poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział XXVII

16 grudzień 1989 , Los Angeles

Tego chujowego rozdziałaaaaa dedykuję kochanej Madzi , której zGUNSowany mózg już lewo pracuję. Kocham cię za inspirację jaką mi dajesz. I przepraszam że tak długo musiałaś czekać na ten rozdział. 
Więcej Duffa ci życzę i no po raz setny wszystkiego najlepszego. + mam nadzieje że mój Slash wisi już nad łóżkiem :*

Ten wieczór był dziwny. Izzy i Keira ogłosili ze spodziewają się dziecka. Wszystkim zmiotło.
- Mówię ci , Steve..-mówił zupełnie pijany Izzy.- Będzie chłopiec..
- Kurwa..dziewczynka! Mam przeczucie..- mówił Steven, patrząc na niego z poirytowaniem.
Przyglądałem się im i myślałem czy ja kiedykolwiek będę miał takie zmartwienia. Czy kiedykolwiek będę miał dziecko. Kurwa..przecież to jest nie możliwe. Znaczy..może Rain..nie ona nie będzie chciała mieć dzieci..ale jak mówiła o ślubie to może ...niee.
- Duff, powiedz mu kurwa..- wskazał na mnie palcem. Popatrzyłem na niego , popijając piwo.
- Co ?
- Będzie dziewczynka..będę jej wujkiem i będę ją kochał - uśmiechnął się słodko i zdusił papierosa w popielniczce, nachylając się nad stolikiem.
- Zajebiście, Steve- powiedziałem ironicznie i uśmiechnąłem się do niego. Dałem łyka i rozejrzałem się po pokoju. Wszędzie był syf. Rainy i dziewczyny łącznie z Slashem poszli już dawno spać. Siedzieliśmy w salonie przy piwie. Nie wiem w sumie co mnie tu jeszcze trzyma. Te pedały pierdolą o jakiś bzdetach..nie mam o czym z nimi gadać ..kurwa.
- Duff , a jak było z Rainy ?- spytał Izzy.
- Co, jak było ?
- Wiesz, że założyłem się z Axlem , że na pewno wrócicie razem ?
Oparłem głowę o podgłówek kanapy i uśmiechnąłem się sam do siebie.
- Pojebało was?
- Ogólnie jesteśmy pojebani, ale ja źle obstawiłem i wiszę Axlowi sto baksów.
Wybuchnąłem śmiechem i zapaliłem kolejnego papierosa. Kurwa , za dużo palę.
- Ktoś się odezwał z wytwórni?- spytałem.
- Nie , nie dzwonili więc wszystko tak jak ustalaliśmy..trzeba będzie tylko jechać nagrywać, zostały te cztery piosenki , nie?
Szybko dopaliłem papierosa i zdusiłem go w popielniczce.
- Dobra , idę spać jestem w chuj wykończony nara pedały- powiedziałem i wstałem z kanapy.
- Daj trochę odpocząć tej Rain..- zaśmiał się Steven formując działkę kokainy na stole. Zaśmiałem się i pokazałem mu środkowy palec. Wszedłem na górę po schodach i udałem się do pokoju. Zamknąłem za sobą drzwi i podszedłem do łóżka. Rain spała na mojej połowie łóżka, przytulając do siebie moją kurtkę. Uśmiechnąłem się pod nosem i podszedłem do niej. Wyciągnąłem jej kurtkę z rąk, chociaż mocno ją trzymała i położyłem się na jej połowie. Przyciągnąłem ją do siebie i wtuliłem głowę w jej włosy. Boże, jak ona zajebiście pachnie..Objąłem ją ręką i pocałowałem delikatnie w tył szyi. Poczułem , że się budzi .Odwróciła głowę w moją stronę i spojrzała na mnie zaspanym wzrokiem.
- Śpij..-szepnąłem. Przysunęła się bliżej mnie i chwyciła dłonią moją dłoń. Splotła palce i ponownie zasnęła. Ma takie zimne, ręce..chwyciłem wolna ręką kołdrę i okryłem nas. Wkrótce zasnąłem.


