czwartek, 25 października 2012

Rozdział VIII

 Siedzieliśmy w szpitalu, chyba dwie godziny i ciągle nie było wiadomo cóż Effy. Myślałam że umrę na tym korytarzu. Miliony osób przewijały się przez szpitalny korytarz, w tak szybkim tępie. Lekarze, pacjenci, jakieś inne osoby związane ze szpitalem. To na pewno nie jest miłe miejsce. Czułam się tu taka przytłoczona, Axl zapewne czuł się tak samo. Wszystko było takie mdłe. W takim samym kolorze. Wchodzisz tu i pierwsza myślą jest ''śmierć''. Niestety , ale to prawda. Rozmyślałam siedząc na jednym z krzeseł przed salami operacyjnymi. Ściskałam mocno rękę Axla. Jest mi go tak zal. Nie dosyć że chciał jej się oświadczyć, to jeszcze teraz ważą się jej losy.  Spojrzałam na niego. Nerwowo przegryzał wargi. Jego rude kosmyki włosów opadały mu na twarz. Uścisnęłam go mocniej.
- Axl, będzie dobrze. - szepnęłam . Oparłam głowę o jego ramię gdy nagle podeszła do mnie pielęgniarka. 
- Pani Hudson?- spytała. Jaka kurwa Hudson? 
- Jaka Hudson?
- Czy pani nazywa się Hudson?- ponownie spytała, niecierpliwiąc się.- Dzwoni jakiś pan . Powiedział że do pani Hudson.
Spojrzałam na Axla, ale nawet nie patrzył w moją stronę.
- Ale przedstawił się?- spytałam.
- Powiedział że mam powiedzieć że dzwoni jakiś Slesz, czy Slusz.- zaśmiałam się. Slash jest tak pojebanym człowiekiem. Nawet w takiej sytuacji robi sobie jaja ze wszystkiego.
Wstałam i poszłam za pielęgniarką. Wzięłam telefon do ręki.
- Pani Hudson?- spytałam.
Po drugiej stronie słuchawki był Slash.
- A co miałem powiedzieć, myszko?- dmuchnął powietrzem w słuchawkę śmiejąc się.
- Oddal trochę słuchawkę pojebie, bo nic nie słyszę.
Saul wybuchnął śmiechem.
- I jak z Effy?- spytał.
- Nic nie wiemy, lekarze jeszcze nic nie wiedzą.Czekają na jakieś wyniki badań.- opowiedziałam.
Slash nie opowiedział tylko westchnął.
- Ej, Saul- spytałam ciszej bo jakaś młodsza pielęgniarka wyraźnie próbowała usłyszeć moją rozmowę.
- Tak?
- Wiesz, myślę że powinniście tu przyjechać.
- Wiem, ze powinniśmy ale Izzy i Duff robią śledztwo.
Zaśmiałam się pomimo powagi sytuacji.
-Slash, przyjedz tu proszę. Potrzebuję cię.- szepnęłam zakrywając ręka twarz. Przez długi cza nic nie odpowiadał.
- Saul, jesteś?- spytałam cicho.
- Już jadę, mała. Rozłączył się.
Odetchnęłam z ulgą. Bardzo go teraz potrzebowałam. 
Wróciłam do Axla. Rozmawiał z lekarzem. Ruszyłam z miejsca biegem i zatrzymałam się koło nich.
- Panie doktorze i co z nią?- spytałam przerażona .
- Na razie nic nie wskazuję na to żeby było to coś poważniejszego. - opowiedział.- Przepłukaliśmy jej żołądek. Badania wykazały ogromne ilości heroiny i amfetaminy. Zdają sobie państwo sprawę że będziemy musieli powiadomić policję, tak
- Kurwa..- szepnęłam odwracając się. Obróciłam się w miejscu.
- Ale będzie żyła, ocknie się tak?- mówił cicho Axl. 
- Na pewno będzie żyła i raczej wszystko wskazuje na to że dojdzie do siebie, ale potrzeba na to dużo czasu. Na razie jest w śpiączce. - powiedział do nas lekarz.
- No dobrze, ale dlaczego ona wzięła te dragi?- spytałam nerwowo.
