Szwecja, Hiszpania- opowiedziała Effy.
- Ja pierdole- mruknęłam łapiąc się za czoło. Miałam jebana temperaturę a oni pierdolili o Hiszpaniach i Polskach. Swoja droga to jeszcze nigdy w Polsce nie byłam. Wiem, że moja babcia była polką. Trochę muszę się tam ogarnąć co i owo. Gdy wszyscy za proponowali że idziemy do klubu się najebać tylko sie zaśmiałam i wyszłam do kuchni. Wstawiłam wodę na herbatę. ?Wyciągnęłam kolejna porcję tabletek . Usiadłam na krześle podkurcząjąc nogi. Weszła Effy i gdy tylko mnie zobaczyła wybuchnęła śmiechem.
- Aż tak źle?- powiedziała zalewając moją herbatę wodą.
- Effy, ja umieram.- mruknęłam. Podała mi herbatę i usiadła naprzeciwko mnie.
- A jak tam ze Slashem? 
Spojrzałam jej w oczy.
- Zupełnie sie od siebie oddalamy. Nawet nie rozmawiamy.- powiedziałam cicho. Chwyciła mnie za rękę.
- Wszytko się wyjaśni, Rain. Napewno - uśmiechnęła się i wypiła mi łyka herbaty. - Idziemy do Rainbow, ale ty zostań w domu.
- Zostanę, zostanę idę spać- powiedziałam biorąc w rękę kubek. Wstałam i udałam się do salonu.
Rozsiadłam się na kanapie. Został tu tylko Axl.
- Gdzie są wszyscy?- spytałam, włączając telewizor. Leciała akurat transmisja z jakiejś gali. Na scenę właśnie wchodził Kirk.
- Ej, a oni nie mieli być przypadkiem w trasie teraz?- spytałam ziewając. Axl przysiadł się bliżej mnie i razem oglądaliśmy.
- Są w trasie- uśmiechnął się. Zamurowało mnie.
- Jak, no przecież Kirk jest tu- powiedziałam pokazując na telewizor.
- Obraził się na Jamesa.- zaśmiał się.
- Co ty gadasz?- nigdy nie słyszałam o tym żeby James i Kirk się kłócili, więc to było trochę dziwne.
- No- odpowiedział wpatrzony w ekran.- Ej, Rain?- spytał.
- Hmm?
- Czy to byłoby głupie jakbym..-przerwał- No jakbym się..
- Jakbyś co? - spytałam coraz bardziej zaciekawiona podniosłam się trochę by móc na niego spojrzeć.
- Jakbym oświadczył się Effy.
Otworzyłam japę ze zdziwienia. 
- Co?- zaśmiałam się.- Popierdoliło cię do reszty?
Popatrzył na mnie smutnym wzrokiem.
- Nie, masz kurwa racje. Nie zgodzi się.- powiedział . Popatrzyłam na niego i wyobraziłam sobie Effy z Axlem w otoczeniu gromadki dzieci. Ja pierdole, co za widok.
- Zrób to.- powiedziałam krótko. Natychmiast się na mnie spojrzał i uśmiechnął.
- Na serio, kurwa?
- Tak, ona się zgodzi. Tylko nie rób już więcej numerów w stylu ''na zaplecze z fanka'' ok?- powiedziałam.
Natychmiast rzucił się w stronę kuchni. 
- ej, Rose!- zawołałam- A pierścionek?
- O kurwa..- krzyknął- GUNSI!!!- ryknął.
Wszyscy po kolei zjawili się na dole.
- Idziemy po pierścionek.- oznajmił.
Wszyscy popatrzyli p osobie. Zaległa cisza, ale po chwili zaśmiał się Steven. I potem już wszyscy. 
Wyszli , zostawiając mnie samą w salonie. 
- Effy?- zawołałam.Nikt się odezwał. Wstałam by po nią iść, weszłam do kuchni, ale na pierwszy rzut  oka jej nie było. Weszłam głębiej i przeraziłam się. Effy leżała na ziemi. Nieprzytomna. Natychmiast do niej podbiegłam i sprawdziłam jej puls.
- Effy, Jezu? Słyszysz mnie?- darłam się. Natychmiast wybiegłam z kuchni i pobiegłam przed dom. Widziałam ich jeszcze w oddali.
- ROSE!!!!!!- wrzasnęłam- EFFY!!!!!!!!!!
Natychmiast rzucił się biegiem w moją stronę. Wszyscy wpadli do domu. Axl podniósł ją i mocno przytulił.
-Boże,  Effy- szeptał jej do ucha- wezwijcie karetkę!- darł się na nas. Nie mogłam na to patrzeć. Co się jej stało,?
Slash wezwał karetkę po czym podszedł do mnie i po prostu mnie przytulił. Cholernie mi tego brakowało. Do axla podszedł Izy.
- Nie martw się będzie dobrze, żyje to najważniejsze.
- Ale co jej się stało? jęknął Axl głaszcząc nieprzytomną Effy po włosach. Nagle z jej kieszeni bluzy wypadła strzykawka.
Izzy chwycił ją i obrócił w reku.
- Heroina, Axl. I o cholernie dziwna. wszyscy spojrzeli po sobie. Łzy leciały mi natarczywie po policzkach. slash tylko mnie przytulał. Duff i Steven wyszli przed dom by pokierować karetkę.
Gdy wreszcie przyjechała, ratownicy weszli do kuchni. Gdy jeden z nich sprawdził jej ciśnienie, spojrzał na tego drugiego. Położyli ja na noszach. Axl cały czas kurczowo trzymał się jej ręki. Wpakowali ją do karetki , za nimi wszedł Axl i potem ja. 
Powiedziałam slashowi że mają zostać w domu, i że jeśli cokolwiek się stanie zaraz zadzwonię. Tylko oby nic się nie stało, błagam. 

Prosze jeśli czytacie, to zostawcie jakiś komentarz, to dla mnie bardzo ważne :D Przepraszam za błedy i miłego czytania.

4 komentarze:

  1. Hejka :)
    Jak na razie to ciary aż przechodzą !!!!!!!!
    Zaczyna się na prawdę super!!!!!
    Czekam na kolejne rozdziały z niecierpliwoscią!!!!
    <3
    A tak przy okazji to zapraszam do mnie:
    http://gunsnroses-sweet-child-o-mine.blogspot.com/

    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam dopiero od niedawna :D ale powiem Ci, że bardzo ciekawy blog :D ale jebłam przy tej Polsce :D nie wiem czemu, ale jednak :D
    i pytanie mam, skoro Rain była aż tak chora to jakim cudem weszła do tej karetki? :D i są chyba pewne nieścisłości, ale ogółem jest dobrze :D

    Gal Anonim

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko zajebiście jak zawsze! :) Przyjemnie się czyta i co najważniejsze chce się więcej i więcej! :D
    Spragniona kolejnego rozdziału lecę czytać dalej! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham to opowiadanie <3 Nie mogę się od niego oderwać !! Piszesz zajebiście i z sensem, aż miło się czyta. Kocham cię za Duffa :D ( tak, to moj mąż xd ) Bede czytac i polecać

    OdpowiedzUsuń