***
17 grudzień 1989
Hiszpania
Lloret de mar

Siedzimy w tej Hiszpanii, już dwa dni. Jest tak cudownie..wiele bym dał żeby tutaj zamieszkać.
To najcudowniejsze miejsce na ziemi. Nie wiem co sprawia, że jest tu tak cudownie. Kurwa no bo dosłownie wszystko. Widoki, morze, jedzenie i wreszcie seks. Bo to chyba rzecz jaką robię tutaj nieustannie. Tak.. Moja żona i ja. Generalnie nie wychodziliśmy z łóżka przez te dwa dni. Hmm..żeby tylko kurwa z łózka. Z hotelowej windy, kibla, wanny, jacuzzi na dachu, a nawet oceanu i plaży. Tak te wszystkie miejsca zostały przez nas zaliczone. Effy, jest najcudowniejszą kobietą na ziemi..kurwa życie bym za nią oddał. Jednak chyba tęsknię, za LA. Tam jest mój dom. Tęsknie za tymi pedałami. Nawet za Slashem tęsknie, taka suprajs. Obiecałem sobie, że jak będę już stary to kupie tutaj dom. wyprowadzimy się ze Stanów, właśnie tu. Kupię dom, tam na samej górze. Z widokiem na morze. Kurwa..zaraz się posram z tej słodkości. Siedzę właśnie na tarasie. Jest zachód słońca. Effy siedzi naprzeciwko mnie i tak dla odmiany, pijemy czerwone wino. Czas się zatrzymał.


***
17 grudzień 1989
Los Angeles


Obudziłam się wtulona w Duffa. Jest mi tak dobrze..mogłabym tak całą wieczność. Na dworze znowu pada śnieg. Spojrzałam na okno, zupełna mgła. co jest z ta pogodą? Chyba pierwszy raz w LA jest mgła.
Obróciłam głowę w stronę Duffa. Już nie spał. Uśmiechnęłam się pod nosem i pocałowałam go  w usta. Odwzajemnił uśmiech i szepnął.
- Ja tam nigdzie nie wstaję w taką chujowa pogodę..
Odwróciłam się całym ciałem w jego stronę. On przewrócił się na drugi bok, wcześniej całując mnie w czoło. Wtuliłam się w jego plecy i natychmiast poczułam zapach papierosów, whisky i męskich perfum ów. Dzisiaj chyba nikt nie wstanie..jest niedziela..okropna pogoda..śpimy. 

***
Wieczór tego samego dnia

Znowu to ja obudziłam się pierwsza, spojrzałam na Duffa. Spał jak zabity. Dobra, trzeba się ruszyć, jestem już głodna. Wstałam z łóżka i wzięłam z szafy sweter, okryłam się nim i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. Zeszłam na dół, jeszcze nikogo nie było. Weszłam do kuchni i wyciągnęłam z lodówki mleko. Napiłam się z butelki, po czym wzięłam leżącą na blacie paczkę Marlboro, wyciągnęłam jednego papierosa i zapaliłam. Oparłam się o blat kuchenny i przymknęłam oczy. Było bardzo zimno, bo w LA nigdy nie ma takich zimnych dni. Zaparzyłam wodę na herbatę, gdy do kuchni weszła Michelle. Uśmiechnęła się do mnie i usiadła przy stole.
- Zrób mi herbatkę..-poprosiła Michy. Wyciągnęłam kolejny kubek i zalałam herbatę. Usiadłam naprzeciwko niej . 
- Rain, a ty byłaś szczęśliwa ze Slashem ? - spytała.
Popatrzyłam na nią i opowiedziałam 
- Szczerze?
- Tylko, szczerze Rain..-opowiedziała,.
- Nie.
Załamała ręce.
- To znaczy..emm...Ja i Slash..to nie mogło się udać..i nie sugeruj się tym ze nam nie wyszło. Slash nie był ze mną tak szczęśliwy jak jest teraz z tobą, Michelle..
- Mam pierdolone wrażenie, że jestem dla niego na chwile, Rain..że za chwilę wymieni mnie na jakąś inną..
Mimo powagi sytuacji, zaśmiałam się bo to uczucie znałam już od dawna.
- Kiedy z nim byłam..byłam w nim naprawdę zakochana..ja wtedy zupełnie straciłam głowę..zapomniałam o Duffie..bardzo tego żałuję, wiesz?
Spojrzała na mnie. Jej oczy były zupełnie zeszklone.
- Ej..no nie płacz..ze Slashem musisz raczej krótko..on nie lubi prostych lasek..
- Ale przecież ty nie byłaś prosta..ty po prostu..
- Ja po prostu zawsze kochałam Duffa..-dokończyłam za nia uśmiechając się zachęcająco.
Uśmiechnęła się do mnie.
- Jak bardzo bym chciała , żeby Slash kochał mnie tak jak on ciebie..
Zarumieniłam się i dopiłam herbatę.
- Może pójdziemy dziś do Rainbow, dawno tam nie byliśmy..
- A-a, chłopcy mają zakaz wstępu..po tej ostatniej bójce..- powiedziała.
- Serio ?
- Serio..to może do Whiskey ? Dzisiaj nie ma być żadnego koncertu..najebiemy się..
Nagle do kuchni wszedł Duff. Stanął na de mna i pocałował mnie we włosy. Uśmiechnęłam się i wychyliłam twarz w jego stronę. Pocałował mnie w usta i jedna reką pokazał mi że mam zejść. Usiadł na moim miejscu i ja szybko usiadłam na jego kolanach. Michelle wpatrywała się w nas z uśmiechem.


***

Objąłem moją małą Rain w brzuchu i oparłem podbródek o jej ramię. Tak zajebiście pachnie..kurwa zamieniam się w jakiegoś psychola..kurwa..
- Misiu, chcesz coś do jedzenia?- spytała Rain patrząc w moją stronę. Uśmiechnąłem się do niej i pocałowałem ją w szyję.
- Coś możesz zrobić..tylko nie jajka..Boże..zygam jajkami..
- Jakimi kurwa jajkami?- do kuchni wszedł zmasakrowany po wczorajszym Slash zasłaniając sobie oczy, bo raziło go słońce.
Wszyscy na jego widok wybuchneli smiechem. Podszedł do blatu i nalał sobie wody do szklanki.
Rain wstała w moich kolan i podeszła do lodówki.
- Slash, też chcesz?- powiedziała , wgryzając się w wcześniej wziętego blatu jabłko.
- Chce..- jęknął, odstawiając szklankę na blat.- Kurwa..co wyście mi wczoraj dali..ludzie..
- Po chuj to brałeś..Baz zwinął od Snake'a, więc się nie dziw..
- Kurwa..błagam was nie imprezujmy więcej z tymi gośćmi..oni mnie zabiją kiedyś..
- Za stary już jesteś, Hudson..- zaśmiałem się zapalając papierosa..
Popatrzyłem na Rain. Była taka piękna..kurwa..
- Duff, słuchasz mnie? - powiedziała do mnie Michelle.
Oderwałem wzrok od Rain.
- Co?
- Dzisiaj idziecie do wytwórni, nagrywać. Jedziemy z wami ..- przerwała.- Rain, jedziemy z nimi, nie?
- Tak, tak..-powiedziała Rain, znowu patrząc do lodówki.
- No..jedziemy z wami, żebyście czasem na pewno tam trafili, ja muszę potem jechać do pracy..więc..w każdym razie dzisiaj mamy zwolnienia, więc muszę iść się najebać. Slash wziął jabłko z talerza na stole i usiadł koło niej. 
- Jak to zwolnienia?- spytał się z pełnymi ustami.
- No normalnie..jest nas za dużo..i szef będzie zwalniał..z resztą i tak chciałam to zmienić..skończyłam studia prawnicze..więc..- wszyscy się na nią spojrzeli. 
- Mamy w domu gliny ?
- Jakie gliny, Slash..jestem tylko doradcą prawnym..no..chciałabym w końcu iść w tym kierunku..
- To dlaczego poszłaś pracować do Rainbow?- spytała Rain, stojąc przy blacie.
- No..w zasadzie nie wiem..chciałam szybko zarobić..z resztą..-zaczęła się jąkać.
- Dobra..Michelle..nie musisz się nam tłumaczyć..-powiedziała Rain i spojrzała się na mnie.- Duff też chcesz herbatę?
Popatrzyłem w jej stronę i pokiwałem głową potwierdzająco. Po chwili położyła prze de mną gorący talerz jajecznicy.
- Rain...-jęknął Slash patrząc na talerz. Uśmiechnęła się i po prostu wyszła z kuchni.
- Slash spojrzał na mnie podejrzliwie. Nic nie opowiedziałem i zacząłem jeść.

***


- Linda ? - ktoś się darł. - Gdzie jest kurwa Linda?
-Stradlin, przepuść te jelenie, widzisz że chcą przejść..- ktoś się odezwał.
- Ale odjebany pomysł z tą łąką, Duff...- odezwał się kolejny głos.
- Wiem..kurwa..gdzie my..Linda? Co ja ku..-otworzyłem oczy. Wisiał na de mną brylantowy żyrandol. What the fuck ? 
Podniosłem głowę. 
- Gdzie ja kurwa..- jęknąłem.- Gdzie..gdzie ja jestem ?
Mój wzrok powoli się wytężał w ciemność. Leżałem na stole. Koło mnie na krześle leżał Steven. Obok niego Izzy. Na ziemi Slash i obok niego pieprzony Alice Cooper.
- O kkurwa..- jeknałem patrząc na Alice'a. Był wkurwiony. Zajebiście wkurwiony.
- Duff....-jęczał ktoś z dołu. - Kurwa..ściągnijcie ją ze mnie..
- Linda !!! - wydarł się Cooper. - Kurwa, Slash...weź tą łapę..
Sciągnałem nogi i potem cały zszedłem ze stołu. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Gdzie my kurwa jesteśmy? I gdzie jest Rain?
- Pomogłem wstać tej Lindzie, to chyba żona Cooper'a. Podszedłem do Slasha. Był całkowicie naćpany.
Gdy tylko go chwyciłem natychmiast, stracił przytomność. O nos obił mi się charaktery styczny zapach ćpuna po zażyciu heroiny. 
- Izz, pomóż mu..-jęknąłem , bo Slash był bardzo ciężki. Gdy w końcu go podnieśliśmy spojrzałem na Stevena. Leżał na stole i jęczał coś do siebie. Kurwa..co się stało..nic nie pamiętam.
Wyszliśmy przed dom Coopera. Odprowadził nas do furtki. 
- Kurwa..jestem już stary..chłopcy..kocham was..ostatni raz tak się najebałem .. jak wydałem pierwsza płytę..tak..to było chyba Priettes for You..kocham was chłopcy..Izzy- podszedł do Stradlina i przytulił go.- To był najlepszy towar..jaki wciągałem chyba od 20 lat..
Spojrzeliśmy po sobie. Slash ledwo stał na nogach i pojękiwał cicho. Modliłem się w duchu by Rain była w domu. Pożegnaliśmy się z Cooperem. Nie pamiętam jak go poznaliśmy, nie pamiętam w jakich  okolicznościach i w którym momencie. Wyszliśmy na ulice. Cooper stał przy furtce i z niepokojem patrzył na naszą czwórkę. 
- Chłopcy, może jednak zamówić wam taksówkę..-spytał nas z niepokojem. Spojrzałem na niego z wdzięcznością. Wkrótce przyjechała taksówka. Wpakowaliśmy się do niej. Izzy usiadł z przodu. To co działo się z tyłu przechodziło ludzkie pojęcie. Taksówkarz chciał nas wypierdolić dwa razy. Dusiłem się ze śmiechu. slash bełkotał bzdury które tak kurewsko nas bawiły..kurwa. Steven poryczał się dwa razy śmiejąc się z jakiegoś chujowego dowcipu. Jezu..jak my się staczamy. 
- Kuurwa..i on..- śmiech- i on ...- śmiech- Kkurwa..nnie mmogę..- jęczał Slash próbując wziąć oddech.
- Panowie..utrudniacie mi kurwa jazdę..za chwilę was wypierdolę..- krzyknął taksówkarz. Trzęśliśmy się ze śmiechu. Izzy na tym przednim siedzeniu..cały czas pizgał nogą w gałkę od zmieniania skrzyni biegów i cały czas jechaliśmy na dwójce bo wszystko się zawiesiło. Nigdy w życiu się tak nie śmiałem.
Kurwa..w sumie szkoda, że nie ma z nami Rose'a. Wtedy mogli byśmy już nie żyć. Wkrótce zatrzymaliśmy się pod domem. Zapłaciliśmy gościowi dość dużo kasy , a Slash kazał mu iść poruchać. Tak..Przytrzymałem razem ze Stevenem Slasha i skierowaliśmy się do furtki. Izzy otwierał nam każde drzwi, tak by Slash mógł się w nich zmieścić. Otworzył główne drzwi i znaleźliśmy się w samym środku piekła.

