wtorek, 23 października 2012

Rozdział VI

Siedzieliśmy w milczeniu. Zdziwiło mnie to co powiedział. Nawet trochę zabolało mnie to, co myśli o mnie i o Slashu. Przecież jest moim przyjacielem, powinien mnie wspierać, a nie wypominać mi to najgorsze. Siedziałam nadal wpatrzona w ciemność przed nami. Postanowiłam ze po prostu zignoruję jego ostatnie zdanie. Wyplątałam się z jego ramion i stanęłam naprzeciwko niego. 
- Kto pierwszy do klubu- uśmiechnęłam sie i rzuciłam się w stronę celu. Gdy się obróciłam zobaczyłam za sobą biegnącego Duffa. Przystanęłam dopiero  przy pierwszej z ulic. Gdy doszedł do mnie Duff, był cały spocony i zdyszany.
- Ja pierdole, Rain nie mam już 16 lat- zaśmiał się głośno dysząc. Spojrzałam na niego z uśmiechem i ruszyłam dalej.
- Tylko nie biegnij- mruknął.
Wybuchnęłam śmiechem ale szybko spoważniałam. Po drugiej stronie ulicy biegła Effy. Cała zapłakana. 
- Hej Effy !- wydarłam się do niej, ale mnie nie usłyszała. Spojrzałam znacząco na Duffa. 
- EFFY !- krzyknął., ona natychmiast odwróciła się w naszą stronę. Szybko przebiegła na nasza stronę ulicy i rzuciła mi się na szyję z płaczem.
- Kochanie, co się dzieje, hmm?- szeptałam jej do ucha.- Co się stało?
- Rain..-szlochała- On znowu to zrobił ..
- Co zrobił? Kto?- pytałam spoglądając co jakiś czas na co raz bardziej wkurwionego Duffa.
- Axl..on znowu..z jakąś laską..- wybuchnęła płaczem, zalała mnie fala złości. Kurwa jebany skurwiel.
- Duff spierdalaj do klubu, przyprowadź tu tego chuja.- natychmiast ruszył miejsca i wszedł do klubu.
- Effy, shhh maleńka już dobrze skopie mu tą ruda dupę.- szeptałam jej do ucha.
- Ale ja nie chce żebyś mu coś robiła, Rain.- powiedziała podnosząc głowę- Ja po prostu uważam że i jemu i mi potrzeba trochę czasu do tego wszystkiego.
Spojrzałam w jej oczy.
- No to dajcie sobie czas.
- On mi nie pozwala, twierdzi że jak damy sobie czas to będzie jeszcze gorzej. On nigdy niewydorośleje, Rain. Zawsze będzie tylko Axlem. 
Głaskałam ja po głowie gdy w tym momencie pojawili ie Duff i Axl. Rose gdy tylko zobaczył Effy odwrócił głowę w inną stronę. Szli jeszcze chwilkę po czym przystanęli koło nas. 
- Axl kurwa, chcesz mi cos powiedzieć?- spytałam ostrym tonem.
- Nie mam tobie kurwa nic do powiedzenia.- bąknął w moją stronę- Effy, czy możemy pogadać jak ludzie?
Ona spojrzała na mnie i kazała mi iść.
- Rose, ostatni raz- powiedziałam mu na ucho ciągnąc za rękę Duffa.
- Lepiej tam nie idź, rain. Slash właśnie pieprzy się ze słodką Betty.- krzyknął za mną śmiejąc się szyderczo.
- Spierdalaj- mruknęłam pod nosem.- przeszukałam kieszenie w celu znalezienia paczki papierosów. Nieskutecznie.- Duff, masz fajki?
Wyciągnął z kieszeni spodni zmiętolona paczkę czerwonych malboro.
- Em.. Rain może faktycznie am nie idźmy- powiedział podając mi paczkę fajek.
- Duff, już widziałam jak slash rucha się z jakąś inną- Powiedziałam niewzruszona.- Nie rusza mnie to
Spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem.
- Idziemy się najebać?- spytał.
- Zawsze spoko- zaśmiałam się wchodząc do klubu.
Tak minęła cała noc. Wypiłam z Duffem i Izzym dwie butelki wódki. Leżałam już dawno pod stołem podczas gdy oni normalnie rozmawiali jakby co najmniej wypili dwa drinki z rozcieńczonym sokiem.
Obudziałam sie rano w salonie , na kanapie. Byłam tak obolała że najchętniej bym nie wstawała. Było mi wyjątkowo wygodnie jak na tą 20 letnia kanapę zwiniętą z domu babci Slasha. Zajebiście, nie ma co.
- Cześć, Rain- powiedział Steven stojący tuż nade mną.
- Cześć, Steve- szepnęłam zapominając jak bardzo sucho mam w gardle. Potworny ból głowy, nóg, brzucha i konkretnie przełyku. - Mógłbyś mi podać szklankę wody?
- No jasne- uśmiechnął się i ruszył w stronę kuchni. Nagle coś wielkiego położyło się koło mnie na kanapie.
- Rose, pojebie zaraz umrę- nadal szeptałam bo chyba straciłam głos.
- Nie ma się głosiku? - zaśmiał się.- Musieliśmy cie ściągać ze sceny , bo Bach nie dawał sobie rady z odplątaniem twoich włosów od jego mikrofonu.-powiedział ciszej czekając na moja reakcję.