- Na to pytanie, państwo muszą znać opowiedz.- opowiedział- Przepraszam ale muszę iść do innych pacjentów, proszę można wejść do pani Russel.
Podziękowałam mu i poszłam za Axlem do małego pokoju szpitalnego w którym leżała Effy.
Podeszłam do jej łóżka. Axl podszedł od drugiej strony. chwycił jej rekę. 
- Effy..-szepnął- Dlaczego to zrobiłaś?
Chyba powinnam ich zostawić, Effy żyje to najważniejsze. Spojrzałam jeszcze raz na niego, i wyszłam z pokoju. Udałam się w stronę automatu z piciem. Kupiłam sobie puszkę coli. Gdy ją otworzyłam , przysiadłam na jednym z krzeseł obok drzwi wejściowych. Czekałam na Slasha. Nagle drzwi wejściowe otworzyły się z takim impetem że wypuściłam puszkę coli na ziemie.
- Jezu, pojebało cie?- krzyknęłam podnosząc szybko puszkę coli. podniosłam głowę i stanęłam oko w oko z Bachem.- Co ty tu do chuja robisz, Bach?
Zmierzył mnie wzrokiem i przygładził sobie włosy.
- Gdzie jest Effy?- spytał.
- A co cię to obchodzi?- warknęłam .- wynoś się stąd Sebastian.
Spojrzałam mu w oczy, były zmęczone i przekrwione.
- Rain, nie przyszedłem tu żeby się kłócić, chciałem sprawdzić czy z nią wszystko dobrze- opowiedział cicho. Przez moment poczułam ukłucie wyrzutów sumienia, że tak na niego naskoczyłam, ale to był tylko moment. 
- Jest z nia dobrze, leży w śpiączce. Jest z nią Axl. Więc jest bezpieczna.- powiedziałam nieco ciszej.
Przyjrzał mi się i nieco zmieszany opowiedział.
- To ddobrze..to bbardzo dobrze, to najważniejsze że jest bezpieczna.
Odwrócił się na piecie i skierował się z powrotem w stronę drzwi. Otworzył je i wpadł prosto na Duffa.
Gdy ten go zobaczył, natychmiast rzucił się na niego. Bach oberwał pieścią w twarz.
- Ty chuju, to była twoja dziewczyna, a ty kurwa dajesz jej pierwszy lepszy towar?- darł się na niego.
Bach nic nie mówił. Po prostu patrzył przerażonym wzrokiem na Duffa. Slash rozdzielił ich.
- Bach, po prostu już kurwa idź- powiedział cicho. Sebastian ruszył z miejsca i wyszedł ze szpitala.
- Duff, opanuj się kurwa- powiedział Izzy. Weszli do holu, Slash wziął mnie w ramiona i pocałował we włosy.
- Co się stało?- spytałam - Jaki lewy towar? Izzy, co się stało?- pytałam co raz bardziej zdziwiona.
- Chodzi o to że Bach, dał jej tą ''heroine''. Tyle że to był jakiś jebany mix. Nikt o zdrowej bani nie bierze tego, a tym bardziej nie daje w prezencie swojej byłej przyjaciółce. No ale może to właśnie o to mu chodziło.- powiedział.
- Ale kiedy ona to w ogóle wzięła?- spytałam. Podeszliśmy pod pokój w którym leżała Effy.
- Prawdo podobnie, kiedy rozmawiałaś wtedy z Rosem.- opowiedział Slash. Wszyscy usiedliśmy na krzesłach. 
Nagle wyszedł Axl. Miał wesołą minę, dzięki Bogu.
- Rain, Effy chcę cie widzieć- powiedział. Wstałam i weszłam do pokoju.
                                                                       


No to nowy, miłego czytania. Przepraszam za błędy enjoy :D

1 komentarz:

  1. Na razie przeczytałam tylko jeden rozdział, ale obiecuję nadrobić w jak najszybszym czasie ;D
    ale jedno już mogę stwierdzić: Uwielbiam to! <3
    Oczywiście dodaję Cię do polecanych ;)

    OdpowiedzUsuń