***

- Czy możecie mi kurwa powiedzieć gdzie wyście byli?- wydarła się na nas Keira ze łzami w oczach.
Izzy podszedł do niej i zaczął ją uspokajać, ale ona wyrwała się szybko i spojrzała na nas.
- Jestem kurwa, w czwartym miesiącu ciąży..wy nie wracacie z wytwórni..Brian dzwoni..że was zgubił..kurwa..Michelle zwolnili z pracy..bo kurwa..musiała iść was szukać..czy wy kurwa kiedyś dorośniecie?- darła się. Izzy cały czas mówił coś do niej szeptem, ale ona nie chciała go słuchać.- Michelle, Rain! Wrócili!- wydarła się. Po schodach usłyszeliśmy kroki. Zbiegła po nich Michelle. Rzuciła się w stronę Slasha i o dziwo wcale go nie uderzyła. Przytuliła się do niego, a że ten był pijany, przewalili się na podłogę. Steven szybko spierdolił na górę. Rain, nadal nie przyszła. Spojrzałem się na Keire, a ona pokręciła głową. Ruszyłem z miejsca i nie zwracając uwagi na protesty Michelle i Keiry, wszedłem po schodach. Udałem się do mojego pokoju i zamknąłem za sobą drzwi. Nikogo w nim nie było, ale drzwi od balkonu były otwarte, podszedłem więc do nich i wyszedłem na zewnątrz. Koło balustrady stała Rain, z papierosem między dwoma palcami. Miała cały rozmazany makijaż, jakby płakała. Szybko podszedłem do niej.
- Rain..- szepnąłem i wyciągnąłem w jej stronę rękę. Cały czas patrzyła w dal. Na wzgórza. Było w chuj zimno, więc podszedłem trochę bliżej. Na mój dotyk drgnęła, jakby w ogóle mnie nie zauważyła.
- Rain..- szepnąłem znowu. Nagle odwróciła głowę w moją stronę. Jej podbródek zaczął się trząść. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na nią pytająco. Zobaczyłem w jej oczach łzy. Rzuciła się w moją stronę płaczem. O mało co a bym się wyjebał. Przyciskałem ja mocno do siebie, bo płakała jak nigdy.
- Kochanie..shh..co się stało?- szeptałem do niej, obejmując mocno jej chudziutkie ciało. Cała się trzęsła, więc cofnąłem się do domu. Położyłem ją do łóżka.
- Co się dzieje, kurwa! Powiedz!- szeptałem do niej, bo od pół godziny nic tylko płacze. Zaraz sam się popłaczę. W końcu zaczęła mówić.
- Duff...-mówiła do poduszki.- Ona..ona..
- Jaka ona? Kto ?
- Carolina..była tu..kazała mi wracać do domu..bo..bo wujek choruje..i że ona nie ma czasu do niego jechać..a dzwoniła do niej przed śmiercią.. twoja mama..nie wiedziała gdzie jesteśmy..wiec zadzwoniła do niej..
Uklęknąłem obok niej przed łóżkiem.
- Rain..nie pojedziesz tam..nie pozwolę ci..
- Ale ja sama nie chcę..nigdy w życiu tam nie pojadę..nie do niego..
Chwyciłem jej twarz w dłonie.
- Nie bój się, na pewno tam nie pojedziesz. Zostajesz tu ze mną..i - nagle mi przerwała.
- Tak w ogóle, to gdzie wyście kurwa byli?
Zaśmiałem się i opadłem na podłogę, opierając się ręką o materac.
- Kurwa..nie uwierzyła byś..- jęknałem.
Nachyliła się na de mną z łózka. Otarła sobie łzy z policzków. Uśmiechnąłem się do niej i pocałowałem ją w nos.
- Która jest godzina w ogóle?- spytałem.
- Nie wiem..coś koło..czwartej..czy coś.
- Kurwa..- powiedziałem kładąc się do łóżka. - Chciałbym kiedyś położyć się do łóżka, normalnie..jak człowiek.
- To jest niemożliwe..- powiedziała już zasypiająca Rain. Przyłożyłem głowę do poduszki. Na dole ktoś jeszcze się kręcił, bo słyszałem głosy.
- Kurwa..zróbmy sobie dziecko..- powiedziała w półśnie Rain. Spojrzałem na nią i zaśmiałem się.
- Spij już..
- Ale ja serio mówię..
- Może jutro, co ?
- Okej, trzymam cię za słowo..
Popatrzyłem na nią ostatni raz. Uśmiechała się pod nosem.
To były żarty..z tym dzieckiem...ale..może..nie..lepiej nie.