- Ja pierdole..- szepnęłam- Ale co z moim głosem?
- No śpiewałas z nim Youth Gone Wild.. To było zajebiste.- zaśmiał się próbując naśladować mój głos zaspiewał kawałek utworu. 
- Spierdalaj- zaśmiałam się nadal bez głosu.
- Najlepsze jest to że potem zatrzasnęłaś sie w kiblu i Izzy musiał rozwalić gitarę żeby cie z tamtąd  wyciągnąć.
Zrobiłam wielkie oczy.
- Co? Rozwalił gitarę?- szepnęłam- a gdzie teraz jest ?
- Pojechał do muzyka kupić sobie nową - uśmiechnął się po czym przejechał rękami po swoich włosach.
- A co z Effy?- spytałam.
- A co ma być? - uśmiechnął się tajemniczo.
Spojrzałam mu w oczy. Nie mogłam z nich nic wyczytać, ale to chyba dobrze. wole  niewiedzieć.
Wtedy do salonu wszedł Slash z Duffem.
- Rain, wymiatasz skarbie- powiedział slash podchodząc do mnie i całując mnie we włosy. 
- Wy tez tam byliście?- szepnęłam nadal bez głosu.
- Byli tam wszyscy, łącznie z Skid Rowami. biedny Sebastian, będzie kurwa musiał przez miesiąc śpiewać do okłaczonego mikrofonu.
Cała trójka wybuchnęła śmiechem  łącznie ze Stevenem który właśnie niósł mi aspiryne i szkalnkę wody.
- Słoneczko dziękuję ci- uśmiechnęłam się do niego i szybko połknęłam tabletkę. Opadłam na łóżko gdy nagle przeszedł mnie okropny dreszcz.
- Rain, przecież ty jesteś chora- powiedział Duff przyglądając mi się. Rzeczywiście czułam się okropnie. Miałam dreszcze , okropny ból gardła. Kurwa. 
- Duff zaprowadź ja do góry, a ty slash wypierdalaj do apteki po leki dla laseczki!- zaśmiał się Axl.
Duff wstał i zrzucił ze mnie koc. Próbowałam się podnieść ale byłam tak słaba że nogi miałam jak z waty.
Wziął mnie pod rękę i objął w talii.
Poszliśmy do pokoju Duffa.
- Ej, ale to nie jest mój pokój- szepnęłam.
- wiem, ale narazie musisz zostać tu. Tam nie ma warunków.- zaśmiał się szyderczo.- Już ty się nie martw, ja sie tobą zajmę, a nie ten pojeb. On nawet herbaty nie umie zrobić. wtedy wszedł Slash.
- No Rain, będziesz spała tutaj, ok? Jak chcesz to on moze spać gdzie indziej- oznajmił.
- On mi nie przeszkadza, a tobie?- spytałam nakrywając się kołdra.
- Nie- powiedział cicho po czym westchnął i spojrzał na Duffa, ten pokręcił głową.
- Mam nadzieje, McKagan- zaśmiał się Slash i wyszedł z pokoju.
- O co chodziło, Duff?- zapytałam go próbując powstrzymać narastającą faje dreszczy.
- Jezu, rain juz nie marudź. Zaraz idę po Effy zmierzy ci temperaturę, czy cos tam a ja ide ci zrobic herbatę.
Wyszedł z pokoju. Zastanawiała mnie jedna rzecz. dlaczego slash azał mi spać tutaj. Dlaczego pozwolił by Duff spał tuz obok mnie. Przecież o chore. Wiem, że przed Duffem nie mam żadnych tajemnic. Wie o mnie wszystko. W sumie może to i lepiej. Slash jest kochany, ale opiekuńczy raczej o on nie jest. Rozmyślanie sprawiło mi taki ból głowy, że nie doczekałam nawet się tej herbaty i zasnęłam twardym snem. Piękny początek, zajebistej grypy.

 Duff:

- Ej , Duff przeciez mu jutro mieliśmy jechać do Vegas na weekend.- zagadnął mnie w kuchni Axl.
- wiem, ale pojedziecie sami. Bez Rain i mnie.- powiedziałem.
Spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem.
- Co ty kurwa kombinujesz?- spytał usmiechając się. Ja też nie mogłem powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem.
- Nie! nic z tych rzeczy, Rose.- za komunikowałem mu, zalewając wodę w kubek.
- Widzę, widzę McKagan..- powiedział.
-Co widzisz?
- Gówno kurwa.- powiedział juz nie patrząc w moją stronę. do kuchni weszła Effy i od razu rzuciła się Rose'owi na szyję. 
- A, Duff na śpi więc możesz sobie w dupę tą herbatę wsadzić.- powiedziała Effy nie przerywając pocałunków.
- Dz-dzięki- powiedziałem biorąc łyka pysznej herbaty. Udałem się na górę wszedłem do pokoju. Rzeczywiście spała. Przykryłem ją pod sam nos i położyłem koło niej. Tak słodko wygląda jak śpi. Dobra, wiedziałem że tak będzie zaczną się nocne rozkminy na temat przeszłości. Kurwa, wszystko jest tak skąplikowane. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz