środa, 7 listopada 2012

Rozdział XIX (teraz jest prawdziwe 19:D)

Los Angeles, 1 grudzień 1989


Rain:

- To nie jest możliwe, bo brałam wtedy aż dwie tabletki..- powiedziałam, sięgając do kieszeni spodni Duffa. Wyciągnęłam paczkę fajek i zapaliłam jednego trzęsąca ręką. 
Blondyn spojrzał na mnie z niepokojem. Oparł obie ręce o moje uda. 
- Pojedzmy do ginekologa, na pewno będzie wiedział czy jesteś w..- przerwał.- No czy wszystko w porządku.
Zmrużyłam oczy, bo zaczęły szczypać mnie oczy z powodu dymu który w łazience nie miał gdzie ulecieć i po prostu unosił się nad nami. Duff machnął ręką w powietrzu by rozproszyć kłęby dymu. Odchylił delikatnie głowę i skrzywił się.
- Kurwa, pierwszy raz w życiu dym mnie drażni- zaśmiałem się próbując jakoś rozluźnić atmosferę. Rain miała grobowa minę, więc kazałem jej się wykąpać. Wyszedłem z łazienki. Muszę załatwić tego tam..tego ginekologa. Jedyną osobą której mogę w tym domu zaufać jestem tylko ja, ale może chociaż Effy mi pomoże. Podszedłem pod ich pokój, walnąłem w drzwi. Nic. Walnąłem znowu i w końcu usłyszałem ciche skrzypnięcie drzwi i w przejściu stanęła Effy. Dziwnie wyglądała jakby płakała czy coś..
- Emm, Effy wszystko ok?
- Ee..co? A nnie..tak, tak coś się stało ?
Przyjrzałem się jej twarzy. Coś było nie tak, ale w sumie to nie jest moja sprawa.
- No tak..emm czy masz może namiar..na jakiegoś..eem ginekologa?- spytałem, czując że robię się cały czerwony.
- Duff, ale o ile mi wiadomo ginekolog raczej jest do spraw kobiecych..więc..- powiedziała i gwałtownie wytrzeszczyła oczy.
cofnąłem się o krok.
- Chyba że chodzi o Rain, ale ..- zawahała się.- Duff dlaczego ona chce ginekologa?
Teraz kolor mojej twarzy można porównać do mniej więcej pomidora, albo kurwa sam nie wiem czego.
Spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Duff? Gdzie jest Rain?
Pokazałem jej ręką mój pokój. Wyminęła mnie i weszła do mojego pokoju. Zajrzałem do jej własnego. Jezu, jaki syf. Co ona ty sprząta, nie żeby jej coś sugerować ale.. kurwa, co to w ogóle jest? 
Nagle zawołał mnie Steven. 
- Duff, Axl dzwonił Pojechał rano do wytwórni maja dla nas jakąś wiadomość odnośnie trasy z Skid Row. 
- Zaraz, kurwa. Steven, chodź tu..- pokazałem palcem na pokój. Steven podszedł do mnie.
- O kurwa..
- Co Axl tu odpierdala, kurwa ? Leje ją czy co ?
- Michelle mi mówiła że dzisiaj się kłócili. - opowiedział rozglądając się po pokoju. Wszędzie walały się pierze od poduszek, łóżko było całe rozwalone. Wszędzie butelki, puszki. Szyba w oknie cała zbita. 
- Albo jest lepszy w łóżku ode mnie, ale to raczej nie możliwe..- zaśmiałem się cicho.
Steven wybuchnął śmiechem.
- Dobra chodź już, wszyscy już czekają.
chciałem jeszcze iść do Rainy, ale Slash wyrzucił mnie z domu i powiedział że mam go nie wkurwiać. Ogólnie było bardzo śmiesznie. Wszyscy mieli jeszcze alkohol we krwi. Wszystkie dziewczyny zostały a my wsiedliśmy w mojego Challengera i pojechaliśmy na S Figueroa Street (prawdziwa ulica w LA ^^), gdzie jet siedziba wytwórni. Zatrzymaliśmy się pod wytwórnią. Jakieś laski podeszły do nas  i poprosiły o autografy. Jedna kazała się podpisać na cyckach. Tak też zrobiłem. Odeszła w jebanych podskokach. Zawsze byłem zajebisty, ale teraz to już chyba przesada. Sam siebie bym poprosił o autograf na cyckach.
Weszliśmy do budynku, od razu skierowaliśmy się do windy.Nienawidzę jechać z tymi chujami w windzie. 
- Kurwa, przestań wciskać te guziki za chwile pojedziemy na dach- wybuchnął Izzy do Stevena.
- I dobrze , kurwa o to chodzi!- zaśmiał się szyderczo Steven. Slash był zupełnie się nie odzywał. W sumie w ogóle ostatnio jest jakiś taki dziwny. Kurwa ostatnio to wszystko jest w chuj dziwne. Spędziłem noc z Rain, chociaż nie powinienem. Slash spotyka się z Michelle. Izzy oświadczył się Keirze, Axl bierze ślub z Effy. Kurwa , co się dzieje?
Moje rozmyślenia przerwał dźwięk otwieranej windy i głośne krzyki na korytarzu.
- Gdzie wyście kurwa byli ?!?!- wrzasnął Axl biegnąc do nas. 
- W domu..-powiedział spokojnie Slash zapalając papierosa.
- Slash masz kurwa przesrane.. Brian chce cie widzieć razem z wami kurwa wszystkimi.
- Ale o co kurwa chodzi?- powiedział Izzy.
- Ominęliśmy koncerty, kurwa.
No to będzie wesoło.

***

- No chyba sobie żartujecie, tej- powiedziałam paląc papierosa na kanapie w salonie. Piłyśmy Nihgtrain'a i słuchałyśmy Scorpions przy zgaszonych światłach. Paliły się tylko dwie świeczki. Była taka atmosfera, że każda z nas od godziny zwierzała się ze swoich problemów. 
- Nie żartujemy sobie, Rain !- powiedziała cicho Michy, która leżąc na kanapie obok mnie opierała głowę o moje uda. Oparłam kieliszek o polik.
- Nie mogę być w ciąży, Michelle! To nie jest możliwe- opowiedziałam.
- Rain ma racje jak wzięła tabletki to przecież nie powinnaś zajść- odezwała się Keira siedząc na podłodze i opierając się plecami o kanapę, na której z podkurczonymi nogami siedziała Effy.
- Rain?- szepnęła cicho Michelle. Otworzyłam wcześniej przymknięte oczy.
- Hmm?- 
- Dlaczego nie chcesz z nim być?
Westchnęłam. Dziewczyny spojrzały po sobie.
- Powiedz, Rain może ci jakoś pomożemy- odezwała się ponownie Michy.
Dałam łyka wina i odłożyłam je na stolik. 
Podparłam łokcie na kolanach i podparłam się o dłonie. 
- Ja chcę z nim być..-szepnęłam.
- No to na co czekasz?- spytała Keira.
- On jest najbliższym mi człowiekiem na ziemi. Nie chcę tego zniszczyć, tylko dlatego że..
- Że prawdopodobnie jesteś z nim w ciąży?- pierwszy raz odezwała się Effy. Podniosła się do pozycji siedzącej - Dobrze wiesz co o tym myślę, Rain. Nie oszukuj samej siebie, bo dobrze na tym nie wyjdziesz.
- Przestańcie mi mówić co mam robić, dobrze? Mogę sama zadecydować o tym co jest dla mnie dobre?- wkurwiłam się.
- My ci nie mówimy co masz robić, po prostu ci radzimy, Rain !
- Wiecie co ? W dupę se wsadźcie te wasze jebane rady. Idę spać.- wstałam i udałam się w stronę schodów.
- Przypominam ci, że dzielisz z nim nadal jedno łózko, a ty nadal uważasz że to twój przyjaciel.- krzyknęła za mną Effy. Pokazałam jej środkowy palec. Poszłam na górę. Weszłam do pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi. Oparłam się o nie. Spojrzałam w stronę drzwi balkonowych. Podeszłam do nich i otworzyłam je. Weszłam na dość duży balkon.  W dupie mam to że jest zimno. Oszukuję samą siebie, że go nie kocham i że nie chce z nim być. Kurwa.

***

- Czy wy kurwa nie rozumiecie, że przez wasze chujowe zabawy straciliśmy już cały nasz fundusz? - wrzasnął dyrektor wytwórni.- Nie obchodzi mnie juz kurwa wasze jebane trasy, jebane koncerty. Pierdolcie się, zrywam kontrakt.
Zamarliśmy. 
- Nie, no nie możecie zerwać kontaktu kurwa!- wydarł się Slash- No ,jest podpisany na okres czasu w którym będzie promocja płyty !
- No właśnie, kurwa. Tyle że tej płyty nawet nie ma- odezwał się siedzący pod ścianą Brian.
- Zamknij mordę, skurwielu- warknął Axl. Wstał z fotela i z całej siły kopnął go w ścianę, tak że rozwalił się o ścianę.
- Za to też kurwa mi zapłacisz!- wrzasnął za nim dyrektor. Wszyscy wyszliśmy z pokoju. Axl szedł z 10 metrów przed nami. Byliśmy tak wkurwieni. Tacy sfrustrowani. Wytwórnia zerwała kontrakt. To kurwa koniec. Wsiedliśmy do Challengera. Prowadziłem auto, ale nie widziałem zupełnie nic co było na drodze. Atmosfera była grobowa. W pewnej chwili siedzący obok Axla, Steven uśmiechnął się. Spojrzałem w lusterko. Nie, Steve, tylko nie to.
- Eeeeeeej, no kurwa świat się nie zawalił, nie ? Chodźmy poruchać czy coś... i zaraz coś tam znajdziemy a jak nie...- nagle przerwał mu wrzask axla.
- CZY TY KURWA NIE ROZUMIESZ, ŻE TO BYŁA NASZA JEDYNA SZANSA? KURWA , NIE DOCIERA TO DO TWOJEJ BANI, ADLER?!
Steven, skulił się i juz więcej się nie odezwał.
- Dlaczego na niego krzyczysz, kurwa? Dlaczego ty zawsze o wszystko obwiniasz nas, Rose?- odezwał się Slash. Cały czas nerwowo patrzyłem w lusterko. 
- Kurwa, bo to jest wasza wina!!!- wydarł się. Slash wybuchnął gardłowym śmiechem.
- Jak zawsze, kurwa mać. Może jeszcze powiesz, że kurwa to przez nas nie ma kontraktu?- czekał na opowiedz ze strony Axla, ale przerwał.- Nie kurwa, koniec pierdolcie się. Odchodzę ! Otworzył drzwi. Zatrzymałem się gwałtownie, całe szczęście nikt za nami nie jechał.
- Kurwa, Slash nie pierdol, gdzie odchodzisz?- krzyknął za Slashem Izzy.
- Pierdolcie się.- wrzasnął.
- SLASH, PROSZĘ CIE CHODŹ TU I WRACAJ Z NAMI DO DOMU, TAM POROZMAWIAMY, KURWA!-wydarłem się.
- Z nim, sobie kurwa porozmawiaj. -powiedział Slash, ale wrócił do samochodu. Przez resztę drogi nikt się nie odzywał. Zaparkowałem byle jak przed domem. Axl wysiadł pierwszy zatrzaskując za sobą drzwi. Poszedł do domu. za nim poszedł Steven, potem Izzy.
- Slash, będzie dobrze, kurwa! Musi być!- powiedziałem łapiąc go za ramie gdy wchodziliśmy do domu.
- Przeżył bym to jakoś Duff, ale już nie mogę patrzeć na Rose'a, rozumiesz?
Pokiwałem głową. Weszliśmy do domu. Już zaczęły się krzyki.
- No jak kurwa, spytaj się im!- wrzasnął Axl do Effy.
- Przestań krzyczeć, kurwa bo nie robisz na nikim wrażenia- warknął slash. Axl podszedł do niego i zamachnął się. Rzuciliśmy się wszyscy na nich. 
- Zostaw go Axl!- krzyknęła Effy. Chwyciłem Slasha za ramiona, ale ten szybko wyswobodził się z mojego uścisku.
- Michelle, idziemy.- warknął , wymijając Stevena który biedny stał i cały się trząsł. Dziewczyna posłusznie wstała i uśmiechnęła się słabo do Effy. Pogłaskała Stevena po ramieniu i poszła za nim po schodach.
- Co się stało, Izzy?- zapytała Keira gdy ten podszedł do niej i ją przytulił.
- Nie ma kontraktu, kurwa.- powiedział cicho. Keira szybko go przytuliła. Objęła go ramieniem i udała się razem z nim na górę.
Zostałem sam . Razem z Effy i Axlem.
- Axl, dlaczego ty wszystko zawsze musisz zepsuć, co?- powiedziałem wymijając go. Pokręciłem z nie dowierzaniem głową. - Tu nie chodzi o ten jebany kontrakt. Tu chodzi o nas, Rose. Ale ty chyba już zapomniałeś kim my dla ciebie jesteśmy. Radzę ci ,przypomnij sobie.- wyminąłem go i udałem się w stronę schodów.
Zostawiłem ich dwójkę samą w salonie. Idę do Rain.

6 komentarzy:

  1. Oj Axl, Axl... ten wybuchowy charakterek.
    W końcu skończyłam 4 rozdział http://live-and-let-love.blogspot.com/ i normalnie jestem z siebie dumna hahahaha xDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ten jego charakter -.-
      Przeczytałam , zajebisty <3

      Usuń
  2. Już się tak nie chwal, że znasz ulice w LA tej :D hahahahaha <3
    Nie rozumiem Rain, skoro go kocha to niech z nim kurwa będzie!
    Ja mam nadzieję, że Axl nie bije Effy... chociaż znając jego to pewnie tak...
    Nie no Steven się ze wszystkiego cieszy :D
    Ojojoj nie ma kontraktu... Niedobrze... Piekło w domu im Rose zrobi

    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chwalę się ! Tylko tak obie napisałam :D
      Tyle że Rain nie chce stracić Duffa jako przyjaciela, łapiesz baze? <3

      No już im częściowo zrobił piekło :D

      <3<3<3

      Usuń
    2. Hahaha dobra dobra :D
      Czaję, no ale można być z kimś w związku i się z nim przyjaźnić :P
      nie straciłaby go :)
      Ale znając Axla może być gorzej ^^
      <3333

      Usuń
  3. Ten chujek Axl musi się ogarnąć EH ;/
    Tak, zostawiam tylko taki krótki komentarz, albo nie komentarz, bo jakoś tak nie wiem co napisać. :-)

    OdpowiedzUsuń