***

Tydzień później


Wcale nie zrobiliśmy z Duffem dziecka a nawet w ciągu tego tygodnia nie było okazji do jakich kolwiek 'zbliżeń'. Praca nad tymi ostatnimi kawałkami była naprawdę intensywna. Siedzieliśmy w studio 24h. Non stop. Pomagałam chłopakom przy wszystkim. Łaziłam do Briana i z powrotem. Załatwiałam nowe gitary, wzmacniacze. Płyta była już w pełni gotowa. Wszyscy mają zajebiste humory, a dzisiaj w dodatku wracają Rose'owie. Więc będzie chlanie. Siedzimy sobie wszyscy w salonie przy wódce i gadamy.
- Trzeba ogarnąć jakieś przywitanie na tym lotnisku, albo chociaż tutaj..- powiedział uśmiechnięty Steven, poprawiając działkę kokainy leżącą na stole. 
- Adler, podziel się- jęknął siedzący obok mnie Duff. 
Steven pokazał mu środkowy palec i sam wszytko wciągnął. 
- Chuj z ciebie..- mruknął Slash znad kurtyny włosów. Obrysowywałam opuszkiem kciuka gwint butelki. Siedziałam zupełnie zamyślona. Cały czas zastanawiałam sie nad tym co powiem Carolinie..kiedy znowu tu przyjdzie. Najgorsze jest to, że miałam wyrzuty sumienia. Koszmarne wyrzuty..może jednak powinnam jechać do wuja? Był chujem i może nie zajmował sie nami tak jak trzeba ale..ale jednak tylko on zajął się nami wtedy.Kurwa..pierdolenie..przecież on nas bił..nigdy mu tego nie wybaczyłam, więc teraz nagle mam tam jechać? 
- Rain..wszystko ok ?- szepnął mi na ucho Duff. Dopiero po krótkiej chwili przeciagnęłam wzrok z butelki na niego. Jego oczy błyszczały, a na twarzy miał słodkie wypieki. Był szczęśliwy, a ja mu te szczęście odbierałam przez moje wieczne problemy..kurwa mam dość.


Dobra, jest rozdział najbardziej chujowy ever. 
Brak jakiejkolwiek akcji, sama miłość kurwa żygam.
Mam doła
Nikt mnie nie kocha :D
Dobra ide pisac nastepny <3
A no i to jest pierwsza część tego następnego rozdziału :)





22 komentarze:

  1. O ja pierdole. ! Powiedz mi kurwa jeszcze raz że to coś jest do dupy a chyba cię własnoręcznie zabije!
    No przecież to jest genialne, zajebiste, boskie, kurewsko zajebiste...no nie wiem jakie jeszcze określenia tutaj użyć.
    Ja nie mogę po prostu aż mi się łezka zakręciła w oku jak Rain powiedziała Duffowi o dziecku.
    No i co to za akcja z Caroliną?
    Wszystko jest mega i pisz szybko kolejny
    I przestań narzekać!!!!!
    :*
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Izzy będzie tatusiem <3
    ciekawość mnie zżera kiedy i gdzie Duff i Rain zrobią sobie dzieciątko :D
    i te kochane Loret de Mar <3 Axl mógłby wystąpić w Pamiętnikach z Wakacji. już sobie to wyobrażam:
    Axl Rose:
    "Ruchałem się już chyba wszędzie"
    Effy Rose:
    "Boli mnie miednica, ale mój mąż chce więcej!"
    dobra ja już nic nie mówię XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. HAHAHHAHA <3
      To ostatnie zdanie <3
      Axl i pamiętniki z wakacji *-*

      Usuń
  3. RAIN KOCHAM CIĘ !
    Jezu, za tego Stradlina ! <3 <3 i Duff pachnący whisky, papierosami i męskimi perfumami, matko...
    Boże, pisz szybko następny rozdział kobieto !
    :>

    OdpowiedzUsuń
  4. JA CIĘ KURWA KOCHAM!!!! <3333 Jesteś totalnie mega zajebista! ;*

    Ten rozdział to jeden z Twoich najlepszych!
    Izzy tatusiem, awwwww *____* jaram się ;D
    No i Duffy <3 Uwielbiam wszystkie sceny z nim związane! XD
    Impreza z Cooperem? hahahah ale zajebiście! ;D szkoda, że nic nie pamiętają, bo imprezy z takimi ludźmi powinno się pamiętać! ^^
    Rose'owie wracają, będzie biibaaa! ;D Haha ;P

    Piiiisz dalej, bo uwielbiam to czytać! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że ci się podoba ! <3
      Też cię kocham :*

      Usuń
  5. Izzy tatą <33
    Axl i Effy wracają to impreza ;D każdy powód jest dobry xd
    I co Ty tam wypisujesz jaki chujowy ja się pytam xd ; D
    Ja ubóstwiam to opowiadanie, kocham i wszystko co jest jeszcze możliwe <333

    U mnie nowy i już ostatni rozdział tego opowiadania nie licząc epilogu więc zapraszam xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dziękuję że jednak ci sie podoba :)
      Jak to ostatni ?!

      Usuń
    2. Bo już nie mam pomysłów ani weny na to opowiadanie xd
      Bede przez cały grudzien pisac nowe takie całkowicie swiateczne ; )

      Usuń
    3. Uff + przeczytałam jutro dam komentarz <3

      Usuń
  6. Nowy (krótki) rozdział na http://used-uphas-beens.blogspot.com/, zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Stradlin ojcem! A to ci dopiero! :D
    Rain i Duff to taka zajebista para *.* Są tacy uroczy, słodcy *.* Kocham takie zajebiście słodkie opowiadanie, że aż rzygam tęczą <3 XD W sumie, przydałby im się dzieciak :D Bachorek taki *.*
    Michelle i prawo? Wow :D
    Ostra impreza u Coopera, to to, co Gunsi lubią najbardziej! :D
    Ponawiam pytanie Natalie - kiedy nowy? :D Czekam niecierpliwie C:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DZIĘKUJĘ <3
      TO WIELE DLA MNIE ZNACZY:*

      Już jest nowy :D

      Usuń
  8. Zapraszam do mnie na epilog xd
    gnr-moja-wlasna-historia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń